wtorek, 20 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz.8


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ ÓSMA
Czuła się tak wolna, wolna jak ptak, gdy leci ponad ziemią niezależny od nikogo. Był obok niej. Niczym dwójka niesfornych dzieci, przekomarzali się, dokuczali sobie, ganiając się po polanie której trawa już o tej porze roku nie była zbyt urodziwa. Byli sami. Tylko oni na łonie natury. I czy potrzebowali czegoś więcej.? Miłość splatała ich ciała. Ich ciepłe oddechy łączyły się.
Opadli pod drzewem nieopodal ścieżki, gdzie pozostały rowery.
-To wszystko dzieję się tak szybko.. -powiedział między pocałunkami.
-Czy to ważne..
Nagle przerwali ten namiętny ciąg, pocałunków. Patrzyli sobie w oczy, oboje głośno oddychając.
-Kocham Cię .. -przerwał ciszę tymi słowami.
Te słowa wydawały się banalne. Przecież tyle razy słyszała, je od Wiktora. A jednak nigdy nie podziałały na nią jak te wypowiedziane przez niego.
Chłonęła je, i pragnęła, aby powtarzał w nieskończoność..
***
Siedziała na kanapie, miedzy palcami trzymając zapalonego papierosa. Przeważnie nie paliła. Ale tego wieczoru poczuła potrzebę. Z szuflady nocnej szafki wyjęła paczkę red&white-;ów. Dym unosił się po salonie. A ona co jakiś czas delikatnie zaciągała się. Za oknem już dawno zapadł zmrok. Był dość późny wieczór. Przebrana w ciemny zestaw ubrań rozmyślała intensywnie. Chyba jeszcze nigdy nie poddała się takim długim rozważaniom. Pięć papierosów każdy palony przez pięć do sześciu minut. Dodając do tego dziesięciominutowe przerwy miedzy kolejnym. Daję to całą godzinę i mniej więcej dwadzieścia pięć minut obmyślania pewnego planu. Wyglądała jak w transie. Miała ochotę jeszcze tak siedzieć. Zapalić kolejnego papierosa, i kolejnego. Jednak ustawiony na niskiej ławie budzić, zaczął dzwonić. Godzina23. Wyłączyła budzik, wzięła do ręki parę skórzanych rękawiczek. Nałożyła je na swoje dłonie. Jeszcze tylko ciemny płaszczyk..
Sprawnie pokonywała kolejne ulicę. W końcu znalazła się u progu swojego celu. Zdeterminowana zapukała do drzwi niewielkiej kawalerki. Chwilę czekała, a potem ciemne drzwi otworzyła przed nią ona. Ta rudowłosa dziewczyna, która parę dni temu swoją urodą zniszczyła jej karierę.
-Emily..– na jej twarzy malowało się osłupienie.
-We własnej osobie. –rzekła bezbarwnym głosem.
-Nie spodziewałam się Ciebie tutaj..
-Nie wpuścisz mnie.? – zapytała jak by z żalem.
Dziewczyna nie rozumiała jaki cel przyświeca pojawieniu się Emily pod drzwiami jej mieszkania. Otworzyła drzwi szerzej. Nieśmiało wpuściła dziewczynę do urządzonej w abstrakcyjnym stylu kawalerki.
-Dlaczego.. Ty .. tutaj.. ? –postawiła pytanie jąkając się.
Emily rozejrzała się po mieszkaniu. Przeszły do jedynego pokoju w nim, gdzie jak spostrzegła, dziewczyna szykowała się do snu.
-Jak Twoja kariera..? –zbagatelizowała jej pytanie własnym.
-Emily..chcę Cię przeprosić. Nie powinnam godzić się na propozycje Charlesa. Ale to jest mi potrzebne. Wiesz sama, że moja rodzina nie należy do zamożnych. Rodzice chorują, a ja muszę skończyć studia. Pieniądze są nam naprawdę potrzebne..Tylko dlatego zgodziłam się wziąć w tym udział. Nie spodziewałam się, że Ty zostaniesz wyeliminowana..
-Tak, oczywiście.. Nic nie szkodzi.. –przerwała jej znudzona tłumaczeniami.
-Naprawdę wybaczysz mi.? – w jej oczach stanęły łzy. Była wyraźnie wzruszona tym co mówi jej `przyjaciółka`.
-Tak, naturalnie.. – jej głos był niemiłosiernie przesłodzony. Jednak w obecnej sytuacji Eliza odebrała to pozytywnie – po co rozpamiętywać takie drobiazgi..opowiadaj jak Ci idzie w nowej pracy.
-Teraz rozumiem, dlaczego byłaś taka podekscytowana każdą sesją. To naprawdę ciekawa praca. A ekipa jest wyjątkowo zgrana.. Można się rozwijać, a przy tym świetnie bawić… – mówiła, a Emily na wpół zainteresowana chodziła stawiając lekkie kroki wokół niej.
-Emily… nie wiesz jak się cieszę, że mi wybaczyłaś.
Blondynka posłała w jej stronę szeroki uśmiech. Przybliżyła się o parę metrów. Wyciągnęły do siebie ręce w geście uścisku. Po paru sekundach przyległy do siebie. Eliza roniła łzy wzruszenia, a Emily pozostawała milcząca. Jedną ręką objęła rudowłosą. Drugą zwinnie powędrowała wzdłuż własnego brzucha, do paska. Z zza niego wyjęła to co miało posłużyć jej do osiągnięcia zaplanowanej zemsty.
-Znów będziemy najlepszymi przyjaciółkami.. –wyszeptała Eliza.
Emily miała ochotę roześmiać się na te słowa. Tak też zrobiła.
-Ja też się z tego cieszę.. – mówiła Eliza nieświadoma powagi sytuacji.
I wtedy prawa ręka Emily wykonała ruch w miejscu brzucha Elizy. Śmiała się, słysząc jak Eliza zachrypłym głosem próbuje coś powiedzieć. Bezwładnie opadła na kolana. Krew płynęła wzdłuż jej ciała, a ona trzęsła się z bólu.
Emily przykucnęła obok niej, spoglądając jej w oczy.
-Dlaczego.. to zrobiłaś.?
-Myślałaś, że Ci wybaczę.? Przez Twoją śliczną buźkę straciłam życiową szanse. Ha.. durne tłumaczenia..` Moi rodzice chorują, muszę skończyć studia.. potrzebuje pieniędzy..` i ta radość, gdy powiedziałam, że Ci wybaczę.. Głupia jesteś.! –podniosła głos, ściskając jej twarz.
-Jesteś zła Emily.. Zepsuta i zła.. – wypowiedziała te słowa czując, że traci przytomność. Emily popchnęła ją na łóżko. Powieki Elizy zamknęły się.
`Czy umarła.? ` -zadała sobie w myślach pytanie. Sięgnęła ręką po nóż. Z zamkniętymi oczami wyjęła, go. Przez moment stała tak nad jej ciałem nie wiedząc czy jeszcze żywym czy już martwym. Z noża kapała krew, a niebieska bluzka Elizy coraz bardziej zmieniała swoją barwę. Wtedy bezpardonowo ugodziła ją nożem po raz drugi. Tym razem trafiając prosto w serce..
***
Przez całą drogę biegła. Bała się spojrzeć za siebie, bała się przerwać. W końcu zdyszana znalazła się pod swoim mieszkaniem .Z trudem otworzyła drzwi. Mieszkanie było, takie jakie je zostawiła. Co najdziwniejsze, pierwszą rzeczą o której pomyślała to wyrzuty sumienia że przed wyjściem nie uchyliła okna. Bowiem teraz zapach papierosów drażnił ją. Dopadła do parapetu i otworzyła okno jak najszerzej. Czuła, że jeśli tego nie zrobi, udusi się. To byłaby dziwna śmierć. Na jej nagrobku pisałoby `Emily Brown, 23lata. Udusiła się przez zapach dymu tytoniowego papierosów, które samas paliła.` O ile znalazła by się oczywiście osoba na tyle inteligentna by stwierdzić, że akurat to spowodował jej odejście. Potrząsnęła głową, chcą wyrzucić z niej głupie myśli, które nie wiadomo, czemu akurat w takim momencie weszły na pierwszy plan.
-Myśl racjonalnie.. myśl racjonalnie..–powtarzała do siebie. Spojrzała na swoje ręce. Na jej rękawiczkach pojawiły się plamy zakrzepniętej krwi. Szybkim krokiem poszła do łazienki. W jednej chwili zdjęła z siebie wszystkie ciuchu. Do dużej wanny nalała wody. Tym razem nie rozłożyła się w niej, okrywając nagie ciało pianą. Chwyciła za gąbkę, i ostro szorowała je, poświęcając szczególnej uwadze ręce.
W takiej chwili powinna się rozpłakać. Ale to się nie stało. Chciała tego. Teraz czuła, że sprawiedliwości stało się za dość. Skoro ona nie może już być modelką, Eliza także nią nie będzie. Nie żałowała. Przeciwnie. Ona czuła dumę, i wewnętrzną radość, że jej plan się powiódł.
***
Z szafki pod umywalką wyjęła dużą foliową torbę na śmieci. Szybkim ruchem wrzuciła do niej ubrania, które miała na sobie wtedy, gdy to się stało. Rozejrzała się, sprawdzając czy nie zostało żadna rzecz. Zawiązała koniec worka na supeł, i póki co umieściła w wolnej szafce pod barkiem.
Teraz chyba spokojnie mogła iść położyć się spać. Jednak do jej drzwi ktoś zapukał, a ona poczuła strach. Tak bała się. Choć na jakiekolwiek podejrzenia było jeszcze za wcześnie, czuła niepokój.
Pukanie było gwałtowne. To było wręcz nachalne dobijanie się.
-Emily.! Otwórz. Wiem, że tam jesteś.. –poznała głos Wiktora. Co robił  tu o tej porze.? I dlaczego był tak zbulwersowany.?
Nacisnęła na klamkę, przypominając sobie, że nie zamknęła ich na klucz. Wpadł do mieszkania, czerwony na twarzy ze złości. Jego ręka powędrowała prosto pod jej szyje. Przeparł ją do ściany. Wyrywała się.
-Kłamałaś.! Kłamałaś mówiąc, że nic Cię z nim nie łączy.
-Wiktor..proszę Cię.. –ciężko jej się oddychało. Puścił ją odwracając się do niej tyłem. Stał tak przez moment, uspokajając się. Naglę niespodziewanie, uderzył ręką w ścianę tuż przy jej głowie.
-Dlaczego mi to robisz.? Dlaczego mnie ranisz.?!
-Wiktor..ja..
-Co Ty.?!Ja Cię Kocham rozumiesz. Kocham Cię. A Ty spotykasz się z tym biedakiem, po kryjomu. Co ja mówię.. po kryjomu. Już nawet się z tym nie kryjesz.! –krzyczał, patrząc na nią.
-Kochasz ,go .? –zapytał po chwili.
Spuściła głowę. Z pod jej powiek wyleciały łzy. Powstrzymywała się przed głośnym płaczem. Ostro uniósł jej głowę.
-Odpowiedz jak pytam. Kochasz go.?!
Patrzyła prosto w jego oczy przepełnione w tym momencie złością.
-Tak.!Kocham, go.. – wyznała podniesionym głosem. Odsunął się na pewną odległość. W parę sekund wymierzył policzek, którego zupełnie się nie spodziewała. Piekł ją policzek. Ale nie położyła na nim ręki. Wolała być czujna. Aby jakoś móc się obronić przed kolejnym.
Jednak kolejnego nie było. Po tym uderzeniu, z Wiktora uleciała cała złość. Teraz nadpłynęła fala czułości. Podszedł i przytulił ją do Ciebie, całując w głowę niczym małe, bezbronne dziecko. Nie opierała się.
-Przepraszam.. Przepraszam za ten policzek. –wypowiedział. Wtedy rozpoznała, że zbiera mu się na płacz. Stali tak przez ułamek sekundy. A potem ujmując jej twarz w obie ręce, powiedział.
-Odkąd Cię poznałem jesteś dla najważniejsza. Zależy mi na Tobie.. A tymczasem okazuję się, że jest ktoś inny. Dobrze usunę się. Ale dam Ci jeszcze dzień. 24 godziny na przemyślenie tego czy aby na pewno chcesz mnie zostawić. Zastanów się.. co czeka Cię z tym chłopakiem.? On nie ma grosza przy duszy. A ja.. gdybyś chciała ze mną być, Twoje marzenia znów okażą się realne. Dobrze wiesz, że mam wpływy i znajomości. Miałabyś wszystko. I byłabyś sławną modelką.. Ale skoro wolisz jego. 24 godziny.. jutro równo o godzinie .. –tu spojrzał na zegarek. – 00.15będę pod Twoim mieszkaniem. I pamiętaj.. Kocham Cię.. – ucałował jeszcze raz jej czoło. A potem poszedł w stronę drzwi..
- Zaczekaj..
Stanął trzymając już rękę na klamce. Odwrócił się do niej bokiem.
-Zabiłam Elizę..


CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz