Mam do Was prośbę, jeśli ktoś z Was ma wolny czas i się nudzi to mógłby wyszukać kilka zdjęć różnych par(wyłącznie par!) i wysłać mi je na email : elo.kochanie@wp.pl
Będę baaaaaardzo wdzięczna za każde zdjęcie<3
CZĘŚĆ CZTERNASTA
Tej nocy spokojny sen nie był jej pisany.Budziła się po wielokroć ze łzami w oczach.Koszmar z przeraźliwym płaczem dziecka powtarzał się.O 4 nad razem zrezygnowała z ponownego zasypiania.Po cichu wyszła ze swojego pokoju, i poszła do kuchni.Nasypała do miseczki czekoladowych płatków i zalała jogurtem.
Siedziała na blacie kuchennej szafki tuż przy samym oknie. Pół godziny spędziła tak w samotności ,spoglądając na ulice Wrocławia który jeszcze spał.Z sypialni jej rodziców wyszła mama. Zawiązała swój szlafrok i podeszła do córki.
-Czemu ,nie śpisz.?-zapytała ciepłym ,łagodnym głosem.
-Nie mogłam zasnąć.-odpowiedziała.Po chwili milczenia odezwała się.
-Rozmawiałaś z tatą.? o moim wyjeździe.?
Kobieta uśmiechnęła się nalewając sobie soku do szklanki.
-Mamo.. -niecierpliwiła się.
-Pojedziesz ,pojedziesz.Należą Ci się wakacje.
Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-Dziękuje.!-krzyknęła uradowana zeskakując ze szafki i ściskając mame.
-Cśś ..Bo obudzisz Weronikę.
2 tygodnie później-dzień przed wyjazdem.
Amelia włożyła do swojej podróżnej torby ostatnią bluzkę którą uszykowała do spakowania. Ostawiła torbę na podłogę nie zapinając jej.Przed wyjazdem musiała jeszcze schować tam parę rzeczy.Z głośników komputera dobiegała piosenka której słowa nuciła pod nosem. Była sama w domu. Rodzice zostawili jej młodszą siostrę u babci a sami poszli na kolacje do znajomych. Nie spodziewała się dziś nikogo pukającego do drzwi. Wszyscy byli zajęci pakowaniem przed tygodniowym wyjazdem do Kołobrzegu. Jednak gdy pół godziny później siedziała znudzona przy komputerze , ktoś zadzwonił do drzwi.
Pobiegła otworzyć.Na klatce schodowej ujrzała swojego ukochanego. Pocałował ją na powitanie i zapytał.
-Spakowana.?
-Tak .Niedawno skończyłam.-odpowiedziała zgodnie z prawdą oplatając , go rękoma.
-W taki wypadku,porywam Cię.- zniżył głowę całując ją po szyi.
-A gdzie.?
-Od kiedy to porywacze zdradzają ,porwanemu ,gdzie go porywają.?
-Adaś,naoglądałeś się za dużo kryminałów. Nie idę .Moich rodziców nie stać na okup.
Nachylił się i przerzucił ją przez ramie.Pisnęła nie spodziewając się tego co zrobi.
-Postaw mnie,draniu.
-Nie chciałaś być dobrowolnie porwana , muszę to zrobić siłą.
-Wariat.-zaśmiała się.
-Dobrowolnie czy siłą i bez butów.?
-Niech Ci będzie. -zgodziła się. Postawił ją . W parę minut później uszykowana w towarzystwie Adama wyszła z bloku przed którym stał jego motor.Uśmiechnęła się na pomysł przejażdżki po mieście. Polubiła szybką jazdę tym sprzętem. Śmigali ulicami Wrocławia. Wyjechali za granice miasta. Skręcili w polną drużkę gdzie samochody nie jeździły.Po obu stronach znajdowały się łąki pokryte setkami stokrotek i innych kolorowych kwiatów.Zatrzymali się.
-Ślicznie tu.-powiedziała rozglądając się . Podszedł do niej od tyłu i wyjął z rak kask.Schował oba do kufra.
-Chodź-wyciągnął rękę w jej stronę.
-A motor .?
-Poczeka tu.
-Nie ukradną go.?
-A widzisz tu kogoś.?Chodź ,nie martw się o motor.
Spojrzała na niego podejrzliwie.Splotła palce z jego palcami. Szli wolnym krokiem.
-Znasz to miejsce?-zapytała.
-Trochę.-odwrócił głowę.Nie chciał się zdradzić.
-Tam jest droga na mostek.-powiedział wskazując piaszczystą drogę pomiędzy drzewami. Znajdowali się już spory kawałek od miejsca w którym zostawili motor.
-Nie powinniśmy się tak oddalać..
-Kochane,trochę więcej spontaniczności.-objął ją ramieniem i poprowadził w stronę wspomnianego mostu.
Stali już prawie na celu gdy z nieba wprost na policzek Amelii spadła kropla deszczu .Potem kolejna .Rozpadał się mocny deszcz i zerwał wiatr targając gałęzie drzew na wszystkie strony.
-Wracajmy.-powiedział zakładając kaptur. Zrobiła to samo. Pobiegli trzymając się za ręce .W parę minut by całkowicie przemoczeni.Znajdowali się już prawie w miejscu ,gdzie powinien stać motor,a którego nie było.
Stanęli zmęczeni.
-Kurwa.. gdzie on jest.?! -krzyknęła wkurzona Amelia.
-Nie, no to jakiś żart.. -powiedział rozglądając się.
-Mówiłam ,żeby go tu nie zostawiać.! To się uparłeś ,że nic się nie stanie bo przecież tu nikogo nie ma.. -krzyczała.
-Ile jesteśmy km od miasta.? -dodała.
-Jakieś.. 10..albo 15.
-Świetnie.. Dzwoń do Damiana.Niech po nas przyjedzie.
Wyjął telefon z kieszeni.
-Jest problem.
-Kolejny.?
-Tu nie ma zasięgu.
Spojrzała na swoją komórkę.`Brak sieci` wyświetliło się. Szukała zasięgu klnąc pod nosem.
-Taa.. spontaniczność.
Chciało mu się śmiać,ale zachowywał powagę.
-Poszukajmy jakiegoś domu.-zaproponował.Bez słowa ruszyli w kierunku w którym szli na mostek.
-To dziwne że idziesz tam gdzie prowadzę.-szedł w przodzie.
-Ty coś knujesz.-stwierdziła rozdrażniona .
Nie odpowiedział .Szli tak po raz drugi tyle,że w gorszych warunkach.Znajdując się na mostku pod ,którym płynął szeroki strumień wody zatrzymali się na chwile.Deszcz nieco ustał ale na niebie pojawiła się pierwsza błyskawica.Amelia przestraszona na dźwięk grzmotu wtuliła się w Adama.
-Nie bój się.-przytulił ją mocnej całując w czoło.
Poszli dalej schodząc z niewielkiego ale urokliwego mostu wprost na kolejną drogę tym razem jedną długa prowadzącą w obie ich strony.
-I gdzie niby teraz.?
-O ile nie mam przewidzeń .. to tam jest jakiś dom. Widzisz.?-zapytał spoglądając w prawo.
-Chyba,tak..A jak tam straszy.?-powiedziała wystraszona patrząc na dom parę metrów od nich.
-Sprawdźmy to ..-zrobił parę kroków w jego stronę.
-Chyba oszalałeś.! Wolę umrzeć tu z zimna i głodu niż ze strachu.-zaprotestowała ,a on nie wytrzymał i parsknął śmiechem .
-Bardzo śmieszne, bardzo.!-tak złej jeszcze jej nie widział.
-Spójrz ,ten domek wygląda na zadbany.-namawiał ją.
Stała z rękami założonymi na piersi.
-Zostaje tu.-uparła się.
-No dobrze.To ja idę.Przepędzę wszystkie potwory ,duchy i wrócę po Ciebie.-mówił rozbawiony idąc w stronę domu.
-Kochanie,patrz.W tym ogrodzie są nawet róże.
-Adam.! Kpisz sobie ze mnie.!-krzyknęła tupiąc nogą.
-Ależ skądże Skarbie.-był już prawie przy furtce.Ona stała w tym samym miejscu .Rozległ się głośny przeraźliwy grzmot.Podskoczyła wystraszona i pobiegła za nim.
-Adam ..poczekaj ,nie zostawiaj mnie tam samej.!
Dogoniła go.
-O .Zmieniłaś zdanie.
-Nie denerwuj mnie nawet.
Otworzył furtkę .Weszła przed nim .Podeszli do eleganckich ciemno brązowych drzwi.
Amelia czuła strach.To wszystko przypominało sceny z horroru.Deszcze,burza motor który nagle znikł i dom z ładnym ogrodem do którego właśnie mieli wejść.Adam nacisnął klamkę .Drzwi się otworzyły.
-Te duchy musiały nas widzieć przez okno .Są bardzo gościnne. Otworzyły nam już drzwi. -wyszeptał podnosząc jej ciśnienie. Uderzyła go ręką w ramie.
-Nie ..ja tam nie wchodzę.-cofnęła się o parę kroków.
Adam otworzył drzwi na oścież i wszedł do środka.Ręką zapalił światło rozjaśniając urządzony z wysokim gustem przedpokój połączony z salonem.Spojrzał na nią z zachęcającym uśmiechem.
-Coś mi tu nie pasuje..-zbliżyła się przekraczając próg.Zatrzasnęła drzwi z ostrym rozmachem.
-Kto niby zostawia otwarty dom w dodatku tak urządzony.? -postawiła pytanie stanowczym głosem.Patrzyli sobie w oczy .Adam robił powolne kroki do tyłu.
-Nie żyjesz Adaś .! Nie żyjesz…-pobiegł w stronę schodów a ona za nim.
Poprzez korytarz ,z powrotem schody ,kuchnia ,jadalna ,salon i ostatni pokój ,jego pokój gdzie znalazł się pułapce.
Stali zdyszani po tej gonitwie.Ona tuż przy łóżku ,on jakiś metr dalej.Podszedł bliżej wykorzystując ,że jeszcze nie zdążyła zacząć wyrzucać mu swoich złości.Położył dłoń na jej szyi,powoli zbliżył twarz.Złączyli swoje usta w pocałunku.Opadli swobodnie na łóżko nie przerywając .Jego ręka powędrowała wzdłuż jej piersi, biodra ,a następnie ..uda.Czuła skrępowanie,ale jednocześnie nie odwracalną chęć by to się zaszło dalej.Spojrzał w jej oczy. Przygryzła dolną wargę ,przytakując głową.Chciała by to się stało ,tu i teraz.Była gotowa. Z pełnym skupieniem odpiął zamek jej bluzy .Wyciągnęła ręce z rękawów.Odrzucił ubranie w bok .Staranie uniósł jej bluzkę do góry zatrzymując się na chwilę aby musnąć jej skórę brzucha wilgotnymi wargami.Zdjął z niej bluzkę cały czas patrząc w jej oczy.Potem ona na moment przejęła inicjatywę.Rzuciła jego koszulkę na podłogę. Pieszcząc jego język w namiętnym pocałunku odpięła jego pasek.Ponownie powróciła do pozycji leżącej. On opuszkami palców sunął wzdłuż jej szyi ,biustu wywołując u niej dreszczyk nie opisanych emocji.Klęcząc przed nią na podłodze odpiął guzik jej spodni.Uniosła delikatnie tułów ,pomagając w zdjęciu jensów.Z pełnym przejęciem poznawał ciało swojej dziewczyny.Pozostała już w samej bieliźnie.Całował z oddaniem każdy nagi kawałek jej ciała.Wsunął rękę pod jej plecy zgrabny ruchem odpiął stanik.Górna część jej bielizny upadła cicho na podłogę .Uniosła się powoli ,i on stanął .Pociągnęła jego spodnie w dół nie przestając patrzeć mu oczy.Oboje pozostali wyłącznie w dolnej części bielizny,stanęli na przeciwko siebie. Ręką wodził po jej ciele .Przyklęknęła trzymając za obie strony bielizny.Zsunął ją z niej.Przejechał wzrokiem po niej całej i zatrzymał wzrok głęboko patrząc w jej oczy.
Potem ponownie zatopieni w czułym pocałunku opadli na łóżko . Moment później stali się jednością.. Tryskali szczęściem połączeni w tym akcie miłości..
* * *
Otworzyła oczy leżąc wtulona w Adama.Spojrzała na ścienny zegarek.Wskazywał godzine 9. Przewróciła sie na brzuch ,i podpierając na łokciach spojrzała na swojego chłopaka. Uwielbiała ten widok, gdy spał najczęściej z lekko uchylonnymi wargami . Zatopiła palce w jego włosach mierzwiąc je jeszcze bardziej i nie dbając o to czy to go obudzi czy nie. Podniósł powiekę jednego oka.
-Cześć łobuzie.-powiedziała dajac mu buziaka w policzek.
Uśmiechnął się zadowolony i opuścił spowrotem powieke.
-Nie nie nie mój drogi.Teraz musisz mi wszystko wytłumaczyć.Ładnie to sobie zaplanowałeś. .Czyj to dom.?
-Mój, tzn . mój i moich rodziców. Najczęściej spędzają tu wekendy . Cicho i przyjemnie . A do tego blisko od miasta. -powiedział zachrypniętym głosem , nie zmieniając pozycji. Leżał na brzuchu z zamkniętymi oczami .
-No mów dalej.
-Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu przed wyjazdem , tylko sam na sam. I dodam na swoje usprawiedliwienie że tego co było później nie miałem w planach.
- Hm.. a motor.? -dopytywała.
-Spójrz przez okno.
Wstała z łożka .Okryła się kocem i podeszła do drzwi które prowadziły na podwórko z równo przystrzyżoną trwą i niedużym basenem. Pod zadaszeniem stał motor Adama.
-Niech zgadne. Uknułeś to sobie z Damianem.
-Yhmy… a Karolina dała mi komplet ciuchów które miałaś u niej . -przyznał .
-No tak .. wiedziałam że coś tu nie gra. -usiadła na nim okrakiem i trzymając jedną ręką koc nachyliła się całując go.
-Dziękuje.. -powiedziała.
-Dziękuje.? Byłem raczej przygotowany na repremende .. -zdziwił się .
-Tak . Dziękuje.. Bo dzięki Tobie staje się najszczęśliwszą osobą świecie..
CDN.
proszę następna część;d
OdpowiedzUsuńSuper poprostu śietne dawaj next
OdpowiedzUsuń