Piszesz opowiadania? Weź udział w konkursie! --> *klik*
Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ DWUNASTA
Obudzili się wtuleni w siebie rażeni promieniami słonecznymi wdzierającymi się do pokoju przez pół zasłonięte roletą okno.Byli sami w domu.Rodzice Adama pojechali do pracy.Oboje byli lekarzami.
Adam przywitał Amelkę buziakiem w policzek.
-To co wydarzyło się wczoraj w klubie.. -zaczęła-nie chce o tym pamiętać.Nie mówmy o tym.Spróbuje o tym nie myśleć .
-Jak sobie życzysz ,Skarbie-przytulił ją do siebie.
Wstała i bez słowa poszła do łazienki zostawiając go samego w łóżku.Wróciła ubrana w błękitny top i białe krótkie spodenki.Adama zastała rozmawiającego przez jej telefon.
-O..akurat przyszła.Daje Ci ją.-podał jej komórkę.
-Tak.?
-Cześć -była to Karolina.
-Hej.Nie mów że dzwoniła moja mama.?
-Nie,na szczęście nie.Pomyślałam że zadzwonię aby zapytać jak się czujesz.?-mówiła łagodnym głosem.
-Pójdę wziąć prysznic..-wyszeptał Adam.
Kiwnęła głową przytakując.
-Powiedzmy,że dobrze.I..ogólnie nie chce o tym rozmawiać.Udawajmy ,że nic się nie stało.Przecież i tak miałam dużo szczęścia.
-Dobrze,rozumiem.Wpadnij do mnie. Odprowadzimy Cię później z Damianem do domu.
-Ok.-zgodziła się.Rozmawiały jeszcze przez chwilę i gdy Adam wrócił do pokoju owinięty w pasie ręcznikiem skończyły rozmowę.
Uśmiechnęła się na jego widok.
-To się nazywa demoralizowanie nieletniej Adaś.
-Nie jestem pewien czy tą nieletnią da się jeszcze bardziej zdemoralizować.
* * *
Zeszła z motoru zdejmując kask.Poprawiła plecak i podeszła do Adama, aby się z nim pożegnać.Wspięła się na palcach i zatopiła w pocałunku oplatając ręce na jego szyi.Skradli sobie jeszcze parę namiętnych pocałunków po czym Amelka weszła do bloku.Karolina mieszkała na pierwszym piętrze.Drzwi otworzyła jej mama.
-Dzień dobry.-powiedziała dziewczyna.
-Cześć Amelia.Wejdź ..Karolina jest u siebie z Damianem.-przywitała ją kobieta z promiennym uśmiechem na twarzy. Jej nie dało się nie lubić.
-Dziękuje.-zdjęła addidasy w przedpokoju i podeszła do drzwi po prawo. Usłyszała chichot przyjaciółki.Zapukała.
-Proszę.!-powiedzieli oboje chórem. Weszła do pokoju. Stanęła jak wryta.
-Bawicie się w kurnik.? Do Hallowen jeszcze daleko-całe łóżko Karoliny było w pierzu,który wydostał się z rozdartej poduszki.Oni również byli nimi pokryci.
-To ona.! To on.!-powiedzieli równocześnie wskazując na siebie.
Amelia wybuchnęła śmiechem.
-I Wy chcieliście mnie odprowadzić do domu.?
-Nie przewidzieliśmy ,że ta poduszka jest tak słaba-odpowiedziała Karolina.
-Ciekawe kto to posprząta..-odezwał się Damian rzucając w nią garścią pierzu.
-Ej..
http://w158.wrzuta.pl/audio/0mP5DPgbzRO/alexz_johnson_-_your_eyes
Nagle telefon Amelki się rozdzwonił.Na wyświetlaczu pisało `mama dzwoni.`
Odebrała.Usłyszała głos swojej matki.Była zdenerwowana.
-Amelka..?-powiedziała roztrzęsiona.Dziewczyna zmartwiła się.Momentalnie z jej twarzy zniknął uśmiech.
-Co się stało mamo.?
-Tata..
-Co z tatą.?-niecierpliwiła się.
-Miał wypadek..Jest w szpitalu.-kobieta zaniosła się szlochem.
100 pytań przemknęło przez myśl Amelii.`Wypadek ..tata miał wypadek.` -brzmiały jej w uszach te słowa.
-Amelia..-podszedł do niej Damian ,otrzepując się.
-Gdzie jesteś.?-zapytała ,a z jej oczu popłynęły łzy.
-W szpitalu.. zabrali ,go na sale operacyjną. Nie za dobrze z nim.. tak powiedzieli.-mówiła łamiącym się głosem.
-Przyjadę tam.-odpowiedziała i rozłączyła się. Była zdezorientowana.Chciała wyjść z pokoju ,ale Damian ją zatrzymał.
-Poczekaj .
-Amelka co się dzieje.?
-Mój tata..-wybuchnęła płaczem.
-Co z Twoim tatą.?-próbowali się dowiedzieć.
-Muszę jechać do szpitala.. Miał .. wypadek.
-Jestem samochodem.. podwiozę Cię..-powiedział Damian.
Piętnaście minut później siedzieli już we trójkę w samochodzie Damiana w drodze do szpitala.Amelia opierała głowę na ramieniu Karoliny roniąc łzy zdenerwowana.
-Spokojnie.Wszystko będzie dobrze.-pocieszała ją przyjaciółka .Jednak jej to nie pomagało. Chodziło o jej ojca. Jedną z najbliższych jej osób na świecie.
Chwilę później byli już w szpitalu.Biegła pustym korytarzem na końcu którego siedziała jej mama z Weroniką na kolanach.
-Mamo..-kobieta wstała obejmując starszą córkę ramieniem.
-Co z tatą.? Jak to się stało .?-pytała Amelka.Jej siostrzyczka wyciągnęła do niej rączki.Wzięła ją więc od matki przytulając.
-Operacja niedawno się zaczęła.Musimy czekać Został potrącony przez jakiegoś szczeniaka nie znającego przepisów..-wytłumaczyła powstrzymując łzy.
-Boję się, mamo.. boję się o tate.-wyszeptała gładząc po pleckach swoją siostrzyczkę ,która zasypiała w jej ramionach.
* * *
Weszły na sale ,gdzie leżał tata Amelii.Z opatrunkiem na głowie, złamaną nogą i zadrapaniem na twarzy .Podłączony pod kroplówkę i inne medyczne urządzenia.
Były nieco spokojniejsze .Chwilę temu mama rozmawiała z lekarzem.Stan mężczyzny był już stabilny,chodź ciągle istniało niebezpieczeństwo.Uderzenie w głowę było poważne.
Amelia usiadła na krzesełku po prawej stronie łóżka. Wzięła w obie ręce dłoń taty.Spoglądała na jego twarz.Miała taki spokojny wyraz .Takim też był człowiekiem.Zawsze jako ostatni podnosił głos.Córki były jego oczkami w głowie.
Spuściła głowę w dół ,gdy nagle poczuła uścisk .Automatycznie ją uniosła spoglądając na swojego tatę.Powoli podnosił powieki.
-Tato..-powiedziała,a z jej oczu poleciała łza.
-Moje dziewczyny..-odezwał się z uśmiechem widząc swoją żonę i córkę.
-Kochanie…nawet nie wiesz jak się wystraszyłyśmy.
-Oj.Przecież nic się nie stało.Tylko trochę się poturbowałem.-bagatelizował .
Kobieta pocałowała,go w czoło i powiedziała.
-Zaraz wracam.Weronika płacze.-rzeczywiście z korytarza dobiegał płacz małej Weroniki ,która została z Karoliną i Damianem.
-Ja z Tobą zostanie,tato.
Gdy mama wyszła odezwał się słabym, lekko zachrypniętym głosem.
-Wiesz.. bardzo Cię kocham córeczko.
-Ja Ciebie tez kocham tatku.-ucałowała jego policzek .
