Już zbliżamy się powoli do końca! :(
CZĘŚĆ SIEDEMNASTA
Kobieta spuściła wzrok po tym jak
przekazała tą wiadomość. Amelia nie wiedziała co powiedzieć. Z jej oczu
popłynęły ciepłe łzy. Schowała twarz w rękach.
-Spokojnie.- położyła dłoń na jej
ramieniu.
-Przecież test ciążowy ..pokazały tylko
jedną kreskę. Przecież .. zabezpieczaliśmy się.-łkała.
-Ciało ludzkie jest do końca
nieodgadnione. Nigdy nie ma stu procentowej pewności.
-Ale.. co ja teraz zrobię.?!
-Nie możesz teraz się denerwować. Wiem..
łatwo powiedzieć, ale jeżeli chcesz aby z dzieckiem wszystko było w porządku
musisz zachować zdrowy rozsądek.
Przez jakiś czas siedziała tak roniąc łzy.
Kobieta pocieszała ją, mówiąc że to nie koniec świata, że są jeszcze młodsze
dziewczyny w ciąży, że nie jest pierwszą i nie ostatnią nastolatką w ciąży.
Zapewniała że rodzice pomogą, a jej chłopak na pewno jej nie zostawi. Tymczasem
Adam z Damianem siedzieli w korytarzu niecierpliwiąc się. Dołączyła do niech
Karolina po którą Damian zdążył pojechać. We trójkę wyczekiwali aż drzwi się
otworzą. Karolina miała swoje przeczucia, jednak nie chciała nic mówić.
Pozostawiała swoje myśli tylko dla siebie.
-Rozmawiałam już z panią ginekolog.
Umówiłam Cię jutro na wieczorną wizytę. -podała Amelii jakieś kartki i
książeczkę zdrowia.
Dziewczyna otarła twarz i mówiąc ciche
`dziękuje ` i `do widzenia.` wyszła. Na jej widok poderwali się momentalnie.
Zauważyli jej podpuchnięte oczy. Karolina podeszła i mocno ją do siebie
przytuliła. Wtedy Amelka ponownie zemdlała.
Karolina i Adam weszli z Amelką do
gabinetu. Damian został w poczekalni. Ułożyli ją na lekarskim łóżku okrytym
białą folią.
-Co jej do cholery jest.?! -zdenerwował
się Adam. Przysiadł przy niej .
-To zwykłe omdlenie. W jej stanie to
normalne.
-W jej stanie.? -zdziwił się Adam. -jest
chora.?
-Jeszcze nie wiesz.. – zorientowała się
kobieta.
-To coś poważnego .? -wstał trzymając jej
dłoń.
-To nie choroba. Ona.. jest w ciąży.
To było jak mocny cios. Taki konkretny
nokaut, który zwala z nóg. Usiadł , patrząc się w jedno miejsce. W głowie
przetwarzał sobie wszystkie myśli. Przypominał wszystkie dni od czasu ich
pierwszego razu. I sam nie widział dlaczego wybiegł z gabinetu , a kolejno ze
szpitala. Biegł zupełnie nie patrząc ,gdzie. Zdenerwowany , pokonywał kolejne
ulice. Nie patrzył na samochody, biegł nie zastanawiając się nad niczym.
Stchórzył.? Nie chciał, ale to było jak by silniejsze od niego. Przecież kochał
ją, przecież był gotowy ponieść całą odpowiedzialność. Nie powinien zostawiać
jej tam samej, powinien być przy niej. Zrobił coś innego. A zrozumiał to
dopiero parę godzin później. Przez całe popołudnie jak mały chłopiec siedział
w` swoim miejscu `. Tam pod tą rozłożystą wierzbą ,gdzie kiedyś siedzieli razem
płakał skulony. Miał zostać ojcem.? To nie dochodziło do niego. Przez następny
dzień nie odezwał się. Jego rodzice nie potrafili zrozumieć jego dziwnego
zachowania. Siedział w zasłoniętym roletami pokoju .Godzinami odbijał piłkę
tenisową o ścianę. Robiąc to nawet nie myślał. Co jakiś czas mama zaglądała
pytając co się dzieję. Zbywał ją.
