Karina i Sebastian :) |
Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ SIÓDMA
Podobnonie szczęścia
chodzą parami. To dobra myśl. I zgodna z tym co obecnie działo się w życiu
Emily. Nie brała pod uwagę tego, że coś może nie pójść po jej myśli. Dlatego
też teraz tak trudno było jej znieść stratę szansy, na sukces i do tego jeszcze
pracy.
Tego ranka,
obudził ją delikatny dotyk jego dłoni. Leżał tuż obok, spoglądając na jej
spokojny wyraz twarzy. Co chwilę zmieniał miejsce położenia swoich ciepłych
dłoni. Pieścił jej ciało, przyprawiając ją o przyjemny dreszczyk. Starała się
jak najuważniej skupić na każdym jego dotyku, jak by w obawie że może się już
nie powtórzyć. Na przekór sobie otworzyła zaspane oczy. Walcząc ze zmęczeniem
wpatrywała się w jego twarz. Uczucie błogiego spokoju wezbrało jej ciało. Przy
nikim nie czuła się tak, naturalna i prawdziwa. Będąc w jego ramionach, czując
jego wzrok na sobie odkrywała swoją drugą stronę. To którego nigdy nie znała.
Może właśnie, dlatego że wolała siebie tamtą. Istniała gdzieś tam w środku
Emily o sercu ciepłym .Jednak aby dostać się tam trzeba było posiadać wysokie
uprzywilejowania. Ich właścicielem był właśnie Łukasz.
Po jakimś
przymknęła powieki. Czując ciepło Łukasza zasnęła parę minut później.
***
Drugie
przebudzenie tego dnia nastąpiło wówczas, gdy z ulicy dobiegł ją hałas.
-Szlak byto trafił..
– syknęła pod nosem. Przez chwilę z poduszką nałożoną na głowę i mocno
przyciśniętą ręką, próbowała ponownie zasnąć. Ale były bowiem dwa powody dla
których zrezygnowała z tej pozycji. Pierwszy – szybko utrata powietrza co w efekcie
mogło by się skończyć równie szybką śmiercią. Drugi – pozycja ta nie należała
do najwygodniejszych.
Usiadła
rzucając poduszką przez sypialnie. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że całkiem
niedawno żegnała się z Łukaszem. Wspomnienie o jego czułych pocałunkach,
odgoniło na pewien odcinek złości.
Jednak miała
na głowie tyle spraw. Głównie trapiło ją to, że wszystko legło w gruzach.
-A miało być
tak pięknie.. –powiedziała mając przed oczami własne wyobrażenia spełnienia swoich
marzeń.
Myśl o tym, że
jej niegdyś najlepsza przyjaciółka okazała się być lepszą była nie do
zniesienia. Jeszcze parę dni temu była dla niej, niczym siostra. A teraz..
teraz myślała tylko o jednym. Tylko jedno słowo miała teraz w myślach. Jeszcze
nie znała planu. Ale wiedziała, że zrobi to. Prędzej czy później. Jednak
wcześniej niż świat o niej usłyszy.
***
`Zapowiada się
słoneczny dzień. Chętnie bym go z Tobą spędził. Jeśli nie masz mnie jeszcze
dość, odezwij się.` – przeczytała z uśmiechem na twarzy. Od razu sięgnęła po
telefon stacjonarny, i z pamięci wykręciła jego numer. Od zawsze miała pamięć
do cyfr. Przyłożyła słuchawkę do prawego ucha. Po paru sekundach usłyszała jego
ciepły głos.
-Chyba moja
propozycja spotka się dziś z Twoją aprobatą.
-Jak najbardziej.
Wciąż czuje Twój zapach w moim mieszkaniu. To jeszcze bardziej zachęca mnie to
tego aby ponownie ponieść się spontaniczności.
-Brzmi
interesująco. O 15 będę pod tym Twoim mieszkalnym. –zaśmiała się z jego
określenia.