-Gdy jeszcze przez chwilę po wypadku byłem przytomny pierwszą rzeczą jaka przyszła mi na myśl to to że już nigdy Was nie zobaczę.Ciebie,Twojej siostry i mamy.Że odejdę tak bez pożegnania. To przerażało mnie najbardziej.
-Ale..jesteś tu ,tato .I będziesz przez wiele wiele lat z nami.
-Mam nadzieję .. ale ..jeżeli coś się stanie…
-Nic się nie stanie.. nie mów tak.
-Jeżeli coś by się stało .Pamiętaj ,że zrobiłbym dla Was ,Ciebie ,Weroniki i mamy wszystko.Skoczyłbym,za każdą z Was w ogień i oddałbym za życie jeżeli byłaby taka potrzeba i możliwość.
-Wiem ,to tatuś. -dała ojcu kolejnego buziaka.Otarła łzy.-odpocznij sobie.Posiedzę przy Tobie.
Uśmiechnął się do niej gładząc wierzch jej dłoni.Opuścił powieki i po paru minutach zasnął.Amelia przez następną godzinę nie ruszała się z sali.Jej mama pojechała zawieziona przez Damian do zostawić Weronikę pod opiekę babci.Karolina pojechała z nimi. Ten czas gdy siedziała przy ojcu poświęciła na wspomnienia i przemyślenia. Nie wyobrażała sobie jak by to miało być gdyby jej taty zabrakło.
Wyszła na korytarz. W tym samym czasie ujrzała idącego w jej stronę Adama.Wpadła w jego ramiona.Potrzebowała w tej chwili jak niczego innego jego bliskości.
-Już dobrze..-mówił do niej szeptem.
-Nic niej jest dobrze.! -wybuchnęła -nawet nie wiesz się wystraszyłam.Jak pomyślałam że ..tata…mógłby.
-Nie myśl o tym Kochanie.-wyszeptał kojącym głosem.-Twój tata jest silny i wyjdzie z tego.
-Co Ty wiesz o moim tacie.?-najeżdżała na niego,chodź tak bardzo cieszyła się że przy niej jest.
-Mój ojciec jest lekarzem.Rozmawiałem z nim. Był przy operacji. .-wytłumaczył spokojnie.
-Przepraszam.. nie zwróciłam nawet uwagi.-zreflektowała się.
-Nic nie szkodzi.-przyciągnął ją do siebie ramieniem i całując w czoło przytulił.
* * *
-Jedź do domu.I tak cały dzień tu ze mną siedziałaś .-zwróciła się Amelia do Karoliny.Siedziała na korytarzu obok siebie.Adam poszedł po kawę z Damianem.
-Przecież nie mogłam zostawić Cię w takiej sytuacji.
-Dziękuje.
-Przestań . Nie masz za co dziękować.-położyła rękę na jej dłoni.
-Ale jedzcie już do domy.Jest już wieczór.-przekonywała dziewczyna , przyjaciółkę.
-Nie martw się .Pojedziemy niedługo.
Amelka dała jej buziaka w policzek.-I tak dziękuje.Jesteś dla mnie jak siostra..chodź wolałabym brata.-powiedziała i wstała.
-Pójdę do taty.
Weszła do sali.Jej mama siedziała na krzesełku.Oboje jej rodzice patrzyli na siebie.Mieli prawie po 40 lat,a jednak ich spojrzeniu był ten błysk jak u pary zakochanych nastolatków .I nagle coś się stało.Jej tata przyłożył dłoń w miejscu skroni,jego twarz wyrażała niesamowity ból.Po chwili stracił przytomność. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.
-Tato..!-krzyknęła Amelia przerażona.Nie wiedziała co się dzieje.Mama wybiegła z sali wzywając pomoc dla swojego męża.Na sale wszedł Adam. Próbował uspokoić Amelie,która szarpała się z nim.A potem pojawił się lekarz,i drugi ..i pielęgniarka.Wyprosili z sali wszystkich.Kazali czekać na korytarzu.
