Ostatnio tak słabo komentujecie:( Co się z Wami dzieje?!
CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
-Co Ty mówisz.?
-spytał się, zaskoczony wypowiedzianymi przez nią słowami.
-To co słyszałeś..
Zabiłam Elizę.. – mówiła to z taką lekkością, jak coś zupełnie naturalnego.
Powiedziała mu, bo wiedziała, że jest osobą której może zaufać. Znała, go. I
była pewna tego, że pod tym względem jej nie zawiedzie.
Zatrzymał
swoje spojrzenie na niej. Niewytrzymała tego więc wykrzyknęła
-Nie patrz się
tak na mnie.!
-Nie spodziewałem
się tego po Tobie.. -powiedział zniżonym głosem. Zbliżyła się do niego o parę
kroków, i po prostu przytuliła do jego torsu. Sama nie wiedziała skąd pojawił
się ten gest.
***
Sen jest
lekarstwem dobrym na wszystko. Czujemy się bezradni, mamy mętlik w głowie więc
kładziemy się spać. Gdy po paru godzinach budzimy się rano, jesteśmy gotowi do
działania. A na nasze problemy patrzymy z innej perspektywy. Gdy następnego
dnia Emily otworzyła oczy, pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy była bowiem
taka, że te 24 godziny nie będą łatwe. Potem przypomniała sobie po kolei
moment, gdy zabiła Elizę, moment gdy biegła, moment gdy Wiktor ją uderzył.. Jej
głowa zapełniała się myślami, które w owej chwili musiała poddać
uporządkowaniu.
`Kawa ` – jej
ciało prosiło o chociaż minimalną dawkę kofeiny. Potargana, owinięta pierwszym
lepszym kocem zeszła do kuchni.
Na ławie wciąż
leżała paczka red&whit-;ów. Pozostały w niej trzy papierosy. Sięgnęła po
nie, i spaliła dwa, jeden po drugim.
Została postawiona
przed ważną decyzją. Wiktor był w stanie, dać jej wszystko. Przy nim mogła znów
być modelką, a nawet zostać aktorką czy piosenkarką. Jednak
pozostając przy tym pierwszym. To była rzecz, którą kochała. Taka iskierka dla
której była gotowa na każde poświęcenie. Już widziała siebie, jak godnie kroczy
po wybiegu w ubraniach Prady, Armaniego, Gucciego, owiana zapachem perfum
Channel. Czuła smak sukcesu, szczęście znów było tak blisko. Te myśli
sprawiały, że na jej twarzy pojawiał się dumny uśmiech. Jednak znikał w
momencie, gdy przypomniała sobie o nim. Łukasz.. Przy nikim nie była
osobą tak prawdziwą, szczerą i spontaniczną. Każda chwila w
jego towarzystwie dała ukojenie i odcinała ją od całego tego złego świata, którego
była dużą częścią. Tak, w Emily można było znaleźć dwie osobowości. I nie jest
to kwestia rozdwojenia jaźni. Miłość.. prawdziwa miłość.. do dziś nie wiedziała
czy takowa istniała .Jednak kochała, go. A to utrudniało jej podjęcie decyzji.
Bezradnie rozłożyła
się na kanapie. Minęło dużo czasu zanim przerwała swoje rozmyślania,
praktycznie już pewna tego co zrobi. Cicho łkała w zaciszu własnego mieszkania.
Dakota wpatrywała się w nią, na co zbytnio nie zwracała uwagi. Bo czy w ogóle
zwracała na cokolwiek uwagę.?Za oknem padał deszcz, w mieszkaniu obok ktoś
wiercił w ścianie, a starszy mężczyzna z góry grał na pianinie własne
kompozycje – usłyszała je dopiero w momencie, gdy pukanie do drzwi wyrwało ją z
transu w jakim się znalazła.
Szybkim ruchem
otarła twarz, i poszła otworzyć drzwi stąpając bosymi stopami po panelowej
podłodze.
I ujrzała, go.
Tego który od rana gościł w jej myślach. I zrobił to. W najbardziej
nieodpowiednim momencie. Najpierw uśmiechnął się, a potem musnął jej wargi. Z
początku delikatnie, niewinnie, apotem już bardziej łapczywie i namiętnie.
Rozpalał jej ciało, które pragnęło jego dotyku. Nieco wilgotny od deszczu
ocierał się o nią.
-Kocham Cię..
-wyszeptał pieszcząc ustami jej szyję.
I znów chciał
powrócić do jej miękkich warg .Ale nie, nie udało się. Odepchnęła, go.
-Co się dzieję..?
-zapytał zaskoczony tym co zrobiła.
Wtedy zwróciła
oczy, gdzieś w miejsce okna. Nie chciała spoglądać wprost na niego. Wiedziała,
że wtedy nie wytrzyma i najzwyczajniej się rozpłaczę.
-Emily..o co
chodzi.? -skierował prawą dłonią jej twarz w swoją stronę. Wewnątrz miała mu za
złe, że to zrobił.
To teraz
nadszedł ten czas, gdy musiała to powiedzieć. Otworzyła usta, i niepewnym tonem
zaczęła.
-My.. Ty i
ja..
-Co z nami.? –
niecierpliwił się.
-Nie możemy
być razem.. -wypowiedziała te słowa na jednym wydechu. Dotarły do niego z
opóźnieniem.
-Słucham.?
Wzięła głęboki
oddech. `Musisz to zrobić .Teraz.! Koniec z płaczem. Zrobisz to najlepiej jak
potrafisz. ` – powiedziała do siebie w myślach. Jej twarz przybrała ten
wyniosły wyraz.
-Myślałeś, że
co.? Że zadowolę się kimś takim jak Ty.? Wyobrażałeś sobie nas ..razem.?!
-uniosła się, wręcz krzyczała.
-Nie poznaję
Cię..
-Może tak na
prawdę nigdy mnie nie znałeś.! Obudź się. Ty nie należysz do mojego świata. W
moim życiu nie ma miejsca dla Ciebie..
-Ale ..ja Cię
Kocham.. i wiem, że Ty kochasz mnie.. skąd te słowa.? – spostrzegła, jak jego
oczy stają się zaszklone.
-Kocham, kocham..
wiesz ile osób mówi kocham.? Co Ty mi możesz dać.?
-Hm..miłość.
-Z miłości
człowiek nie wyżyje. Zejdź na ziemie.. -słyszała te słowa, nie wierząc że to
ona jest tą osoba która je wypowiada.
-To była taka
gra tak.? Pojawił się chłopak, pomyślałaś .. zabawie się nim, a potem powiem
spadaj, bo po co mi jakiś biedak.
Stała tuż przy
ścianie, więc podszedł i spoglądając na nią nieco z dołu zagrodził drogę
własnym ciałem.
-A jednak nie
jesteś taki głupi…
-Myślałem, że
jesteś inna..
-Najwidoczniej
się pomyliłeś.. -dopowiedziała, twardo trzymając wzrok wbity w jego oczy.
A potem wyszedł,
nie zamykając nawet drzwi..
***
Zimną wodą
obmywała zapłakaną twarz, próbując powstrzymać kolejne łzy. Nie potrafiła
spojrzeć teraz w lustro. Czuła się podle. Zrezygnowała z niego. Wybrała
karierę. Nie była pewna czy to był dobry ruch. Mimo wszystko jednak, pragnęła
spełnić swoje marzenie. A bała się, jeżeli teraz zmarnuję okazję kolejny raz
już jej nie dostanie.
Powolnie
wytarła twarz ręcznikiem. A potem wykonała prosty makijaż. Nie miała ochoty,
zbyt długo przyglądać się swojemu odbiciu. Więc starała się zrobić to jak najprędzej.
Skoro podjęła już decyzje, musiała załatwić jeszcze parę spraw. Jednak przed
tym wolała zawiadomić, Wiktora o swoim postanowieniu.
Gdy na jej
zegarku wskazówka pokazała godzinę15, wysiadła z taksówki i podążyła w stronę
jego biura.
Będąc przy jego
gabinecie, zatrzymała ją sekretarka.
-Pani, w jakiej
sprawie.? –zapytała kobieta po czterdziestce.
-Prywatnej..
-Prezes, nie
kazał wpuszczać nikogo poza umówionymi osobami.
-Rozczaruję panią,
bo mnie kolejka nie obowiązuję.. – powiedziała do kobiety, sarkastycznym tonem
i bez pukania weszła do pomieszczenia. Siedział przy swoim czarnym biurku w
wielkim skórzanym fotelu. Przeglądał stos kartek A4. Uniósł głowę, usłyszawszy,
że ktoś wchodzi.
-Emily..
U jej boku
stała sekretarka.
-Przepraszam pana.
Ale ta pani stwierdziła..- chciała się tłumaczyć kobieta.
-Dobrze, nic
nie szkodzi. –przerwał jej machnięciem ręki, jak by wiedział co powie dalej.
Wyszła
zamykając po cichu drzwi.
-Przyszłam Ci
powiedzieć o mojej decyzji..
-Usiądź.– wskazał
jej miejsce naprzeciwko siebie.
Usiadła
wiedząc, że w ten sposób będzie jej się lepiej rozmawiało.
-Rozmawiałam z
.. Łukaszem. Już mnie nic z nim nie łączy. Jestem gotowa zostać z Tobą. Mam tylko
jedną prośbę.. Wyjedźmy z tego miasta. Skoro mam zacząć nowe życie to z daleka
od tych wszystkich miejsc.
Na jego twarzy
zagościł triumfalny uśmiech. Podszedł do niej, obrócił ją na krześle w jego
stronę. Położył dłonie na oparciach, i nachylając się pocałował ją.
-Ze mną spełnisz
swoje marzenia. Będzie sławna, i szczęśliwa.. –wyszeptał, jej do ucha.
Potem przeszli
do rozmowy, w której ustalali sprawy wyjazdu.
-Myślę, że
lepiej będziecie jeśli wyjdziemy od razu.. – zaproponował. Zaangażowany, myślał
już nad wszystkim w kalendarzu pospiesznie szukając potrzebnych numerów. Przyglądała
się każdemu ruchowi Wiktora. Chciała zadać mu parę pytań. Jednak wahała się
odezwać.
-Myślałeś nad
tym.. co Ci wczoraj powiedziałam.? –zapytała w końcu.
Uniósł głowę,
patrząc na nią.
-Ludzie szybko
zorientują się, że coś jest nie tak. W końcu postanowią to sprawdzić. Nie
wiemy, kiedy. Dlatego najlepiej będzie, jeśli wyjdziemy jeszcze jutro, z samego
rana. Kupię bilety do Mediolanu.
Teraz idź,
załatw wszelkie sprawy.. spakuj się. Jeszcze dziś wieczorem pojawię się u
Ciebie w mieszkaniu..
***
Jej walizka
powoli zapełniała się kolejnymi ubraniami. Nie zamierzała brać wszystkiego.
Jeśli by miała tak zrobić, nawet trzy takie walizki były by za małe. W rękach
trzymała właśnie tą bluzę, którą nałożyła na siebie w dzień niespodziewanej
wycieczki z Łukaszem. Pozostały jej tylko wspomnienia.
Przysiadła na
łóżku. Wzrok utkwiła w przestrzeń poza oknem. Nigdy nie była tak samotna jak w
tej chwili. Na myśl przychodziły jej takie pytania jak : co teraz robi.? Czy
czuje ból.? Czy myśli o mnie.? Przez parę drobnych gestów, wspólny taniec,
otwarta rozmowa, długie spojrzenia stał się dla niej kimś tak ważnym. I nigdy
nie pomyślałaby, że chłopak jego pokroju w parę dni odmieni jej uczucia.
Pozostało jej tak
niewiele czasu. Musiała się sprężać. Co jeżeli odkryją zabójstwo przed jej
wyjazdem.?
Na wspomnienie
tej sprawy poderwała się i pospiesznie wkładała kolejne ubrania do walizki. Po
jakimś czasie jej szafa opustoszała z połowy swojej zawartości, która zajęła
dwie torby podróżne.
Usiadła przy
biurku i włączyła laptopa. Chciała zadzwonić, myślała nawet nad tym by pojechać
do rodziców przed wyjazdem. Ale uznała, że dużo lepszym sposobem będzie
wysłanie maila na pocztę taty.
Ułożyła
wygodnie ręce, zastanawiając się nad pierwszymi słowami..
` Kochani
Rodzice..` -napisała. Jednak czytając to zdanie parę razy, wcisnęła backspace
rezygnując z takiego początku.
`Mamo
i Tato.. ` przeczytała je na głos. Tak, to brzmiało już dużo lepiej. Bardziej
luźno.
-A więc..–
powiedziała sama do siebie, i od razu przypomniało jej się to jak matka przez całe
życie poprawiała ją, gdy od tych słów zaczynała zdanie.
Mamo i Tato.
Nie wiem od czego zacząć tego maila. Nie będę ukrywała, że jest mi
ciężko. Może i jestem nieodpowiedzialna, może ta informacja powinna być
przekazana w zupełnie inny sposób.
Ale sądzę, że tak będzie lepiej. Zanim dowiecie się o tym, co chcę Wam
powiedzieć. Proszę, nie martwcie się o mnie. Jestem bezpieczna, i nic mi nie
grozi. Piszę, ponieważ chce Wam powiedzieć o mojej decyzji. Wyjeżdżam. I nie
jest to wyjazd,o którym Wam wspominałam, gdy mnie odwiedziliście. Zaczynam nowe
życie. W innym miejscu, daleko stąd. Za jakiś czas pewnie o mnie usłyszycie.
Przynajmniej mam taką nadzieje. Poniżej zapiszę adres kobiety, u której
tymczasowo zostawię Dakotę. Zaopiekujcie się nią.
Odezwę się, gdy już wszystko się unormuję.
Pamiętajcie Kocham Was… Emily
Dopisała jeszcze
adres Agaty, z którą już ustaliła sprawę opieki nad kotem. Przebiegła ostatni
raz tekst i wcisnęła wyślij…
CDN.
Kiedy kolejna cześć ?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna cześć ?
OdpowiedzUsuń