poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz.6


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ SZÓSTA
Nigdy nie czuła się tak bardzo upokorzona. Kipiała ze złości, a łzy spływały po policzkach jedna za drugą. Wpadła domieszkania, roztrzęsiona. Zakrwawioną ręką, zatrzasnęła za sobą drzwi nie dbając ani o ból, ani o hałas jaki przy tym wytworzyła. Dakota, zeszła ze schodów, i niepewnie podeszła do swojej pani. Wyczuła, jej smutek.
Dziewczyna oparta o ścianę, w przedpokoju zsunęła się po niej i usiadła przy szafce na buty. Nagle straciła ochotę na wszystko. Nawet na to by wziąć jak za zazwyczaj ulubioną kotkę na kolana. Zwierzę usiadło na około metr od jej stóp, i czujnie obserwowało Emily.
I nagle przypomniało jej się, że przecież miała jego numer. Z niedużej torebki, którą rzuciła na podłogę wyjęła telefon. Gdy odebrał odezwała się roztrzęsionym głosem.
-Emily..coś się stało.? -zapytał.
-Potrzebuje Cię.. -powiedziała, i gdy zapytał o miejsce w którym się znajduje wyrecytowała dokładny adres swojego mieszkania.
Siedziała tak do czasu, gdy w końcu nie zapukał do drzwi. Gdy ujrzała, go po prostu wpadła w jego ramiona. Dopiero w tym momencie poczuła się spokojna.
Weszli do jej mieszkania, zamykając tym razem po cichu drzwi.
-Skąd ta histeria.? -zapytał Łukasz, tuląc ją do siebie. Wtedy spostrzegł kropelki krwi na podłodze.
-Krew.?
-Moja ręka.. zaraz Ci wszystko opowiem..- wyciągnęła przed nim dłoń, pokazując skaleczenie. Zabrał ją do kuchni, chodź mimo iż opierała się.
Powiedziała mu gdzie znajdują się potrzebne rzeczy. Przemył jej rękę, a potem owinął bandażem. Ze spuszczonym wzrokiem, spoglądała w jedno miejsce.
-Powiesz mi co zaszło.? Dlaczego byłaś taka zdenerwowana.?
Podparła głowę, na zdrowej ręce. I zaczęła opowiadać, wszystko od początku. Słowa wypływały z jej ust, jak by znała je na pamięć. Automatycznie przechodziła do następnego, zdania. A on wsłuchany w to co mówi, przypatrywał się jej.
-Tak bardzo mi na tym zależało. Nawet nie wiesz jak byłam szczęśliwa, gdy dowiedziałam się o tym że Francuz przyjmuję mnie, jako nową twarz jego firmy.
Spojrzała szklanymi oczami na niego. Jeszcze się nie odezwał, a ona nie wiedziała co tak naprawdę o tym myśli. Nie potrafiła odczytać jego wyrazu twarzy. Był taki neutralny.
-Powiedz coś.. –wyszeptała poprawiając kosmyk włosów opadający na jej twarz.
-Czasami, w życiu coś nam się nie udaję. Ale nie możemy tego traktować jako koniec wszystkiego. Zawsze jest jeszcze szansa na to, że za jakiś czas odniesiemy sukces. Musisz być teraz silna. Nie udało się, rozmyślił się. Ale została Ci jeszcze praca, tu w Poznaniu. Na pewno jeszcze przyjdzie możliwość aby się wzbić –objął ją, gdy w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Nie spodziewała się gości. Jednak osobami o których pomyślała byli Krystian, i Eliza. Poszła otworzyć. Za drzwiami ujrzała tego, którego zupełnie nie brała pod uwagę.
-Emily… coś się stało.? Płakałaś.? –wszedł nie świadom jeszcze tego, że w kuchni stoi Łukasz. Ujął jej twarz w dłonie, a ona bezradnie uciekała wzrokiem od jego spojrzenia.
Mężczyzna rozejrzał się po mieszkaniu.
-Kim on jest.? –zapytał, mierząc bruneta.
Nie wiedziała co powiedzieć.
-To..tylko mój znajomy. Poznaliśmy się przypadkiem w pracy.. Wychodził właśnie. Prawda.? –zwróciła się z ostatnim zdaniem do niego.
Wziął kurtkę, przewieszoną na oparciu krzesła.
-Oczywiście..– minął ich, wychodząc bez słowa
-Może teraz wytłumaczysz mi wszystko po kolei.? Dlaczego płakałaś.? I co on tu robił.? –szedł krok w krok za nią. Weszła do swojej sypialni, i usiadła na łóżku.
-Miał mi do przekazania, jakąś błahostkę..
Podszedł, i usiadł naprzeciwko niej.
-Mów prawdę.! Co Cię z nim łączy.? –podniósł głos.
-Zwariowałeś.?To jakiś biedak, który wiąże koniec z końcem by zarobić na chorą matkę. Wyobrażasz sobie mnie w parze, z kimś takim.? Nie bądź śmieszny.. –sama nie wiedziała czemu to powiedziała.
Nigdy przedtem nie pomyślała o jego pozycji materialnej. Przebywając w jego towarzystwie czuła się dobrze. Po wypowiedzeniu tych słów, wszystko nabrało innego sensu.
Już sama nie wiedziała, co dzieje się w jej głowie i duszy. Wszystko pogmatwało się, tworząc niewyobrażalny chaos. Przypływ złości i ochota by wybuchnąć płaczem- w tym momencie tych uczuć była pewna.
***
Ociężale uniosła powieki, i spojrzała na przestrzeń wokół siebie. Wszystko było takie jak zawsze. Każda rzecz leżała na swoim miejscu. Czuła ten zapach który zawsze wypełniał jej mieszkanie. Słońce próbowało się przebić przez zasłony. Powolnie wstała z łóżka. Poczuła chłód na gołych ramionach. Z komody wyjęła gruby rozciągnięty sweter, który mimo nieurodziwego wyglądu lubiła za ciepło i komfort jaki dawał.
W kuchni zaparzyła kawę w kubku w którym przeważnie ją piła. Sobota- ten dzień był jej dniem wolnym. Ale jeszcze wczoraj rozmawiała z Krystianem aby pojawiła się, w studiu. Planów nie zmienił, więc zamierzała się tam dziś pojawić. Jednak na razie nie miała ochoty ruszać się z domu. Z kubkiem gorącej kawy zasiadła przed telewizorem. Okryta kocem bez szczególnego zainteresowania oglądała program kulinarny.
Gdy jej telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu zobaczyła zdjęcie swojej przyjaciółki i jej imię z całej siły cisnęła telefonem przez pokój. Z hukiem uderzył o ścianę. Wylądował na podłodze. A zamknięcie od baterii wraz z nią jakiś odcinek dalej.
Wyłączyła telewizor i wyszła z salonu.
***
W granatowym sweterku, i ciemnych jensowych spodniach stukając kozakami, z płaszczykiem przewieszonym przez ramię szła w stronę pokoju gdzie jak powiedziała jej kosmetyczka znajdował się Krystian. Bez zbędnego pukania, nacisnęła na klamkę. Tego widoku raczej się nie spodziewała. Było to duże zaskoczenie, zwłaszcza że jej nadzieja opierała się na myśli, że przecież Eliza nie musi zgodzić się na pracę modelki. Nigdy nie przejawiała się w niej dusza, osoby lubiącej godzinami pozować do zdjęć. Wręcz przeciwnie, prędzej byłaby tą, która stanie po drugiej stronie jako fotograf.
Tymczasem spontanicznie podskakiwała przed obiektywem, ubrana w mieszaninę wszelkich kolorów tęczy. Emily stanęła jak wryta, ogarnęła ją olbrzymia złość. Na jej widok, Krystian przerwał robienie zdjęć, a Eliza podeszła bliżej niego. Ich mina przyjęła bardziej poważny wyraz. Przekroczyła próg, zamykając za sobą drzwi.
-Widzę, Twoja kariera modelki idzie szybkim tempem..–odparła Emily, spoglądając znienawidzonym wzrokiem na przyjaciółkę, obecnie już raczej byłą.
Eliza, uniosła głowę nie spoglądając jej w oczy.
-To decyzja Charlesa. –bronił ją Krystian.
-Ale onanie musiała się wcale zgodzić.. –odpowiedziała.
-Emily..przepraszam Cię..
-Milcz –warknęła wykonując ruch lewą ręką, która była owinięta bandażem.- Nie chcę, słuchać Twoich bezsensownych tłumaczeń.
Przeniosła wzrok na Krystiana.
-Prosiłeś bym się dziś pojawiła. Jak się domyślam to już nie aktualne. Ale jestem zgodnie z umową.
-Tak ,tamta sprawa już nie jest ważna. Jednak, szef chcę z Tobą rozmawiać.- powiedział chłopak. W jego oczach, widać było coś w rodzaju rozżalenia.
Bez słowa wyszła szybkim krokiem, i poszła prosto do gabinetu szefa całego studia. Przez szacunek, do tego mężczyzny rytmicznie zapukała do drzwi, i poczekała aż usłyszy znak że może wejść. Zamiast tego otworzył jej drzwi. Wpuścił ją do swojego gabinetu, nic nie mówiąc. Usiadł przy biurku, naprzeciwko jego dużego skórzanego fotela. Przez chwilę milczał. Wziął długi oddech, i odezwał się.
-Zawiodłem się na Tobie.. – zaczął. Było to dla niej jak policzek, wymierzony z całej siły.
- Ale.. –chciała coś powiedzieć.
-Byłaś jedną z niewielu tak dobrych modelek. Bezbłędna mimika, idealna figura, nieskazitelna uroda. A nagle dowiaduję się, że dziewczyna z którą wiąże tak duże plany i nadzieje została odrzucana od głównego projektu naszej firmy. Słowa Charlesa są święte, bez niego nie będziemy mieli nic. Dlatego nie mamy wyjścia, musimy się zgodzić aby jakaś tam Twoja przyjaciółka została wypromowana przez niego jako twarz naszej firmy. Wiesz jak to obniży nasze notowania, naszą popularność.? Jak obniży procent zarobku jaki z tego otrzymamy.?! – mówił z każdym zdaniem co raz bardziej podnosząc głos.
- Dałam z siebie wszystko. To nie moja winna.! –również się uniosła.
-Nie moja droga. Mogłaś, być lepsza.! Gdybyś dała z siebie wszystko, za nic nie zmieniłby zdania na widok jakiejś rudowłosej piękności.! –krzyczał, patrząc prosto w jej przerażone oczy.
Wstała, chcą wyjść. Oczy napełniły jej się łzami. Widok wszystkiego wkoło był zamazany, powstrzymywała się przed mrugnięciem powiekami.
-Jeszcze jedno.
-Tak..?
- Nie masz tu już po co wracać. Twoja kariera w naszej firmie dobiegła końca. Nie będziemy promować, kogoś kto nas zawodzi.
Tego już nie potrafiła znieść. Wybuchła szlochem. Wybiegła z gabinetu a kolejno z studia.
Będąc na ulicy zapłakana wpadła wprost w ramiona Łukasza.
-Zwolnił mnie, zwolnił.. – tuliła się do niego. Jednak on ją odepchnął.
-Czego Ty tak naprawdę chcesz.? Najpierw traktujesz mnie z wyższością, potem nagle całujesz a nasze kontakty znacznie się ocieplają. Zachowujemy się niczym jak para zakochanych ludzi. Dzwonisz, zapłakana prosząc o pomoc. A gdy pojawia się jak wynika z moich domysłów Twój partner traktujesz mnie jak rzecz która już nie jest Ci potrzebna.
- Łukasz.. Ja musiałam mu to powiedzieć.
- Dlaczego w ogóle spotkałaś się ze mną, chodź tak naprawdę jesteś z kimś związana. Kim ja dla Ciebie jestem.?
-Ja.. – i teraz jej myśli i uczucia toczyły ze sobą walkę. Co miała powiedzieć.? A może lepiej było by pobiec  przez siebie. Zostawić, go. Zostawić to wszystko. Zakopać się w łóżku, i odpłynąć w świat fantazji. Nie pamiętać o tym co złe, o tym co boli i sprawia smutek. Jak bardzo pragnęła cofnąć się do tego czasu gdy była jeszcze niewinną dziewczynką, i ze słodkim uśmiechem biegła w ramiona taty. Wtedy czuła się bezpieczna. Nie miała problemów, wszystko było tak proste i piękne.
- Łukasz.. ja się w Tobie.. zakochałam.-wyznała po chwili zastanowienia. Otarła łzy.
I teraz on został postawiony w trudnej sytuacji. Co miał na to odpowiedzieć.? „Ja w Tobie też.?” To było by takie banalne. Położył dłoń na jej policzku i musnął wilgotnymi wargami, jej usta…
***

Ich ciała pobudzone namiętnymi pocałunkami aż wołały o to by to się stało tu i teraz. Nie myślała o niczym innym. To był impuls, który zrodził się w niej tak samo jak i w nim. Pospiesznie otworzyli drzwi jej mieszkania. Wręcz zdzierając z siebie ubrania wylądowali w nie pościelonym tego dnia łóżku. Pieścili swoje ciało, odbywając ten akt z największą możliwą pasją. Nie dbali o nic. Zapomnieli o wszystkim. W tej chwili liczyli się tylko oni..



CDN.
Megillin

1 komentarz:

  1. jej dawaj next!! autorka jest mega.. wreszcie znalazła się autorka, która w piękny sposób opisuje akt miłosny. w innych opowiadaniach było tylko że wylądowali w łożku albo że "reszty się sami domyslicie" a tutaj słowa autorki:
    "Ich ciała pobudzone namiętnymi pocałunkami aż wołały o to by to się stało tu i teraz. Nie myślała o niczym innym. To był impuls, który zrodził się w niej tak samo jak i w nim. Pospiesznie otworzyli drzwi jej mieszkania. Wręcz zdzierając z siebie ubrania wylądowali w nie pościelonym tego dnia łóżku. Pieścili swoje ciało, odbywając ten akt z największą możliwą pasją. Nie dbali o nic. Zapomnieli o wszystkim. W tej chwili liczyli się tylko oni.." oddają idealnie uczucia jakie panują w danym momencie i pokazują wyższość autorki :) pozdrawiam i czekam na kolejne częsci :)

    OdpowiedzUsuń