Oboje rzucili
pożegnalne `Pa` i zakończyli połączenie. W tym momencie dziwnie naszła ją
ochota, na zrobienie sałatki, której nigdy nie potrafiła sobie odmówić. Oprócz
tego, że w jej dość wybrednym jadłospisie zajmowała ona miejsce pierwsze,
posiadała jedną poważną wadę – nikt nie potrafił jej zrobić tak dobrze jak jej
mama. Wiele osób szczególnie Gabriel marzący o własnej sieci eleganckich
restauracji, będący mistrzem kuchni nie potrafił wykonać jej tak doskonale.
Pozostawało jej więc obyć się marnymi podróbkami, które tylko w połowie
sprawiały jej przyjemność. Jako, że sama nie była osobą przepadającą
za czynnościami kuchennymi zanim zasiadła przy biurku z miseczką ulubionej sałatki
zmarnowała dość dużo czasu do tego sporą porcję nerwów. W końcu dumna z siebie,
w brązowym dresie z miki zajęła miejsce przed laptopem. Jej internetowa skrzynka
zapełniona była dziesiątkami reklam o bankach i wycieczkach na Kretę. Znudzona
zaczęła czytać portale plotkarskie, gdzie już nie raz została obsmarowana. I
kim była piękna osoba która jako pierwszą ujrzała po włączeniu strony.? Eliza.
Duże profesjonalne zdjęcie, tej rudowłosej piękności, a zaraz pod nim niedługi
artykuł.
A jednak nie najlepsza !
Gazety huczą, wielką porażką młodej i jakże pięknej blondynki Emily
Brown o której w ostatnim czasie tak dużo było słychać. Wypromowana przez
francuskiego fotografa modelka miała rozpocząć światową karierę. Twarz wielkiej
firmy fotograficznej okazała się jednak nie być tak dobrą za jaką ją uważano.
Znalazła się ładniejsza i lepsza jak mówi główny fotograf firmy Krystian
Zamorski. Eliza Kasprzak, rudowłosa z niebieskim oczami lubiąca muzykę i
orientalną kuchnię, marząca o podróży do Afryki, spontaniczna i zabawna
studentka filologii polskiej została zauważona przez Francuza. Mężczyzna
zdecydował zrezygnować z promowania Emily, a jako nową modelkę, która ma odnosić
sukcesy z jego pomocą wybrał właśnie Elizę. Dziewczyna zgodziła się ,szczęśliwa
otrzymaną szansą. Czy znajdzie się ktoś lepszy a sytuowania tej gorszej jeszcze
spadną.? Na to pytanie odpowiedzieć nie umiemy. Jednak nowej modelce
gratulujemy
Automatycznie
przejechała małą myszką na krzyżyk w prawym górnym rogu i zamknęła stronę, a
kolejno laptopa..
***
Zamknęła drzwi
za Agatą, która właśnie wyszła zostawiając jej apartament w nieskazitelnie
czystym stanie. Dziewczyna spojrzała na zegarek. Pozostało jej parę minut, do
spotkania z Łukaszem. Poszła jeszcze na moment do sypialni, nie spiesząc się a
jednak czując coś w rodzaju podniecenia. Na szklanej półce tuż przy rozsuwanej
szafie stały przeróżne flakoniki perfum. Jedne mniej lubiane, inne bardziej.
Większość otrzymana w prezencie. W końcu perfumy to chyba najbardziej znany, i
jednocześnie prosty a zarazem przyjemny sposób na sprawienie prezentu dla
kobiety czy choćby dziewczyny. Każdy zapach jest inny. Niektóre łagodnie
wypełniają nozdrza, dają ukojenie, a inne wręcz je drażnią.
Wybrała te,
które jakiś czas temu sprawiła sobie sama. Wydała na nie sporo pieniędzy i
chyba dlatego używała je wyłącznie na te wyjątkowe okazje.
Jeszcze tylko
sięgnęła po torebkę, nałożyła płaszczyk i wyszła z mieszkania zamykając je
pospiesznie kluczami.
Gdzieś w
podświadomości spodziewała się Łukasza w bardziej eleganckim, nieco męskim
ubraniu. Jednak ujrzała, go w bluzie z kapturem, wraz z jensowymi spodniami. I
to nie było jakieś dziwne. Zazwyczaj widziała, go w tym luźnym połączeniu i
lubiła to. Chyba tylko w takim ubiorze go sobie wyobrażała. Zaskoczenie
spowodował pojazd na jakim siedział.
-Rower.?
-Ma dwa kółka
i pedały , kierownice, i siodełko,. Tak, to chyba będzie rower..
-Nie o to chodzi.
Spodziewałam się czegoś w rodzaju spacer, albo wspólny obiad.
-Ah, a ja tu
wyskakuję z jakimś rowerem. Trudno. Tym razem musisz ulec mojej pomysłowości.
–uśmiechnął się do niej szeroko.
-Już nigdy w
Twojej obecności nie wypowiem słowa ` spontaniczność` .
Powędrowała z
powrotem na górę, śmiejąc się sama do siebie.
***
Z szafy
wygrzebała te ubrania które nosiła na sobie jeszcze za czasów, gdy rozpoczynała
pracę modelki. Sportowe adidasy, bluza wciągana przez głowę, i luźne jensy,
które na jej chudej sylwetce prezentowały się jak za duże. Torebkę zamieniła na
podręczny plecak. A włosy pospiesznie przewiązała gumką do włosów robiąc niską
kitkę. Z piwnicy Łukasz wyjął jej dawno zapomniany, wręcz prawie wcale nie
używany rower.
- No i gotowe
. –powiedział wkładając do swojego plecaka niedużą pompkę.
Oboje jednocześnie
wsiedli na swoje rowery.
Wybrali leśną
drogę. On prowadził. A ona jechała tuż obok.
-A już się
bałam, że zapomniałam jak się jeździ na rowerze.
Zaśmiał się.
-Jak się nauczysz
jazdy na rowerze, to już nie zapomnisz.
Spojrzała się na
niego z uśmiechem.
-Dokąd tak w
ogóle jedziemy.?
-Szczerze mówiąc
sam nie wiem. Po prostu jedziemy. –odpowiedział zgodnie z prawdą, a ona zaprzestała
pytań.
Na niebie
widniały białe chmury, co jakiś czas przysłaniały słońce które
dzielnie przebijało się przez te przeszkody. Pogoda była wyjątkowo udana. Takie
dni tej jesieni były rzadkością.
Zatrzymali się
otoczeni polami, daleko za lasem przez, który jechali. Stała tyłem do niego,
popijając wodę którą chwilę temu wyjął ze swojego plecaka i podał jej. Spoglądała
spokojnie, gdzieś daleko dokładnie przyglądając się każdemu szczegółowi tego
krajobrazu. Dlaczego nigdy przedtem nie zwracała uwagi na wszystkie detale tego
świata.? W pośpiechu dążyła do własnych celów zapominając o pięknie ukrytym w
każdym najmniejszym dziele Boga.
Stanął obok
niej, biorąc łyka ze swojej butelki.
-O czym myślisz.?
-O wszystkim.
Głównie o tym, jakie jest moje życie.
- A jakie jest.?
-Puste..Straciłam
to o czym marzyłam. Co mnie teraz czeka.?
-Tak jest, gdy
ludzie nie potrafią się cieszyć z tego co mają. Chcą więcej, więcej i jeszcze
więcej. Pragną być sławni, aby każdy o nich mówił, aby każdy ich wielbił.
-Nie sądzisz,
że takie życie jest piękne i spełnione.? –zapytała.
-Nie. Nigdy
nawet nie przyszło mi coś takiego do głowy. Już od początku życie mnie nie
oszczędzało . Od zawsze musiałem walczyć, o to co kocham. A na końcu i tak okazywało
się, że to kolejna porażka. Ale nie uważam, że moje życie jest puste. Znam
prawdziwe wartości, mam kochającą rodzinę, i wierze w to że założę kiedyś swoją.
Puste życie to takie, kiedy bez ustanie chcemy czegoś więcej, zapominając o tym
by cieszyć się z drobnych rzeczy..
CDN.
Megillin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz