wtorek, 20 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz.7

Karina i Sebastian :)

Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ SIÓDMA
Podobnonie szczęścia chodzą parami. To dobra myśl. I zgodna z tym co obecnie działo się w życiu Emily. Nie brała pod uwagę tego, że coś może nie pójść po jej myśli. Dlatego też teraz tak trudno było jej znieść stratę szansy, na sukces i do tego jeszcze pracy.
Tego ranka, obudził ją delikatny dotyk jego dłoni. Leżał tuż obok, spoglądając na jej spokojny wyraz twarzy. Co chwilę zmieniał miejsce położenia swoich ciepłych dłoni. Pieścił jej ciało, przyprawiając ją o przyjemny dreszczyk. Starała się jak najuważniej skupić na każdym jego dotyku, jak by w obawie że może się już nie powtórzyć. Na przekór sobie otworzyła zaspane oczy. Walcząc ze zmęczeniem wpatrywała się w jego twarz. Uczucie błogiego spokoju wezbrało jej ciało. Przy nikim nie czuła się tak, naturalna i prawdziwa. Będąc w jego ramionach, czując jego wzrok na sobie odkrywała swoją drugą stronę. To którego nigdy nie znała. Może właśnie, dlatego że wolała siebie tamtą. Istniała gdzieś tam w środku Emily o sercu ciepłym .Jednak aby dostać się tam trzeba było posiadać wysokie uprzywilejowania. Ich właścicielem był właśnie Łukasz.
Po jakimś przymknęła powieki. Czując ciepło Łukasza zasnęła parę minut później.
***
Drugie przebudzenie tego dnia nastąpiło wówczas, gdy z ulicy dobiegł ją hałas.
-Szlak byto trafił.. – syknęła pod nosem. Przez chwilę z poduszką nałożoną na głowę i mocno przyciśniętą ręką, próbowała ponownie zasnąć. Ale były bowiem dwa powody dla których zrezygnowała z tej pozycji. Pierwszy – szybko utrata powietrza co w efekcie mogło by się skończyć równie szybką śmiercią. Drugi – pozycja ta nie należała do najwygodniejszych.
Usiadła rzucając poduszką przez sypialnie. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że całkiem niedawno żegnała się z Łukaszem. Wspomnienie o jego czułych pocałunkach, odgoniło na pewien odcinek złości.
Jednak miała na głowie tyle spraw. Głównie trapiło ją to, że wszystko legło w gruzach.
-A miało być tak pięknie.. –powiedziała mając przed oczami własne wyobrażenia spełnienia swoich marzeń.
Myśl o tym, że jej niegdyś najlepsza przyjaciółka okazała się być lepszą była nie do zniesienia. Jeszcze parę dni temu była dla niej, niczym siostra. A teraz.. teraz myślała tylko o jednym. Tylko jedno słowo miała teraz w myślach. Jeszcze nie znała planu. Ale wiedziała, że zrobi to. Prędzej czy później. Jednak wcześniej niż świat o niej usłyszy.
***
`Zapowiada się słoneczny dzień. Chętnie bym go z Tobą spędził. Jeśli nie masz mnie jeszcze dość, odezwij się.` – przeczytała z uśmiechem na twarzy. Od razu sięgnęła po telefon stacjonarny, i z pamięci wykręciła jego numer. Od zawsze miała pamięć do cyfr. Przyłożyła słuchawkę do prawego ucha. Po paru sekundach usłyszała jego ciepły głos.
-Chyba moja propozycja spotka się dziś z Twoją aprobatą.
-Jak najbardziej. Wciąż czuje Twój zapach w moim mieszkaniu. To jeszcze bardziej zachęca mnie to tego aby ponownie ponieść się spontaniczności.
-Brzmi interesująco. O 15 będę pod tym Twoim mieszkalnym. –zaśmiała się z jego określenia.
Oboje rzucili pożegnalne `Pa` i zakończyli połączenie. W tym momencie dziwnie naszła ją ochota, na zrobienie sałatki, której nigdy nie potrafiła sobie odmówić. Oprócz tego, że w jej dość wybrednym jadłospisie zajmowała ona miejsce pierwsze, posiadała jedną poważną wadę – nikt nie potrafił jej zrobić tak dobrze jak jej mama. Wiele osób szczególnie Gabriel marzący o własnej sieci eleganckich restauracji, będący mistrzem kuchni nie potrafił wykonać jej tak doskonale. Pozostawało jej więc obyć się marnymi podróbkami, które tylko w połowie sprawiały jej przyjemność. Jako, że sama nie była osobą  przepadającą za czynnościami kuchennymi zanim zasiadła przy biurku z miseczką ulubionej sałatki zmarnowała dość dużo czasu do tego sporą porcję nerwów. W końcu dumna z siebie, w brązowym dresie z miki zajęła miejsce przed laptopem. Jej internetowa skrzynka zapełniona była dziesiątkami reklam o bankach i wycieczkach na Kretę. Znudzona zaczęła czytać portale plotkarskie, gdzie już nie raz została obsmarowana. I kim była piękna osoba która jako pierwszą ujrzała po włączeniu strony.? Eliza. Duże profesjonalne zdjęcie, tej rudowłosej piękności, a zaraz pod nim niedługi artykuł.
A jednak nie najlepsza !
Gazety huczą, wielką porażką młodej i jakże pięknej blondynki Emily Brown o której w ostatnim czasie tak dużo było słychać. Wypromowana przez francuskiego fotografa modelka miała rozpocząć światową karierę. Twarz wielkiej firmy fotograficznej okazała się jednak nie być tak dobrą za jaką ją uważano. Znalazła się ładniejsza i lepsza jak mówi główny fotograf firmy Krystian Zamorski. Eliza Kasprzak, rudowłosa z niebieskim oczami lubiąca muzykę i orientalną kuchnię, marząca o podróży do Afryki, spontaniczna i zabawna studentka filologii polskiej została zauważona przez Francuza. Mężczyzna zdecydował zrezygnować z promowania Emily, a jako nową modelkę, która ma odnosić sukcesy z jego pomocą wybrał właśnie Elizę. Dziewczyna zgodziła się ,szczęśliwa otrzymaną szansą. Czy znajdzie się ktoś lepszy a sytuowania tej gorszej jeszcze spadną.? Na to pytanie odpowiedzieć nie umiemy. Jednak nowej modelce gratulujemy
Automatycznie przejechała małą myszką na krzyżyk w prawym górnym rogu i zamknęła stronę, a kolejno laptopa..
***
Zamknęła drzwi za Agatą, która właśnie wyszła zostawiając jej apartament w nieskazitelnie czystym stanie. Dziewczyna spojrzała na zegarek. Pozostało jej parę minut, do spotkania z Łukaszem. Poszła jeszcze na moment do sypialni, nie spiesząc się a jednak czując coś w rodzaju podniecenia. Na szklanej półce tuż przy rozsuwanej szafie stały przeróżne flakoniki perfum. Jedne mniej lubiane, inne bardziej. Większość otrzymana w prezencie. W końcu perfumy to chyba najbardziej znany, i jednocześnie prosty a zarazem przyjemny sposób na sprawienie prezentu dla kobiety czy choćby dziewczyny. Każdy zapach jest inny. Niektóre łagodnie wypełniają nozdrza, dają ukojenie, a inne wręcz je drażnią.
Wybrała te, które jakiś czas temu sprawiła sobie sama. Wydała na nie sporo pieniędzy i chyba dlatego używała je wyłącznie na te wyjątkowe okazje.
Jeszcze tylko sięgnęła po torebkę, nałożyła płaszczyk i wyszła z mieszkania zamykając je pospiesznie kluczami.
Gdzieś w podświadomości spodziewała się Łukasza w bardziej eleganckim, nieco męskim ubraniu. Jednak ujrzała, go w bluzie z kapturem, wraz z jensowymi spodniami. I to nie było jakieś dziwne. Zazwyczaj widziała, go w tym luźnym połączeniu i lubiła to. Chyba tylko w takim ubiorze go sobie wyobrażała. Zaskoczenie spowodował pojazd na jakim siedział.
-Rower.?
-Ma dwa kółka i pedały , kierownice, i siodełko,. Tak, to chyba będzie rower..
-Nie o to chodzi. Spodziewałam się czegoś w rodzaju spacer, albo wspólny obiad.
-Ah, a ja tu wyskakuję z jakimś rowerem. Trudno. Tym razem musisz ulec mojej pomysłowości. –uśmiechnął się do niej szeroko.
-Już nigdy w Twojej obecności nie wypowiem słowa ` spontaniczność` .
Powędrowała z powrotem na górę, śmiejąc się sama do siebie.
***
Z szafy wygrzebała te ubrania które nosiła na sobie jeszcze za czasów, gdy rozpoczynała pracę modelki. Sportowe adidasy, bluza wciągana przez głowę, i luźne jensy, które na jej chudej sylwetce prezentowały się jak za duże. Torebkę zamieniła na podręczny plecak. A włosy pospiesznie przewiązała gumką do włosów robiąc niską kitkę. Z piwnicy Łukasz wyjął jej dawno zapomniany, wręcz prawie wcale nie używany rower.
- No i gotowe . –powiedział wkładając do swojego plecaka niedużą pompkę.
Oboje jednocześnie wsiedli na swoje rowery.
Wybrali leśną drogę. On prowadził. A ona jechała tuż obok.
-A już się bałam, że zapomniałam jak się jeździ na rowerze.
Zaśmiał się.
-Jak się nauczysz jazdy na rowerze, to już nie zapomnisz.
Spojrzała się na niego z uśmiechem.
-Dokąd tak w ogóle jedziemy.?
-Szczerze mówiąc sam nie wiem. Po prostu jedziemy. –odpowiedział zgodnie z prawdą, a ona zaprzestała pytań.
Na niebie widniały białe chmury, co  jakiś czas przysłaniały słońce które dzielnie przebijało się przez te przeszkody. Pogoda była wyjątkowo udana. Takie dni tej jesieni były rzadkością.
Zatrzymali się otoczeni polami, daleko za lasem przez, który jechali. Stała tyłem do niego, popijając wodę którą chwilę temu wyjął ze swojego plecaka i podał jej. Spoglądała spokojnie, gdzieś daleko dokładnie przyglądając się każdemu szczegółowi tego krajobrazu. Dlaczego nigdy przedtem nie zwracała uwagi na wszystkie detale tego świata.? W pośpiechu dążyła do własnych celów zapominając o pięknie ukrytym w każdym najmniejszym dziele Boga.
Stanął obok niej, biorąc łyka ze swojej butelki.
-O czym myślisz.?
-O wszystkim. Głównie o tym, jakie jest moje życie.
- A jakie jest.?
-Puste..Straciłam to o czym marzyłam. Co mnie teraz czeka.?
-Tak jest, gdy ludzie nie potrafią się cieszyć z tego co mają. Chcą więcej, więcej i jeszcze więcej. Pragną być sławni, aby każdy o nich mówił, aby każdy ich wielbił.
-Nie sądzisz, że takie życie jest piękne i spełnione.? –zapytała.
-Nie. Nigdy nawet nie przyszło mi coś takiego do głowy. Już od początku życie mnie nie oszczędzało . Od zawsze musiałem walczyć, o to co kocham. A na końcu i tak okazywało się, że to kolejna porażka. Ale nie uważam, że moje życie jest puste. Znam prawdziwe wartości, mam kochającą rodzinę, i wierze w to że założę kiedyś swoją. Puste życie to takie, kiedy bez ustanie chcemy czegoś więcej, zapominając o tym by cieszyć się z drobnych rzeczy..


CDN.
Megillin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz