niedziela, 4 sierpnia 2013

Moja bajka cz.4 -koniec


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ CZWARTA
- Wiesz kim ona dla mnie jest ?! Jest kimś więcej niż zwykła próba jak ty. Jest was cztery na świecie. Macie moce. A ona jest ostatnia, najmocnejsza z was. Niezwyciężona.
- a jednak nie zdała testu - odpowiedziała Adamowi z uśmiechem.
- Tak, to dziwne.
- Nic w tym dziwnego. Ona jest nikim rozumiesz ? To ja jestem tobie przeznaczona. To za mnie masz zginąć.
- Nie ! - wydarł się na całe gardło. Zaczął biec w stronę drzwi. Szarpnął za klamkę a jego oczom ukazał się widok Weroniki obracającej przedmioty po drugiej stronie pokoju.
- Siła umysłu. - wyszeptał. Bardzo się ucieszył z powodu tego że opanowała trzeci etap. A drugi etap? To nie było możliwe. Nie zdać testu pierwszego i nagle być w trzecim. Podszedł do niej aby przytulić. Niestety było to nie wykonalne. Jego ręka zatopiła się w niej jak w powietrzu. Teraz zrozumiał. Ona umarła. Pozostała jej dusza, tu na ziemi aby dokończyć misje. Bez ciała było to niewykonalne.
- Wyruszamy.
- Gdzie?
- Szukać go.
Nie pytałam więcej. I tak nie odpowie niczym więcej niż zagadką, całym zdaniem. Spakował rzeczy. Powiedział że i tak mnie nikt nie zobaczy. Że nie istnieje. Nie rozumiem go. Dlaczego nie powie mi całej prawdy teraz. Tylko dzieli to na zagadki. Wsiedliśmy w pierwszy autobus i jechaliśmy długimi godzinami. Aż w końcu dotarliśmy do miejsca, na którego widok, po plecach przeszły mnie ciarki. Na jesiennym pejzażu stała wielka fabryka. Z kominów kopcił się dym więc nie przypuszczałam że jest opuszczona. Adam wstał po czym ja, odruchowo ruszyłam za nim.
- Gdzie my jesteśmy ? - Spytałam a on nie raczył odpowiedzieć. Jego jasne oczy zrobiły się ciemne. To pewnie coś jak sztuczka ze znikaniem. Podszedł do mnie, objął w pasie i po chwili znaleźliśmy się w środku ciemno oświetlonej fabryki.
Prowadził mnie długim korytarzem. Aż w końcu doszliśmy. Przede mną ukazał się wielki piec a przed nim człowiek na bujanym fotelu. Adam zaczął biec w jego stronę, wykrzykując że jest naszą jedyną szansą. Ruszyłam za nim z lekkim oburzeniem ponieważ uważałam że paro-godzinna droga nie była tego warta. Kiedy podeszłam bliżej ujrzałam starszego pana z siwizną na głowie. Miał na sobie biały sweter i luźne karmelowe spodnie. Adam wymienił z nim pare zdań, oczywiście nie wtajemniczając mnie o co w tym wszystkim chodzi. Staruszek wstał i wziął do ręki japońską katane , która wisiała na ściane. Przymierzył ostrze w kierunku mojego brzucha.
- mogę ? - spytał kierując wzrok ku Adamowi.
- och, nie. Nie zdała testu. Jesteśmy tu po to abyś ją ożywił. Wtedy masz wolną rękę - Odparł Adam po czym starzec odłożył szablę. Po chwili zaczął machać rękami przed moją twarzą.
- Już . - Odparł. Po czym ponownie sięgnął po katane i szybkim ruchem przebił mnie jak starą piłkę. Adam szybko pchnął staruszka i wyciągnął katane z mojego brzucha. Co dziwne nie było na niej mojej krwi a rana znikneła natychmiastowo.
- Zdałaś. - wykrzyczał Adam , przytulając się do mnie.
- Ok. Teraz powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi ? Jesteście.. Kim wy jesteście ? Przebijacie mnie mieczami i robicie z tego testy.
- Tak. Ale później Ci wyjaśnie po co.
- Nie później ,teraz ! - wrzasnełam. Adam chciał coś powiedzieć ale starzec popchnął go, po czym upadł na ziemie.
- Miło mi. Czas jestem. - Powiedział tak zwyczajnie jakby było to czymś normalnym.


KONIEC.
Claire

4 komentarze:

  1. nie rozumiem tego opowiadania.. dziwne jest i nie bardzo rozumiem o co w nim chodzi autorce.. jeszcze ten tytuł..

    OdpowiedzUsuń
  2. daj następnecvześći opowiadania meggi

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest napisane za szybko, przeskakiwałaś z jednego momentu w drugi jakby to był zwiastun tego opowiadania, nie dałaś szans czytelnikom poczuć klimatu tej bajki, nie opisywałaś dokładnie sytuacji i nie używałaś epitetów, które są według mnie podstawą każdego dobrego opowiadania. Myślę, że zostawiając w pełni nie wyjaśnioną historie chciałaś zmusić do refleksji, ale ci się to kompletnie nie udało ponieważ pisałaś to bez składu, ładu i stanowczo za szybko. Połączyłaś dwa różne pomysły na opowiadanie i zmarnowałaś swój i mój czas.
    Ale to, że ukochany wbija sztylet w brzuch było fajne i to sobie zapamiętam
    Sorki za ostrą krytykę, ale chciałam być szczera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że autorka weźmie Twoją uwagę do serca:)

      Usuń