sobota, 10 sierpnia 2013

Pamiętnik Zuzy cz.34



Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ TRZYDZIESTA CZWARTA
Wstałam z ławki idąc w Jego kierunku.  Siedział oddalony o kilka następnych ławek za wielkimi drzewami. Podeszłam siadając obok. Nie mówiłam nic. Żadne z Nas nie potrafiło się do siebie odezwać. Milczeliśmy, ale tak cholernie bolało serce, które wiedziało, że traci jakąś część siebie. 
- Przepraszam . – wyjąkałam , z kamienną twarzą patrząc się w ziemię. 
- W chuj szczere to było. – syknął wstając. – Czy ty kurwa uważasz mnie za jakiegoś debila ? Myślisz sobie, że co ? Jestem tu nowy to od razu możesz mną pomiatać? A może to była taka próba , co ? Zabawa typu ‘ zobaczymy jaki On jest ’ ? – wkurzony rzucił torbą wypchaną ubraniami ze szpitala.
- Uspokój się ! – krzyknęłam łapiąc go za ramiona. – kocham Cię, jak cholera ! Oddałabym za Ciebie życie. To, co wydarzyło się przed szpitalem.. to był błąd ! Jedna, wielka pomyłka. Ludzie uczą się na błędach.  – mówiłam . – Sebastian, wybacz. Proszę.  – spojrzał na mnie wielkimi oczami, zdejmując ze swoich ramion moje dłonie. 
- To koniec. – szepnął podnosząc torbę i oddalając się coraz bardziej. Czułam jak tracę sens życia, jak właśnie oddala się ode mnie szczęście i jedyne źródło miłości.  Zatopiłam się w łzach. Usiadłam na ławce chowając twarz w dłonie i głośno łkając.  Wtedy zaczął dzwonić mój telefon.
- Halo ? – spytałam słabym głosem. 
- Pyskata, gdzie ty jesteś ? – usłyszałam głos Mateusza. 
- W parku, pod szpitalem. 
- Dobra. – rozłączył się, po czym momentalnie popadłam w głośny szloch.  Chwilę później już ktoś był obok mnie ciepło przytulając.
- Jestem przy Tobie. – szepnął Mateusz całując mnie w policzek. 
- Mateusz, nie. Nie możemy tu być razem. Przecież między nami nic nie ma, jesteśmy przyjaciółmi.
- Wiem. – przerwał mi. – dlatego zachowuję się jak przyjaciel i jestem przy Tobie, gdy tego potrzebujesz. 
Zatopiłam się w Jego ramionach mocząc całą bluzę. Lekkie promyki przebijające liście drzew padały na moją twarz. W pewnej chwili słońce jakby zaszło , a policzki zrobiły się chłodniejsze. 
- No pięknie. – usłyszałam z nad siebie. Uniosłam głowę w górę patrząc na wkurzoną twarz Sebastiana. – To ja tu przychodzę po milionach przemyśleń by Ci wybaczyć, bo Cię kurwa kocham jak idiota, a ty tu z Nim …? O ja pierdole ! – krzyknął odsuwając Nas od siebie.  Wstałam, podchodząc bliżej Niego. 
- Nie rozumiesz, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. – powiedziałam próbując mu wszystko wytłumaczyć. 
- Przyjaciele…? Hmm, od kiedy się tak namiętnie całują ? – ironicznie zapytał. 
- Ziomuś, daj spokój . – zaczął Mateusz wstając z ławki. 
- Ty się nawet nie odzywaj, bo nie ręczę za siebie. – warknął Seba grożąc palcem. 
- Ogarnij się. – powiedziałam próbując wziąć Sebastiana i iść porozmawiać gdzie indziej. 
- Zostaw mnie, jeszcze nie skończyłem. – odpowiedział przesuwając mnie w bok. – A ty gówniarzu, uważaj może troszkę, jeśli wiesz, że ta dziewczyna jest zajęta ! Do każdej się tak przystawiasz  ?
- Daj spokój ! Kocham ją, ale jako przyjaciółkę. Cholernie bliską mi osobę ! Nie znasz jej tak długo jak ja, więc się nie wtrącaj może w nasze relacje co ? 
- Relacje ? Dobre sobie. – krzyknął , momentalnie uderzając Mateusza w twarz swoją silną pięścią. 
- Myślałem, że między Nami też nawiąże się nić przyjaźni.  Mimo wszystko, swoich nie biję. – odpowiedział Mateusz ocierając krew z wargi.  Szarpnęłam Sebastiana : 
- Dość ! Zadowolony jesteś z siebie ? – zapytałam .
- Tak. – odpowiedział z pewnością w oczach.  – A my przyjaciółmi nigdy nie będziemy ! – krzyknął jeszcze w kierunku Mateusza.  Za Nami od razu przybiegła reszta ekipy patrząc na całe zdarzenie. Dziewczyny podbiegły do Mateusza ocierając mu krew. 
- Co jest grane ? – zapytał Diler podchodząc do Sebastiana.  
- Jakiś problem ? – krzyknął Seba popychając go. 
- Kurwa, ogarnij się do cholery . – krzyknęłam zsuwając Sebastiana w bok. 
- Idziemy ! – krzyknął biorąc mnie za rękę. Nie zastanawiałam się nawet dokąd. Prowadził mnie gdzieś, aż w końcu znaleźliśmy się w parku na drugim końcu miasta. Usiedliśmy na starych ruinach jakiegoś zamku .
- Zadowolona jesteś z siebie ? – zapytał . 
- Ja ? – zaśmiałam się.  – To chyba ty sobie powinieneś odpowiedzieć na to pytanie. 
- Ja nic do siebie nie mam . Postąpiłem dobrze. A z tym frajerem jeszcze nie skończyłem . – odpowiedział zdenerwowany.  Wstałam biorąc głęboki oddech. 
- Po prostu Cię pojebało. – stwierdziłam patrząc w Jego oczy. 
- Słuchaj ! – krzyknął zrywając się na nogi. – To nie ja zabawiłem się na boku. 
- Zabawiłem ? A Miśka ? Przypomnij sobie kretynie co ty narobiłeś na samym początku. I z łatwością mogę stwierdzić , że to wszystko jest twoją winą. Ten cały związek … te kłótnie, ja już nie mam siły. – powiedziałam zaczynając płakać. 
- Jak tylko przypomnę sobie was razem całujących się, to po prostu coś rozpierdala mnie od środka. Nie daję rady, rozumiesz? – krzyczał potrząsając mną z całej siły.  Nie przytulił, a wtedy tak bardzo tego potrzebowałam. Nie pocałował, a tak bardzo pragnęłam. Nie zrobił nic by ukoić ból. Był obojętny.
- Widzę, że uwielbiasz kłótnie. W takim razie rozmawiaj sobie tu z tą murowaną ścianą, ja idę . – powiedziałam próbując wyjść z ruin zamku. 
- Stój . – krzyknął ciągnąc mnie za ramię i silnie popychając o ścianę. 
- To, że masz siłę nie znaczy, że możesz sobie na wszystko pozwalać . Puść. To boli. – syknęłam . Wkurwiony uderzył pięścią w mur krusząc jedną z cegieł w drobny mak. Spojrzałam na Niego z obawą w oczach. Odepchnęłam się dłońmi od ściany próbując wyjść, ale znów Jego ramiona były silniejsze. Uderzył mną o ścianę , prawie łamiąc mi kości na plecach. Zamknęłam oczy przytrzymując łzy. Po chwili poczułam na twarzy silne uderzenie Jego pięści i głośny krzyk ‘ Nienawidzę tej miłości ! ‘ .


CDN.

Zuza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz