czwartek, 22 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz.16


Kolejna część będzie już końcem :(


CZĘŚĆ SZESNASTA
Ostatni raz przyjrzała się ciemnym i zimnym ścianom. Tego dnia to miejsce miało stać się już przeszłością. Skończonym rozdziałem w jej życiu. Choć nie wiązała z nim zbyt wielu miłych wspomnień, odmieniło ją dokańczając zapoczątkowane przez Wiktora dzieło. Z poprzednią Emily łączyły ją tylko rysy twarzy. Nawet wizualnie nie przypominała młodej piękności. Podkrążone oczy, pierwsze zmarszczki, zaniedbane włosy. Wolnym krokiem podążała za strażniczką, tą samą, która niecałe osiem lat temu prowadziła ją przez ten sam korytarz, do celi mieszczącej się na jego końcu. W rękach trzymając niedużą torbę ze swoimi rzeczami opuściła to miejsce.

Wiosenne powietrze otuliło ją przyjemnie. Świat budził się do życia. A i ona czuła się niczym wyrwana z długoletniego snu. Zapach wolności wypełnił jej nozdrza. Na miękkich nogach opuściła więzienny obszar. Była wolna. Znów była wolna. W jej głowie tworzyły się wizje najbliższych, i trochę dalszych dni. Myślała, co będzie robić, gdzie pójdzie, co zje i czego się napiję.
W oddali ujrzała dwie postacie zmierzające ku niej. Jej krok przemienił się w bieg.
-Mamo. Tato.. – z płaczem wpadła w ramiona ojca, nie ukrywając radości.
-Teraz już wszystko będzie dobrze. –powiedział ojciec swoim ojczystym językiem.
-Dałaś radę. I jest tu z nami, wolna..

***

Zacząć wszystko od początku wcale nie jest łatwo. Początki nigdy nie są łatwe. Zwłaszcza, gdy przed owym początkiem już tyle się wydarzyło. Wspomnienia, poczucie winny, wyrzuty sumienia wciąż pozostały i nie wierzyła w to by kiedyś przeminęły. Była naznaczona pewnego rodzaju niewidzialną blizną, która pozostaje na całe życie.
-To Twoje nowe mieszkanie – powiedziała matka, a ojciec wręczył klucze. Stali na klatce schodowej, przed drzwiami do jej nowego mieszkania. Lekko drżącymi rękami otworzyła je. Przekroczyła próg wchodząc do środka, gdzie promienie zachodzącego słońca oświetlały pomieszczenia. Od razu poczuła zapach nowych mebli, i farbę świeżo malowanych ścian. Zostawiając rodziców za sobą weszła po kolei do trzech pomieszczeń. Łazienka, jej sypialnia i salon, a tuż obok kuchnia. Dużo mniejsze od apartamentu, w którym mieszkała kiedyś. Wszystko było nowe, jak i nowe było jej życie.
-Dziękuje Wam.. –wyszeptała.

-Pod tym adresem znajduję się kawiarnia, w której załatwiłem Ci pracę – ojciec wręczył jej kartkę.
Przeczytała zapisane na niej dane właściciela oraz kawiarni.
-Jeszcze raz Ci dziękuje, i Tobie też mamo- powiedziała całując obojga rodziców w policzki.
-Pamiętaj zawsze możesz na nas liczyć.
-Wiem..
Zamknęła drzwi za nimi zostając sama w nowym mieszkaniu. Położyła kartkę na blacie kuchennego stołu. Nie wiedziała, co zrobić na początku. Włączyć telewizor, wziąć kąpiel, czy może jak kiedyś zasnąć pod ciepłym kocem… wiele planów i dylemat, od której czynności zacząć. Spojrzała na zegarek. Była godzina 19.Miała jeszcze czas. W parę minut przebrała się i zamówiła taksówkę nie chcąc tracić czasu na przebycie drogi pieszo.

`Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta` -przeczytała słowa Jana Pawła II nad drzwiami oddzielającymi hol od sali głównej, gdzie znajdowały się pozostałe pomieszczenia. Często zatrzymywała się pozwalając sobie na chwile zadumania. Dzięki pracy wśród tych małych istot, zrozumiała sens życia. Bowiem w dzieciach można dostrzec radość życia, niezakłócony spokój. Ich uśmiech wytwarza wyjątkowej specyfiki nastrój, który sprawia, że wszystko staję się łatwiejsze.
Z zamyślenia wyrwał ją cienki głos dziewczynki.
-Emily..przyszłaś – powiedziała ubrana w białą piżamkę, odgarniając z czoła za długą grzywkę.
-Tak. I teraz będę przychodzić częściej – odpowiedziała uśmiechając się do niej.
Na twarzy dziewczynki pojawił się promienny uśmiech, która już po chwili ciągnąc Emily za rękę zaprowadziła ją do wspólnego pokoju czterech dziewczynek. Wszystkie ubrane w te same piżamy ucieszyły się na widok Emily. Siedząc na środku łóżka czytała im bajkę, a one wsłuchane w jej spokojny głos obserwowały obrazki w książce. To stało się powoli rytuałem. Gdy wieczorem, co każdy wtorek przywozili ją tu by od pracowała swoje dwie godziny pracy społecznej. Czytała dzieciom bajki, bawiła się z nimi, rozstrzygała wszelkie spory. Obserwowała jak rosną pozbawione rodzicielskiej miłości.
-Książe zapytał piękną dziewczynę `Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?`. Zarumieniona odpowiedziała `Tak`. Szybko po oświadczynach odbyło się huczne wesele. Młoda para zamieszkała w zamku z trzema wieżami, a potem żyli długo i szczęśliwie – przeczytała ostatnie słowa bajki.
-Wszystkie bajki kończą się tak samo.. I żyli długo i szczęśliwie –zauważyła ciemnowłosa pięciolatka.
-Dlaczego?– Zadały pytanie jednocześnie dwie inne dziewczynki.
-To dobre pytanie. Dlaczego nikt nie napisał bajki, gdzie zakończenie brzmi `I nie żyli długo i szczęśliwie`?

„Może, dlatego by bajki odbiegały od życia.? W naszym świecie też nie ma księżniczek, elfów i innych fantastycznych stworów. Życie nie zaczyna się słowami ` za górami, za lasami za siedmioma dolinami` i nie kończy `i żyli długo i szczęśliwie.` Może to tylko taki chwyt, aby zachęcić dzieci do słuchania” – odpowiedziała sobie w myślach.
-Odpowiesz na nie.? –zapytała Blanka. Ta sama, która przywitała ją w korytarzu.
-Bo bajki to taki piękny świat, gdzie negatywni bohaterowie ponoszą kary za swoje czyny, a Ci dobrzy zostają wynagrodzeni. Gdybym przeczytała Wam bajkę, gdzie zakończenie jest zupełnie inne nie byłybyście z tego zadowolone. Prawda.?
Przytaknęły kiwnięciem głowy spoglądając na siebie.
-Kiedyś to zrozumiecie. Teraz pora byście położyły się spać.
Nie do końca zadowolone położyły się pod kołdrami swoich piętrowych łóżek. Emily ucałowała w czoło każdą z nich i wyszła z pokoju mówiąc
-Niech Wam się przyśni wspaniały królewicz..

***

Równo z wybiciem godziny 10 stanęła przed drzwiami kawiarni, gdzie bez wątpienia miła atmosfera zachęcała przechodniów do wejścia. O tej godzinie w środku tygodnia stoliki były praktycznie puste. Wysoka kobieta opuszczała lokal w tym samym momencie, gdy Emily zamierzała do niego wejść. Przepuściła ją, po czym ocierając się lekko o jej ramię weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
-Dzień dobry – powiedziała podchodząc do blatu, za którym stały dwie dziewczyny ubrane w błękitne służbowe koszule i zawieszone luźno czarne krawaty.
-Cześć. Ty jesteś Emily.. –powiedziała młodsza brunetka.
-Tak, to ja.
-Jestem Kaśka –dziewczyna wyciągnęła do niej rękę –szef powiedział nam, że z rana możemy spodziewać się przyjścia nowej pracownicy.
Emily uśmiechnęła się rozglądając speszona.
-Chodź. Szef już dał nam polecenie. Od dziś zaczniesz pracę. Nauczymy Cię wszystkiego. To fajna praca.. – Rozgadana brunetka wyszła zza blatu. Wzięła ją za rękę i zaprowadziła na zaplecze, gdzie przez następną godzinę przedstawiała jej wszelkie zasady, obowiązki i prawa. Już od początku Emily poczuła sympatie do tej dziewczyny.
-To Twój mundurek. Niebieska koszula, krawat, i czarny fartuch. Z czasem nabędziesz wprawę. Przebierz się i przyjdź do nas.
-W porządku –odpowiedziała Emily znikając za drzwiami łazienki. W parę minut nałożyła na siebie strój. Dość niepewnie wróciła do kobiet czując się nieswojo.
-No i elegancko – powiedziała Kaśka poprawiając jej krawat –proszę, to Twój notes. Widzisz tego mężczyzna w garniturze?
-Tak.
-To do dzieła – oznajmiła wypychając ją w stronę stolików.
-Mam złożyć zamówienie.?
-Właśnie tak. Pamiętaj: dzień dobry, co pan sobie życzy, dziękuje, i tak dalej. Idź, pokaż, że potrafisz – poklepała ją po plecach jak by dodając otuchy.
Na miękkich nogach ruszyła ku stolikowi, przy którym siedział mężczyzna zaczytany w gazetę. Nie przyglądała mu się zbytnio. Bardziej skupiła się nad tym, co powiedzieć.
-Dzień dobry. Co podać.?
-Dzień dobry. Poproszę kawę.. – powiedział, a ona poczuła jak zlewa ją zimny pot. Ten głos…


CDN.
Megillin


2 komentarze:

  1. Wiktor czy Łukasz? sądze ze Łukasz.. czy oni bedą jeszcze razem??

    OdpowiedzUsuń
  2. No proste ze Łukasz bo Wiktor sie powiesił -)

    OdpowiedzUsuń