-Powiedz że nic mu nie będzie.?!-prosiła Amelka wtulona w tors Adama.Wyswobodziła się z jego uścisku, chciała podejść do równie zdenerwowanej mamy.Zrobiła parę kroków w jej stronę.Poczuła się jak na karuzeli,zrobiło jej się ciemno przed oczami.Ostatnie co usłyszała to głos jej mamy wymawiającej jej imię ..`Amelia…!`
* * *
Otworzyła oczy 15 minut późnij, w pozycji pół leżącej na krześle,oparta na Adamie.Stał na nią Damian, obok kucała Karolina .Na krześle obok siedziała mama.
-Widać ,że córeczka Pana Hofmana.Robi te same numery co tatuś.-usłyszała nieznany głos mężczyzny w białym fartuchu z przewieszonymi słuchawkami lekarskimi na szyi.
Gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej.Poczuła zawrót głowy ,ale zignorowała go.
-Co z moim tatą.?-zapytała.
-Wszystko w porządku. To zwykłe omdlenie.Uderzenie w głowę spowodowało wstrząs.Nic poważnego.Odzyskał przed chwilą przytomność.
-Mogę iść do niego.?
-Pod warunkiem że tylko na parę minut.Później pojedziesz do domu.-powiedział lekarz przyjaznym głosem.
-Tak,pojedziesz do domu Amelka.Musisz odpocząć.-poparła mama.
-Niech będzie..-powiedziała nie zadowolona-Z pomocą Adama wstała.
-Pójdę z Tobą.
Poszli więc razem pożegnać się z tatą .
-Mieli racje mówiąc ,mi że jestem podobna do taty.-powiedziała . Pocałowała ojca w policzek.
Zaśmiał się.
-Cześć dzieciaki.Adam opiekuj się nią.-zwrócił się z ostatnim zdaniem do jej chłopaka.
-Oczywiście Proszę Pana.-uścisnął dłoń mężczyzny.
-Bez takich numerów tato.-pogroziła palcem Amelka.
-I kto to mówi..-odezwał się Adam.
Wyszli z uśmiechami na twarzy.Amelia poczuła dużą ulgę,widząc że tata czuje się już lepiej.
-Adam zaopiekujesz się nią.?Chcę jeszcze trochę zostać z mężem.A wolę by nie była sama.-zwróciła się mama do Adama jak by Amelii tam wcale nie było.
-Umiem się sobą zająć.-wtrąciła ciesząc się w środku że tej nocy też będą razem.
-O to samo poprosił mnie pani mąż .Naturalnie dopilnuje by Amelce nic się nie stało,-zapewnił chłopak obejmując ramieniem.
-Pożegnała się z mamą , a potem wyszli ze szpitala we czwórkę.Dochodziła godzina 21.Damian odwiózł ich pod blok w ,którym mieszała Amelia.
-Trzymaj się kochanie-uścisnęła ją Karolina-Pamiętaj jestem z Tobą.
-Wiem i dziękuje Ci. Tobie Damian też .-przytuliła go delikatnie.Traktowała go nie tylko jak przyjaciela swojego chłopaka i chłopaka jej najlepszego przyjaciółki ale jak własnego przyjaciela.Wiedziała że może na niego liczyć.Uśmiechnął się tylko powtarzając słowa Karoliny:trzymaj się i dodając mała.
Adam z jej plecakiem w jednej ręce ,otworzył drzwi do mieszkania. Weszli zostawiając butu w przedpokoju.Pokierowali się w strone jej pokoju.Panował tam bałagan.Po podłodze porozżucane jej ubrania.Łóżko nie pościelone a na biurku stały dwie brudne szklanki.
-Przepraszam za ten syf..Dawno mnie tu nie było.
Podniosła z podłogi ubrania i przełożyła do szafy.
-Nie przejmuj się .Ja tez zwykle mam tak w pokoju.. -powiedział kładąc na fotelu jej plecak.Staneła oparta o szafe.
-Kocham Cię..wiesz.?
-Wiem .. I ..wierze że to się nigdy nie zmieni.
-Nie zmieni się.Będę kochała Cię do końca swoich dni.
-Obiecujesz .?
-Obiecuje..Mogę nawet przysiądz.
CDN.
suuuper dawaj next >33
OdpowiedzUsuń