środa, 14 sierpnia 2013

Story of life cz.9


Piszesz opowiadania? Weź udział w konkursie! --> *klik*

Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Dopiero po paru dniach od całego zdarzenia Amelia poszła do szkoły. Nie chciła zostawać w domu ,ale rodzice nalegali , a Adam zagroził że się obrazi jeżeli pójdzie do szkoły. Nie miała innego wyjścia jak pozostać w domu. Siniaki z dnia na dzień zmieniały barwę. Odczuwała tylko delikatny ból przy mocniejszym dotknięciu . Gdy wróciła do szkoły Monika rzeczywiście omijała ją wielkim łukiem nawet  nie spoglądając w jej strone. 
 Któregoś pochmurnego dnia Amelia od rana biegała po mieszkaniu szykując się  na poznanie z rodzicami Adama. Nie wiedziała co ubrać , a ręce jej się trzęsły co utrudniało zrobienie czegokolwiek . W końcu nie umiejąc nic dostosować  do tego dnia zadzwoniła do Karoliny. 
-Pomóż ..-powiedziała do słuchawki, gdy usłyszała głos przyjaciółki .Wyjaśniła jej o co chodzi. Karolina zadeklarowała się być za 10 minut. 
 Różniła się bardzo od Ameli. Była na domiar kobieca. Zgrabne ruchy ,zwinne ręce. W przeciwieństwie do Ameli potrafiła dobrać ubrania na każdą sytuacje. Zadziwiała  i wzbudzała zazdrość swoją doskonałością . Amelia taka nie była. W jej pokoju panował bałagan. Ona sama nigdy nie przejmowała się detalami. Stawiała na naturalność . 
W takich chwilach jak te zwracała się do Karoliny. Bo ona jak nikt inny zachować zdrowy rozsądek i sprawić że będzie wyglądała odpowiednio do okazji w sposób perfekcyjny. No i tak też się stało. Po 2 godzinach Amelia wyglądała tak jak sytuacji tego wymagała. Ubrana dość codzienie , a zarazem odminie dla jej luźnego stylu w obcisłe jasne rurki ,buty na róźowym obcasie (!) i białą bluzke z dekoltem która ładnie podkreśłała jej zgrabną figure.Włosy pozostawały rozpuczone , a makijaż był delikatny.
-Wyglądasz cudownie ..-stwierdziła dumna z tego co udało jej się namówić przyjaciółke na buty na obcasie.
-Chcesz zebym sie zabiła. Ja nie chodze w takich butach .-nie była z tego zadowolona. 
-Ale dziś ubierzesz. Przejdź się po pokoju. 
 Zrobiła pare nie zgrabnych kroków  w strone szafy. Straciła równowage i wyglądowała na plecach. 
-Mówiłam .! -powiedziala z wyrzutem. 
 Do pokoju ktoś zapukał. 
-Prosze..-powiedziała niezadowolna nie zmieniając miejsca położenia. 
 -Kochanie.. -do pokoju wszedł Adam. 
Zdziwiony spojrzał na swoją dziewczyne. Karolina zanosiła się śmiechem. 
 -Dlaczego leżysz na podłodze.? Obok masz łożko..-zapytał z ironicznym uśmiechem na twarzy . Nie mógł jednak wytrzymać słyszłąc jak Karolina zanosi się śmiechem i poszedł w jej ślady. 
-Chyba będzie lepiej jak założysz trampki ..-stwierdziła Karolina ,a wtedy Adam zrozumiała skąd to pozycja . Zsuneła buty z nóg i z pomocą Adama wstała. Z szafki wyjeła swoje ulubione trampki i tak też poszła do domu swojego chłopaka poznać jego rodziców.
 Dom Adama znajdował się niedaleko domu kuzynki Karoliny, Kingi. 
Ale położyny raczej w oddali.Bliżej polan i ląk. Był nieduży ,jedno piętrowy w kolorze bladej brzoskwini z czerwonym dachem. Na około rosły krzewy róż . Wszystko to idealnie sie komponowało. 
 Otworzył przed nią białe drzwi. Weszła pierwsza, a ona tuż za nią. Zestesowana chwyciła jego dłoń i szła przy jego boku. Weszli do salonu gdzie na fotelu siedział mężczyzna w średnim wieku , około 46 lat. Zaczytany w lektury gazety z okularami na nosie. Z początku nie zauważyła podobieństwa miedzy  swoim chłopakiem , a jego ojcem ale gdy mężczyzna z promienny uśmiechem  wstał ujżała dokładnie  jego twarz .Byli tak podobni . Piwne oczy rysy twarzy ,nie wspominając o uśmiechu .
-Tato . To moja dziewczyna . Amelia ..-przedstawił ją Adam. 
-Miło mi Ciebie poznać.-wyciągnoł do niej przyjaźnie dłoń . 
Uścisneła ją odpowiadając. 
-Mi także bardzo miło. 
 Usiedli na sofe . W tym samym do salonu weszła mama Adama. Niewysoka kobieta w krótkich włosach staranie ułożonych . Ubrana z dużym gustem. 
Uśmiechneła się na widok Amelki . 
-Dzień dobry -przywitała się dziewczyna wstając. 
Kobieta podeszła bliżej . Podała jej ręke . 
-Witaj . Ty zapewne jesteś dziewczyna mojego syna . 
-Tak. 
 -Ciesze się , że mam okazje Cię poznać . Tyle o Tobie słyszeliśmy.-była sympatyczna co dodała Ameli odwagi i już nie czuła się tak skrempowana. 
 Siedzieli tak dobrą godzine. Prowadzili długą konwersacje. Rodzice Adama dużo pytali ale ne byli ani troche wrogo nastawienia . Polubiją  już po pierwszym spotkaniu  i cieszyli sie że ich syn wkońcu znalazł sobie porządną dziewczyne. 
-My pójdziemy do mojego pokoju. -powiedział wkońcu Adam wykorzustując moment ciszy. 
-Czuj się jak u siebie w domu Amelio . -zwrócił się do niej tata Adama, Pan Bartosz. 
-Dziękuje za gościne. -odpowiedziała grzecznie. 
 Adam objoł ją w pasie i wyszli z salony. Ruszyli korytarzem do jego pokoju . 
-Miłych masz rodziców. 
-Polibili Cię.
-Uf .. a myślałam że nie przypadne im do gustu .
Weszli do pokoju na końcu korytarza. Tam już nie panował taki jasny nastój. Ściany były pomalowane mocną niebieską farbą. Jedną ściane pokrywało artysyczne grafiti które najbardziej jej się spodobało z całego pokoju .Okna były do połowy zasłonięte ciemnoniebieskimi roletami. 
Amelia rozglądała się po pokoju. Jej uwage przykuła ściana pokryta zdjęciami. 
-Zajmujesz się fotografią.?-zapytała przyglądając się zdjęciom. 
-Od czasu do czasu wybieram się na samotny spacer z aparatem. Lubie to. -odpowiedział stając za nią .Położył dłoń na jej biodrze.
 Oparła głowe na jego ramieniu.
-Jestem ciekawa czego jesze się o Tobie dowiem.-odparła i wtedy ujrzała gitare opartą w rogu o ściane. 
-Grasz.?
 Przytaknął głową z uśmiechem. Dał jej buziaka w policzek i poszedł po instrument . Usiadł na łożku ,a ona obok niego.Zagrał jakąs nieznaną jej melodie. Siedziała zasłuchana. Podziwiała go ,bo był tak zdolny, ale dziwnie się czuł. On tak idealny a ona nie posiadała nawet konkretnego zainteresowania. Nie robiła zdjęć, nie potrafiła na niczym grać , nie tańczyła, nie śpiewała. 
Przerwał gre spoglądając na nią.
-Posmutniałaś..-zauważył.
-Nie..tylko się zamyśliłam.
-A o czym myślałaś. ?
Przyjarzała się mu uważnie.
-Jesteś taki idealny.
Parsknął śmiechem. Zdziwiła ,go jego reakcja.
-Nie  ma ludzi idealnych.
-Jesteś  zaprzeczeniem tego faktu. Grasz na gitarzem robisz zjecia, masz niesamowita uroda, powalasz swoim temperamentem. Chodzący ideał..A ja zwykła dziewczyna nie umiejąca chodzić w butach na obcasie ,i bez żadnych konkretnych umiejętności.
-A mimo to Kocham Cię i nie potrafie nawet wyraźić jak bardzo. 
 Odłożył gitare i przybliżył się do niej. Ich twarze się zblirzyły. Pocałowali się długo i namiętnie. Za każym razem gdy się zblirzał czuła jak jej serce szybciej bije.
 Całe popołudnie spędzili u Adama. Słuchali jego ulubionych piosenek przeglądali zdjecia, żucali w siebie poduszkami, rozmawiali,śmiali się . Zachodziło słońce. Adam wstał z łożka ,gdzie leżał wraz z Amelią.
-Idziemy Kochanie.
-Odprowadzisz mnie do domu.? -podeszła do niego. 
-Nie idziesz jeszcze do domu. Chce Ci pokazać pewne miejsce. 
 Spojrzała się na niego podejrzliwie.
-Wiem o nim tylko ja. Teraz będziesz wiedziała i Ty. -ucałował ją w czoło. 
 Wyszli z pokoju, a potem z domu. W ogrodzie siedzieli rodzice. 
-Idziemy sie przejść . Odwioze później Amelie. 
-Tylko ostrożnie -upomniała mama. 
 Przeszli przez ogród i poszli drużką pomiędzy polanami.
-Masz prawo jazy.?-zapytała . 
-Narazie jeszcze nie. W czerwcu zdaje.
-To jak odwiedziesz mnie do domu.?
-Motorem.
-Co .?!-zdziwiła się.
-No przeciez wiesz,że mam motor . Pożyczałem kiedyś Damianowi.
 Była zdezorientowana.
-Tak , wiem.. Ale .. ja się boje.
-Nie masz czego kochanie. Przy mnie nic Ci nie grozi. 
Objął ją jedną ręką przyciągając do siebie. Pocałował w policzek. Uwielbiała gdy obdarowywał ją pocałunkami. 
-Jesteś pewien ,że nigdzie mnie nie zgubisz?
-Nawet jeżeli bym chciał zapewne wtulisz się we mnie no i lipa. Nie będzie jak . -udał zawiedzionego.
Uderzyła , do delikatnie w tors. 
-Nie podnoś na mnie ręki kochanie. Bo Cie nie odwioze . I nie trafisz do domu.
-Pff..Też mi szantaż .Zadzwonie do taty i po mnie przyjedzie.
 Wytknął jej jezyk jak mały chłopiec. Zaśmiała się krótko.
 Szli jeszcze chwile  przez łąke. Zatrzymali sie pod rozłorzystą wierzbą. Przeszli z drugiej strony gdzie znajdował się kamień , a łąka schodziła w dół. W oddali widać było chowające się za drzewami słońce. Łąka pokryta była sektami kolorowych kwiatów. Amelia była zachwycona urokiem tego miejsca. Adam objoł ją od tyłu. Stali tak w milczeniu podziwiając zachodzące słońce. Nie potrzebowali słow. Oboje wiedzieli co teraz układa się w ich myślach. Oboje czuli bliskość ,dotyk ukochanej osoby. I nie było słow , które wystarczająco opisałyby to uczucie jakie w tym momencie czuli.
 Odwróciła się twarzą w jego strone .
-Tak ładnie wyglądasz w świetle zachodzącego słońca..-powiedział poprawiając niesforny kosmyk jego włosów.
-Nie jestem ani troche ładna..-zaprzeczyła smutnych głosem.
Ujął jej twarz pod brode . 
-Jesteś najpiękniejsza . I nie musisz mieć 1,75,chodzić w butach na obcasie ani być blondynką z niebieskimi oczami. Kocham Cię taką jaką jesteś. Z potarganą grzywka , w trampkach i bluzie z kapturem. -mówił do niej , a ona uśmiechała się szczęsliwa że słyszy te słowa z ust ukochanego. Zawiesiła ręce na jego ramionach i pocałowali się czule . Uniósł ją obejmując obiema rękoma w talii i obrócił pare razy w koło własnej osi. 
Dopóki słońce nie zaszło siedzieli pod wierzbą wtuleni w siebie . 
-Przychodze tu prawie codzienie. Zwykle na wieczór , czasami w nocy. Zależy kiedy nachodzi mnie ochota. Nikt nie zna tego miejsca. Przynajmniej tak sądze bo odkąd znalazłem je nikogo tu nie widziałem. Kiedyś powiedziałem sobie, że będzie o nim wiedziała osoba która stanie się całym moim życiem. Ba. ! Całym moim światem , sensem mojego istnienia. Codzienie przychodziłem tu i zastanawiałem się kiedy spotkam ta prawdziwą miłość. , kiedy wkońcu szczerze wyznam że kocham cały sercem. I teraz mając Cie w ramionach nie posiadam się ze szczęscia, bo wkońcu odnalazłem moje przeznaczenie. Wiez.. chciałbym z Tobą spędzić reszte życia. -Z ostanim zdaniem skierował spojrzenie w jej strone.
-Spędzimy razem całe życie. Skończymy szkołe,weźmiemy ślub , Pójdziemy do pracy. Będziemy miel duży dom, dzieci…
-Synka i córeczke.-wtrącił.
-I psa razy golden retriver. I będziemu już zawsze razem. -marzyła wymyślając ich przyszłość.
-Będe Ci kochał do końca życia i jeszcze dłużej. Nigdy Cie nie opuszcze -obiecał po czym zblirzył twarzu a ich usta połączyły się w pocałunku .Opadli na trawe całując się. 
 Robiło się już późno . Wrócili do domu Adama. Amelia pożegnała się z jego rodzicami. 
-Mam nadzieje ,że odwiedzisz nas w najbliższym czasie.-odparła mama Adama. Nie było to pytaie .Raczej stwierdzenie.
-Jeszcze nie raz mamo.-odpowiedział za nią Adam.
 Wyszli z domu . Poszli do garażu skąd Adam wyprowadził motor. 
-Tata dostanie zawału jak mnie na tym zobaczy. -powiedziała zmieszana zakładając kask.
-Nie podwioze Cie pod sam blok. Zaparkuje niedaleko, w bezpiecznym miejscu.-obiecał.
Wsiedli na motor .Wtuliła się w jego plecy. Ruszyli.
Drzewa i domy migały jej przed oczemi . Wiatr rozwiewał jej włosy. Teraz już się nie bała. Był przy niej Adam. Ufała mu i wiedziała że jak nikt inny zadba o jej bezpieczeństwo. Była pewna ,że nic jej nie grozi.W pare minut dojechali na miejsce .Zatrzymali się koło sklepu  pare metrów od jej bloku .Jednak tu nie była widoczna . Zeszli z motoru pozbywając się kasków. Stanęli na przeciwko siebie. Ujął jej twarz  dłonią i zbliżył usta. Musnął jej wargi. Poczuła słodki posmak gumy do żucia. Wpiła się w niego  w celu odebrania gumy .Udało jej się po paru próbach.
-Troche zużyta,ale fajnie mieć coś co przypomina smak Twojego pocałunku.
-Trzeba było powiedzieć kochanie.Dałbym Ci całą.-powiedział śmiejąc się.
-Kradzione lepiej smakuje.-zrobiła cwaniacką mine.
Żegnali się jakby następne ich spotkanie miało odbyć się za dobre pół rok. W końcu po raz ostatni tego wieczoru połączyli swoje usta. Odjechał na motorze dopiero gdy znikneła za sklepem. 


CDN.
Magdalena

1 komentarz: