Kolejna część będzie już końcem :(
CZĘŚĆ SZESNASTA
Ostatni raz
przyjrzała się ciemnym i zimnym ścianom. Tego dnia to miejsce miało stać się
już przeszłością. Skończonym rozdziałem w jej życiu. Choć nie wiązała z nim
zbyt wielu miłych wspomnień, odmieniło ją dokańczając zapoczątkowane przez
Wiktora dzieło. Z poprzednią Emily łączyły ją tylko rysy twarzy. Nawet
wizualnie nie przypominała młodej piękności. Podkrążone oczy, pierwsze
zmarszczki, zaniedbane włosy. Wolnym krokiem podążała za strażniczką, tą samą,
która niecałe osiem lat temu prowadziła ją przez ten sam korytarz, do celi
mieszczącej się na jego końcu. W rękach trzymając niedużą torbę ze swoimi
rzeczami opuściła to miejsce.
Wiosenne powietrze
otuliło ją przyjemnie. Świat budził się do życia. A i ona czuła się niczym
wyrwana z długoletniego snu. Zapach wolności wypełnił jej nozdrza. Na miękkich
nogach opuściła więzienny obszar. Była wolna. Znów była wolna. W jej głowie
tworzyły się wizje najbliższych, i trochę dalszych dni. Myślała, co będzie
robić, gdzie pójdzie, co zje i czego się napiję.
W oddali
ujrzała dwie postacie zmierzające ku niej. Jej krok przemienił się w bieg.
-Mamo. Tato..
– z płaczem wpadła w ramiona ojca, nie ukrywając radości.
-Teraz już
wszystko będzie dobrze. –powiedział ojciec swoim ojczystym językiem.
-Dałaś radę. I
jest tu z nami, wolna..
***
Zacząć wszystko
od początku wcale nie jest łatwo. Początki nigdy nie są łatwe. Zwłaszcza, gdy
przed owym początkiem już tyle się wydarzyło. Wspomnienia, poczucie winny, wyrzuty
sumienia wciąż pozostały i nie wierzyła w to by kiedyś przeminęły. Była naznaczona
pewnego rodzaju niewidzialną blizną, która pozostaje na całe życie.
-To Twoje nowe
mieszkanie – powiedziała matka, a ojciec wręczył klucze. Stali na klatce
schodowej, przed drzwiami do jej nowego mieszkania. Lekko drżącymi rękami
otworzyła je. Przekroczyła próg wchodząc do środka, gdzie promienie zachodzącego
słońca oświetlały pomieszczenia. Od razu poczuła zapach nowych mebli, i farbę
świeżo malowanych ścian. Zostawiając rodziców za sobą weszła po kolei do trzech
pomieszczeń. Łazienka, jej sypialnia i salon, a tuż obok kuchnia. Dużo mniejsze
od apartamentu, w którym mieszkała kiedyś. Wszystko było nowe, jak i nowe było
jej życie.
-Dziękuje Wam..
–wyszeptała.
-Pod tym
adresem znajduję się kawiarnia, w której załatwiłem Ci pracę – ojciec wręczył
jej kartkę.
Przeczytała zapisane
na niej dane właściciela oraz kawiarni.
-Jeszcze raz
Ci dziękuje, i Tobie też mamo- powiedziała całując obojga rodziców w policzki.
-Pamiętaj zawsze
możesz na nas liczyć.
-Wiem..
Zamknęła drzwi
za nimi zostając sama w nowym mieszkaniu. Położyła kartkę na blacie kuchennego
stołu. Nie wiedziała, co zrobić na początku. Włączyć telewizor, wziąć kąpiel, czy
może jak kiedyś zasnąć pod ciepłym kocem… wiele planów i dylemat, od której
czynności zacząć. Spojrzała na zegarek. Była godzina 19.Miała jeszcze czas. W
parę minut przebrała się i zamówiła taksówkę nie chcąc tracić czasu na
przebycie drogi pieszo.
`Dzieci są
nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się
urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta` -przeczytała
słowa Jana Pawła II nad drzwiami oddzielającymi hol od sali głównej, gdzie
znajdowały się pozostałe pomieszczenia. Często zatrzymywała się pozwalając
sobie na chwile zadumania. Dzięki pracy wśród tych małych istot, zrozumiała
sens życia. Bowiem w dzieciach można dostrzec radość życia, niezakłócony
spokój. Ich uśmiech wytwarza wyjątkowej specyfiki nastrój, który sprawia, że
wszystko staję się łatwiejsze.
Z zamyślenia
wyrwał ją cienki głos dziewczynki.
-Emily..przyszłaś
– powiedziała ubrana w białą piżamkę, odgarniając z czoła za długą grzywkę.
-Tak. I teraz
będę przychodzić częściej – odpowiedziała uśmiechając się do niej.
Na twarzy dziewczynki
pojawił się promienny uśmiech, która już po chwili ciągnąc Emily za rękę
zaprowadziła ją do wspólnego pokoju czterech dziewczynek. Wszystkie ubrane w te
same piżamy ucieszyły się na widok Emily. Siedząc na środku łóżka czytała im
bajkę, a one wsłuchane w jej spokojny głos obserwowały obrazki w książce. To stało
się powoli rytuałem. Gdy wieczorem, co każdy wtorek przywozili ją tu by od pracowała
swoje dwie godziny pracy społecznej. Czytała dzieciom bajki, bawiła się z nimi,
rozstrzygała wszelkie spory. Obserwowała jak rosną pozbawione rodzicielskiej
miłości.
-Książe zapytał
piękną dziewczynę `Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?`.
Zarumieniona odpowiedziała `Tak`. Szybko po oświadczynach odbyło się huczne
wesele. Młoda para zamieszkała w zamku z trzema wieżami, a potem żyli długo i
szczęśliwie – przeczytała ostatnie słowa bajki.
-Wszystkie bajki
kończą się tak samo.. I żyli długo i szczęśliwie –zauważyła ciemnowłosa pięciolatka.
-Dlaczego?– Zadały
pytanie jednocześnie dwie inne dziewczynki.
-To dobre pytanie.
Dlaczego nikt nie napisał bajki, gdzie zakończenie brzmi `I nie żyli długo i
szczęśliwie`?
„Może, dlatego
by bajki odbiegały od życia.? W naszym świecie też nie ma księżniczek, elfów i
innych fantastycznych stworów. Życie nie zaczyna się słowami ` za górami, za
lasami za siedmioma dolinami` i nie kończy `i żyli długo i szczęśliwie.` Może
to tylko taki chwyt, aby zachęcić dzieci do słuchania” – odpowiedziała sobie w
myślach.
-Odpowiesz na
nie.? –zapytała Blanka. Ta sama, która przywitała ją w korytarzu.
-Bo bajki to
taki piękny świat, gdzie negatywni bohaterowie ponoszą kary za swoje czyny, a
Ci dobrzy zostają wynagrodzeni. Gdybym przeczytała Wam bajkę, gdzie zakończenie
jest zupełnie inne nie byłybyście z tego zadowolone. Prawda.?
Przytaknęły kiwnięciem
głowy spoglądając na siebie.
-Kiedyś to
zrozumiecie. Teraz pora byście położyły się spać.
Nie do końca
zadowolone położyły się pod kołdrami swoich piętrowych łóżek. Emily ucałowała w
czoło każdą z nich i wyszła z pokoju mówiąc
-Niech Wam się
przyśni wspaniały królewicz..
***
Równo z
wybiciem godziny 10 stanęła przed drzwiami kawiarni, gdzie bez wątpienia miła
atmosfera zachęcała przechodniów do wejścia. O tej godzinie w środku tygodnia
stoliki były praktycznie puste. Wysoka kobieta opuszczała lokal w tym samym
momencie, gdy Emily zamierzała do niego wejść. Przepuściła ją, po czym
ocierając się lekko o jej ramię weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
-Dzień dobry –
powiedziała podchodząc do blatu, za którym stały dwie dziewczyny ubrane w
błękitne służbowe koszule i zawieszone luźno czarne krawaty.
-Cześć. Ty
jesteś Emily.. –powiedziała młodsza brunetka.
-Tak, to ja.
-Jestem Kaśka
–dziewczyna wyciągnęła do niej rękę –szef powiedział nam, że z rana możemy
spodziewać się przyjścia nowej pracownicy.
Emily uśmiechnęła
się rozglądając speszona.
-Chodź. Szef
już dał nam polecenie. Od dziś zaczniesz pracę. Nauczymy Cię wszystkiego. To
fajna praca.. – Rozgadana brunetka wyszła zza blatu. Wzięła ją za rękę i zaprowadziła
na zaplecze, gdzie przez następną godzinę przedstawiała jej wszelkie zasady,
obowiązki i prawa. Już od początku Emily poczuła sympatie do tej dziewczyny.
-To Twój mundurek.
Niebieska koszula, krawat, i czarny fartuch. Z czasem nabędziesz wprawę.
Przebierz się i przyjdź do nas.
-W porządku
–odpowiedziała Emily znikając za drzwiami łazienki. W parę minut nałożyła na
siebie strój. Dość niepewnie wróciła do kobiet czując się nieswojo.
-No i elegancko
– powiedziała Kaśka poprawiając jej krawat –proszę, to Twój notes. Widzisz tego
mężczyzna w garniturze?
-Tak.
-To do dzieła
– oznajmiła wypychając ją w stronę stolików.
-Mam złożyć
zamówienie.?
-Właśnie tak.
Pamiętaj: dzień dobry, co pan sobie życzy, dziękuje, i tak dalej. Idź, pokaż,
że potrafisz – poklepała ją po plecach jak by dodając otuchy.
Na miękkich
nogach ruszyła ku stolikowi, przy którym siedział mężczyzna zaczytany w gazetę.
Nie przyglądała mu się zbytnio. Bardziej skupiła się nad tym, co powiedzieć.
-Dzień dobry.
Co podać.?
-Dzień dobry. Poproszę
kawę.. – powiedział, a ona poczuła jak zlewa ją zimny pot. Ten głos…
CDN.
Wiktor czy Łukasz? sądze ze Łukasz.. czy oni bedą jeszcze razem??
OdpowiedzUsuńNo proste ze Łukasz bo Wiktor sie powiesił -)
OdpowiedzUsuń