Około godziny 18 Amelia uszykowana wyszła
z Karoliną ze swojego mieszkania.
-Dlaczego on to zrobił.? -zapytała
przytłoczona.
-Jest w szoku. Może potrzebuje trochę
samotności.. -usprawiedliwiał go Damian.
Karolina spojrzała na niego. Z jej oczu
wyczytał ` Zrób coś. To Twój przyjaciel. Ona cierpi.` Kiwnął lekko głową ,dając
znać ,że wie co zrobić. Podwiózł dziewczyny do szpitala ,a sam pojechał do domu
Adama.
Zapukał. Otworzył jego ojciec.
-Jak dobrze że przyszedłeś. Wejdź. Nie
wiem co się z nim dzieje. Wpadł wczoraj do domu, pobiegł gdzieś za ogród na
parę godzin i wrócił późnym wieczorem. A dziś cały dzień siedzi w swoim pokoju.
Nie chce wyjaśnić co się stało.. -żalił się mężczyzna wyraźnie zmartwiony
zachowaniem syna.
-Pójdę z nim porozmawiać. -powiedział
Damian kierując się korytarzem. Wszedł bez słowa do pokoju przyjaciela, który
siedział tyłem do drzwi na krańcu łóżka .
Spojrzeli na siebie. Adam wpadł w jego
ramiona. Byli dla siebie jak bracia. Damian poklepał go plecach.
-Jesteś jej teraz potrzebny. Musisz być
silny, bo jeśli zostawisz ją z tym samą załamie się. -odciągnął go od siebie.
Mówił patrząc prosto w oczy.
- Boję sie.
-A myślisz że ona nie.? Oboje sie do tego
przyczyniliście. Musicie przejść przez to razem. Wczoraj zachowałeś się jak
tchórz. Jeśli chcesz to teraz naprawić lepiej się pospiesz. Za pół godziny
odbieram je spod szpitala. Wykąp się, ogol i zbierz siły. Nie jesteś już małym
chłopcem. Musisz ponieść konsekwencje .
Adam bez słowa wyjął z szafy czysty
komplet ubrań i zamknął się w łazience. W 20 minut był gotowy do wyjścia. Po
tym co powiedział mu przyjaciel już nieco silniejszy.
* * *
Stali przy drzwiach wejściowych do
przychodni,gdzie parę metrów dalej dostrzegli już Karolinę i Amelkę. Mówiły coś
do siebie. Adam stał przygaszony.
-No jesteśmy.-powiedziała Karolina.
-I.?-zapytał Damian.
-Chodź. Powiem Ci w samochodzie. Niech oni
porozmawiają.-wyszeptała .
Wyszli zostawiając ich samych. Stali na
przeciwko siebie. Ludzie omijali ich obojętnie. Adam podszedł i przytulił ja do
siebie. Oparła głowę o jego tors. Jeszcze nie płakała ,ale jej oczy robiły się
mokre.
-Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się
jak debil. Nie wiem czy to dobre wytłumaczenie ,ale sam nie byłem do końca
świadomy tego co robię.
-Gdy otworzyłam oczy i nie ujrzałam Ciebie
pomyślałam że to już koniec bajki. Książe odszedł, zostawił mnie. Nie rób tego
więcej.
-Nie zrobię. Już teraz będę przy Tobie
zawsze. Poradzimy sobie. Przejdziemy przez to razem. Pokonamy wszystkie
przeciwności. Pamiętasz co powiedziałaś nad morzem .?Jesteśmy jednością. Teraz
te słowa będą naszym motto. Pomogą nam. Bo razem będziemy silniejsi niż
osobno..
Wtuliła się w niego jeszcze mocniej …
* * *
Pamiętnik Amelii.
Jak powiedzieć rodzicom.? I kiedy.? Może lepiej
poczekać. Przygotować siebie, a im dać jakieś wskazówki. Czy powiedzieć od razu
po ich powrocie? Z tymi pytaniami borykałam się przez prawie 2 tygodnie dopóki
nie wrócili. Rozmawiając z nimi przez telefon musiałam udawać wesołą ,chodź
wcale taka nie byłam. Kłamanie nie było moją mocną stroną więc szybko poznali
po głosie ,że coś nie gra. Wykręcałam się ,że się nie wyspałam, że boli mnie
głowa. Chyba nawet na to się złapali.
Potem nadszedł ten dzień gdy oboje z Adamem postanowiliśmy
że dziś nasi rodzice się dowiedzą. Baliśmy się. Ale byliśmy z tym strachem
razem. Czując dotyk siebie nawzajem, wiedzieliśmy że damy radę.
To dziwna myśl. Świadomość że w środku
Ciebie jest mała istotka. Nowe życie..
Tamtego dnia chciałam poczekać aż Adam da
mi znać ,że jest gotowy. O godzinie 20 akurat wtedy gdy tata wrócił z pracy a
mama szykowała kolacje dostałam sms. Zostawiłam telefon w pokoju na biurku. Po
raz ostatni spojrzałam na zdjęcie Adama stojące na biurku , wzięłam głęboki
oddech i położyłam dłoń na dole mojego brzucha.
-Chyba już pora.. –powiedziałam kierując
wzrok w miejscu gdzie trzymałam rękę. Wyszłam z pokoju czując jak moje ciało
drży.
-Cześć córcia. –powiedział tata na mój
widok. Chował swoje buty do szafki w przedpokoju.
-Cześć. –podeszłam i delikatnie musnęłam
jego policzek.
-Siadaj Amelka. Zaraz poddam
kolacje.-odparła spokojnym głosem mama.
-Muszę z Wami porozmawiać.. –zaczęłam.
Schowałam spocone ze stresu ręce do kieszeni.
Spojrzeli równocześnie na mnie.
-Z Twojego wyrazu twarzy wyczytuje, że to
nic dobrego..
Spuściłam wzrok. Pozwoliłam wypłynąć łzom
zbierających się kącikach mych oczu. Otarłam je niepostrzeżenie. Za chwilę
mieli zawieść się na mnie. Za chwilę miałam się stać tą nieodpowiedzialną
córką.
-Jestem..–zacięłam się.
-No powiedz. –zachęcał tata .
-Jestem w ciąży… -wyrzuciłam to z siebie.
Momentalnie usłyszałam tłukące się szkło w kuchni.
I wybuch płaczu ze strony mamy. Wybiegła z
kuchni zasłaniając twarz rękoma.
Byłam przygotowana na wszystko. Na to że
tata zacznie krzyczeć , na to że mnie uderzy, nawet na to że powie bym wyszła i
już nie wracała. Jednak nie spodziewałam się że podejdzie i przytuli mnie tak
mocno jak jeszcze nigdy. Pierwszy raz poczułam jak bardzo mnie kocha. Zawsze
byłam pewna tego ,że dla mnie zrobi wszystko i kocha mnie najbardziej na
świecie. Jednak pierwszy raz poczułam to z taką siłą. Jak by chciał mi w tym
momencie powiedzieć `Nie załamuj się. Jestem przy Tobie i będę. Poradzimy
sobie.`
Rozpłakałam się plamiąc łzami i rozmazanym
makijażem jego koszule. Tamtego wieczoru długo staliśmy tak wtuleni w siebie. Nic nie mówił, tylko
głaskał mnie po głowie i plecach. A ja płakałam..
Od tego dnia moje życie znacznie się
zmieniło…
CDN.
Proszę o następne części;D
OdpowiedzUsuń