czwartek, 22 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz. 15


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ PIĘTNASTA
Miała wrażenie, że tkwi uwięziona w ciele nieznanego człowieka, a to, co teraz się dzieję nie dotyczy jej osoby. W niewymiarowej koszuli, w obszernych spodniach związanych w pasie przekroczyła próg celi, w której znajdowało się wąskie łóżko, umywalka i toaleta. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Dobiegał tam hałas, komentarze innych więźniarek zaciekawionych jej przybyciem.
Rozejrzała się po nie wielkiej celi, w której od tego dnia miała spędzić każdy kolejny.
-Twój nowy apartament.. Księżniczko-powiedziała z ironią kobieta.
-Śniadania o godzinie 8. Obiady o 14, a kolacje o 19. Po obiadach przez półtorej godziny cele pozostają otwarte, widzenie raz w tygodniu, kąpiel także. Jakieś pytania.?– powiedziała ciągiem, nie robiąc przerwy na oddech.
-Nie.. –odpowiedziała tylko Emily nie patrząc jej w oczy.
Wyszła zamykając cele. Dziewczyna usiadła niepewnie na łóżku. Ogarnął ją chłód wnętrza, drżała na ciele czując się nieswojo. Przyglądała się ciemnym ścianom więziennej celi. Kolejna droga w jej życiu.. za więziennymi kratami, w otoczeniu zbrodniarek – takich samych jak i ona- lub gorszych. Z jej oczu płynęły łzy.
Miała ochotę krzyczeć. Wyrazić wszystkie swoje emocje, jednak nie zrobiła tego. Tłumiła w sobie uczucia, i wszystkie te słowa, które tak pragnęła wypowiedzieć.

Wyrzucić z siebie raz na zawsze…

***

Poczuła jak ktoś zawiesza jej na ramiona ręce, obciążając ją swoim ciężarem.
-Witamy nową koleżankę –powiedział głos po jej prawej stronie. Spojrzała do góry, widząc wysoką i niezwykle chudą dziewczynę o blond włosach. Nazbyt wystające kości policzkowe dawały wrażenie wizerunku anorektyczki. Przeniosła swój wzrok na tą, która znajdowała się teraz tuż przed nią. Całkowite przeciwieństwo tej pierwszej. Nie dużo wyższa od Emily, jednak o wiele silniejsza. Uwydatnione mięśniami ręce, wulgarna mina i nienawistne spojrzenie kierowała w stosunku do Emily.
-Masz na imię.? –postawiła pytanie.
-Emily..
-Dość nietypowo. Ja jestem Bestia lub Dagmara. Ona nie jest piękna, a Szkapa lub Gośka… – mówiła, nie uzyskując odpowiedzi.
-A liczyliśmy na długo rozmowę z naszą nową koleżanką – nazywana Szkapą dziewczyna pogłaskała ją po głowie, co zdenerwowało Emily. Gwałtownie odsunęła się od nich, podchodząc bliżej łóżka.
Ich obecność stała się nachalna, a w słowach, które wypowiadały kryła się kpina. Zaczepiały ją, chcąc sprawdzić jej cierpliwość.
-Mogłybyście dać mi spokój.?! –zapytała zdenerwowana, podnosząc ton głosu.
Spojrzały się po sobie, z sarkastycznymi uśmiechami na twarzy. Bestia pchnęła ją jednym ruchem ręki pod ścianę.
-To był taki test. Chciałyśmy sprawdzić, do jakiej grupy możemy Cię zakwalifikować. Najwyraźniej nie masz ochoty żyć z nami w zgodzie, więc miej się na baczności. Tępimy tu takich pseudo chojraków. – powiedziała spokojnym, jednak dobitnym tonem. Poklepała ją ręką po policzku, i wyszła pierwsza z celi.
-A mówili, że jesteś taka ładna… – nie oszczędziła sobie komentarza na koniec.
Chwilę potem Emily znów została sama. Dała się ponieść emocjom, czego potem bardzo żałowała. Czuła się słaba, zbyt słaba by przezwyciężyć to, co czekało ją w tym miejscu..

***

-Nie płacz, już za późno na łzy. Dasz radę..– powtarzała kojącym głosem matka, kładąc dłoń na jej policzku.
-Nawet nie wiesz jak tu jest…
-Ale wyobrażam to sobie..
-Chciałabym cofnąć czas, wrócić do mojego mieszkania.. chciałabym to wszystko zmienić. Tyle złego się wydarzyło..
Kobieta patrzyła na córkę z żalem.
-Dobrze, że chociaż zrozumiałaś własne błędy.. Jeśli chodzi o Twoje mieszkanie..
-Sprzedaliście je. Wiem.. Tata wspominał tydzień temu. Nie mam Wam tego za złe. Wykorzystajcie pieniądze, jakie otrzymaliście.. –zamilkła na chwilę. Jej matka także utrzymywała się tym stanie
-Wiesz może.. –odezwała się w końcu dziewczyna- jak ma się.. Łukasz.?
-Kochasz tego chłopaka.? –odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Tak, kocham go. I nie potrafię o nim nie myśleć..
-Zgubiłaś się we własnym życiu. Twoje postępowanie zwiodło Cię na zły tor. Musisz przez niego przebrnąć. Nie będzie łatwo, ale wierze w Ciebie. Poradzisz sobie.
- Nie mam już siły walczyć..
-Musisz mieć. Pamiętaj nie jesteś sama.. – uścisnęła mocniej dłonie dziewczyny. W tej samej chwili pilnująca strażniczka oznajmiła, że to już koniec odwiedzin.
Wstały, przytulając się do siebie. Matka ucałowała ją, i poszła ocierając dyskretnie łzy.

Były jeszcze dwie tak ważne osoby w jej życiu, dla których warto było przezwyciężyć wszystko. Jej rodzice – oni wciąż wierzyli w swoją Emily.

***

Stawiała kroki poprzez więzienny korytarz. W ustach czuła wciąż smak niesmacznej zupy, którą karmili ich prawie codziennie. Jak najszybciej chciała dostać się do swojej cieli, by móc położyć się i zasnąć. To była czynność, którą wykonywała najczęściej. Wolała spać w dzień, a noce spędzać na rozmyślaniach. Wtedy panował spokój, nikt nie drażnił ją swoim natrętnym towarzystwem. Mogła beztrosko odlecieć do świata wspomnień, spokojnie ronić łzy do poduszki, i wyrzucać sobie winny. Minęło już sporo czasu. Powoli przyzwyczajała się do życia w więzieniu.
-Zróbcie przejście.! Nasza gwiazda idzie. –usłyszała głos po swojej prawej stronie. Spojrzała w bok widząc Dagmarę opartą o ścianę.
Przechodzące dziewczyny i kobiety zatrzymały się zainteresowane.
-Jak się masz śliczna.? – dłonią przejechała wzdłuż jej policzka, tak aby wyglądało to pieszczotliwie. Emily złapała jej rękę, czując zdenerwowanie. Ten gest był jednak złym ruchem. W jednym momencie znalazła się na ziemi. Czując uderzenia padające w różne części ciała, w szczególności na twarz. Zasłaniała głowę rękoma, kuląc się z bólu, i w myślach prosząc by już przestała.
-Już dawno miałam ochotę to zrobić.!Plastikowa lalka, pusta idiotka.! – przekrzykiwała głosy innych dziewczyn.
Dopiero pojawienie się strażniczki zdołało uspokoić żeńską grupę dopingujących.
-Rozejść się do swoich cel.! – Krzyk niósł się po korytarzu, który w parę minut opustoszał.
Emily podniosła się czując ciepłą ciecz wypływającą z jej wargi. Odsunęła się na pewną odległość od Dagmary, która obdarzyła ją kolejnym wrogim spojrzeniem. Na jej czole wystąpiły kropelki potu. Dyszała zdenerwowana.
-Mogę wrócić do celi? –zapytała Emily.
-Pielęgniarka opatrzy rany, a Ty zostaniesz ukarana. Chodźcie..- powiedziała surowym tonem prowadząc je w nie znane dla Emily miejsce…

***

-Mogło to wyglądać strasznie, ale na cielenie masz zbyt dużo siniaków, czy zadrapań. Najbardziej ucierpiała twarz. Za tydzień nie powinno być śladu po pobiciu- mówiła młoda pielęgniarka sprzątając już po obejrzeniu Emily. Dziewczyna naciągnęła powolnie koszulę, i stanęła na nogach.
-Dzięki.. – powiedziała cichym tonem.
-W porządku.
Była to chyba pierwsza miła osoba, jaką spotkała w tym miejscu. Większość kobiet, na które spojrzała odpowiadała słowami typu `Nie gap się`. Nie było tu dziewczyny, z którą mogłaby zamienić zdanie. Tylko ta młoda pielęgniarka okazała się być w stosunku do niej przyjaźnie nastawiona.
-Przyjdź do mnie jutro z rana, spojrzę na te rany jeszcze raz.
-Dobrze..
-Nie bądź taka przygaszona. Jestem tu pielęgniarką, ale od czasu do czasu pełnie rolę psychologa. Nie gryzę, i nie znęcam się nad żadną z kobiet czy dziewczyn. Mam nieść pomoc, i dodawać otuchy..
-Ta pomoc to chyba trochę niesłuszna..
-Niesłuszna.?–zagadnęła.
-Bo czy zasłużyłyśmy na nią.? Jesteśmy sobie same winne. To nasza kara..
- Mało, która z tych przestępczyń ma takie podejście. Chyba wiele przeszłaś. Jesteś…Jak masz na imię.?
-Emily…Emily Brown.
-Kojarzę Cię…Tylko nie wiem skąd.
Dziewczyna usiadła z powrotem na szpitalnym łóżku.
-Byłam modelką, więcej z moim nazwiskiem mogłaś spotkać się chociażby w gazecie.
-Całkiem możliwe. Ja jestem Aurelia –wyciągnęła w jej stronę rękę.
Emily uścisnęła ją, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Długo tu jesteś.?
-Przeszło 3 miesiące..
-Pewnie nie spotkałaś się jeszcze z kimś normalnym, miłym.. Na mnie zawsze możesz liczyć.
-Nawet nie wiesz, co zrobiłam, a traktujesz mnie tak przyjaźnie.
-Staram się być wyrozumiała.
W drzwiach stanęła strażniczka oznajmiając stanowczo, że pora wrócić do celi. Wyszła z niewielkiego gabinetu kierując się w stronę znienawidzonego pomieszczenia…


CDN.
Megillin


1 komentarz: