Jak na razie nie mam dalszych części opowiadania Mokujin więc dodaję nowe autorstwa Megillin. Pamięta ktoś ją? :)
CZĘŚĆ PIERWSZA
Poprzez
zatłoczone ulice Poznania szybkim krokiem podążała niewysoka szczupła
blondynka. W rękach trzymała dwie reklamówki. Jedna była biała, druga jasno
zielona. Ubrana w ciemne jensowe spodnie od Lee, kremowy płaszczyk kupiony parę
dni temu w ekskluzywnym butiku za 250 zł , i brązowe skórzane kozaki. Jej włosy
lekko unosiły się górę , i ponownie opadały na ramiona synchronizując się z
ruchami jej ciała. Obijała się o przechodniów, nie zwracając zbytnio uwagi na
nich. Spokojnie zwolniła kroku i przystanęła na przejściu dla pasów. Spojrzała
na swój srebrny zegarek ozdabiany malutkimi cyrkoniami. Wybiła 17. Miała
zaledwie pół godziny, do spotkania.Zlekceważyła czerwone światło i ruszyła
przez pasy. Niestety nie udało się przejść niepostrzeżenie bez żadnego szwanku.
W tym samym momencie gdy ruszyła przez pasy światło dla samochodów zmieniło się
na zielone. A ona uderzona przez jakiś stary czerwony samochód upadła na
chodnik czując ból w biodrze.
-Czy Ciebie w
domu nie uczyli przechodzić na pasach.?! – usłyszała głos młodego chłopaka.
Położyła dłoń w miejscu gdzie padło uderzenie.
Na ulicy stworzył
się korek. Ciemnowłosy chłopak wyszedł z samochodu i podszedł do niej.Pomógł
wstać. Spojrzała na niego. Ubrany w roboczy stój, kraciastą niebieską koszule i
jasne jensowe spodnie -na pewno nie od lee -ubrudzone gdzie niegdzie czarną
mazią. Zmierzyła go od góry do dołu , z pewną wyższością.
-Nie mierz
mnie tak. Lepiej powiedz jak się czujesz.?
-Jak widzisz
żyje..
-No patrz, a
już miałem wrażenie że jesteś duchem..
Nie potrafiła
powstrzymać uśmiechu na twarzy.
-Chyba się spieszysz.
Chodź .. podwiozę Cię. Wprawdzie nie worze się czarną toyotą , ani sportowym volvo
ale będzie szybciej..
Bez słowa podążyła
za nim dość wolnym krokiem. Z lekkim obrzydzeniem i nieustającym bólem wsiadła
do nieurodziwego auta.
-Więc gdzie
tak pędziłaś.? -zapytał.
-A co Ciebie
to obchodzi.?
-Skoro mam Cię
podwieźć to muszę chyba wiedzieć gdzie..
-A.. fakt-
podała adres ulicę dalej od miejsca w którym stał duży apartamentowiec.
Ukradkiem spoglądała
na niego, skupionego na drodze.
-Muszę być
ostrożny.
-Słucham.?
-Jeszcze dwie
takie blondynki i prokurator na karku..
Zatrzymał się
na parkingu.
-Daruj sobie
tą kpinę -rzuciła tylko ostatni raz spoglądając na niego. Wysiadła z samochodu.
Puścił do niej
oczko z cwanym uśmiechem na twarzy.
-Palant..-powiedziała
zdenerwowana.
Szła w stronę
wysokiego budynku ,gdzie na 3 piętrze mieścił się duży apartament. Tam właśnie
od jakiegoś czasu mieszkała prawie sama. Gdy otwierała ciemno brązowe drzwi
swojego mieszkania rozdzwonił się jej telefon. Weszła rzucając torby z zakupami
na podłogę wyłożoną jasnymi panelami.Koło jej nogi momentalnie pojawił się jej
rudy perski kot.
-Dakota..-powiedziała
dziewczyna biorąc ulubienice na ręce. Drugą ręką wyjęła z torebki telefon i w
ostatniej chwili odebrała połączenie.
-Słucham.?
-Witam Panno
Emily.
-Tak,dzień
dobry. -przywitała swojego szefa siadając obolała na kanapie w salonie .
-Jutro od rana oczekuje
Cię w studiu. –powiedział dość poważnym głosem, chodź ona wiedziała ,że to
tylko udawane. W rzeczywistości był przemiłym starszym panem któremu
zawdzięczała swoją karierę.
-Tak
,oczywiście pojawię się o 8 , tak jak się umawialiśmy.
Jeszcze przez
chwilę ustalali sprawy służbowe. Spojrzała na zegarek, gdzie czasu było coraz
mniej. Zakończyła jak najszybciej rozmowę, kładąc telefon na niskiej ławie.
Poszła w stronę łazienki , po drodze zabierając z podłogi zakupy. Chwilę
potem ubrana w czarną elegancką koszulę , i obcisłe spodnie rurki dobierała
biżuterie do tego zestawu. Patrzyła na swoje odbicie w dużym lustrze . Ostatni
raz poprawiła włosy. Gdy usłyszała rytmiczne pukanie do drzwi otworzyła
stukając szpilkami o podłogę.
-Jak zwykle
olśniewająca.. urocza..i zniewalająco piękna. -powiedział na przywitanie ubrany
w czarny garnitur mężczyzna.
Uśmiechnęła się,
spoglądając mu w oczy. Pociągnęła go za marynarkę. Wszedł za nią do mieszkania.
Najpierw zmierzył ją łapczywym wzrokiem potem przyssał się do jej ust.
Przyparta do ściany, oddawała jego pocałunki. Wodził ręką po jej idealnym ciele.
Zachłanne pocałunki, i woń zmieszanych zapachów. Chwilę potem wylądowali na
kanapie..
***
Uniosła leniwie
powieki spoglądając na przestrzeń przed nią. Ściany we wrzosowym kolorze
obwieszone dużego formatu zdjęciami , nowoczesne meble i otulająca ją czarna
satynowa pościel w różowe kwiaty. Znajdowała się w swojej sypialni, w dużym
łóżku. Poczuła jak wskakuje na nie Dakota. Zamruczała cicho, i wsunęła się pod
lewą rękę swojej właścicielki.
-Że niby już
mam wstawać.? –zapytała a kotka przeciągnęła się na łóżku.
Emily usiadła
, biorąc kota na kolana. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze półtorej godziny .
Wstała jednak zostawiając zwierzaka na łóżku, i w krótkiej koszulce nocnej
ruszyła na boso do kuchni, gdzie przy blacie kuchennym stał Wiktor ubrany
wyłącznie w bokserski. Podeszła siadając na wysokim barowym krześle. Kroił
pomidory.
-A myślałem że
uda mi się poddać Ci śniadanie do łóżka.. –powiedział obracając się na moment
aby pocałować ją w usta, a potem ponownie wrócić do swojego zajęcia.
- Idę wziąć
kąpiel. Na 8 muszę być w studiu.
-To dziś ten
ważny dzień.?
-Bardzo ważny
dzień.. –uśmiechnęła się na te słowa.
Długa kąpiel
zrelaksowała ją po tej jakże burzliwej nocy. Słyszała jak Wiktor krząta się po
jej mieszkaniu. Oczami wyobraźni jak by widziała co w danym momencie robi.
Dziś ten francuski
fotograf miał przyglądać się jej zachowaniu podczas sesji. Od tego jak wypadnie
zależała jej dalsza kariera. Albo wielki świat modelingu, Francja.. Paryż, może
nawet Nowy Jork. Albo wciąż marne sesje do kolorowych gazet, i oklepane już
pokazy mody w centrach handlowych. Od zawsze marzyła o tej wielkiej sławie. A
teraz miała szanse te marzenia przenieść do świata codziennego. Pragnęła nowych
wyzwań. Była gotowa walczyć.. i poświęcić wszystko,aby osiągnąć postawiony
sobie cel.
Bez pukania do
łazienki wszedł Wiktor. Stała przed umywalką , w koronkowej różowej bieliźnie.
Szczotkowała zęby.
-Zostałbym tu z
Tobą , ale muszę wstąpić jeszcze do mieszkania. O 10 mam spotkanie z ważną
szychą . –odparł zapinając guziki swojej koszuli.
Spojrzała na zielonookiego
blondyna. To dobrze ,że już sobie idzie`- pomyślała. Mimo iż przy nim czuła się
swobodnie nie lubiła gdy nadużywał jej gościnności. Jedna taka noc , a przez
następne dni nie miała ochoty już go widzieć. Bawiła się nim , a on głupi na to
pozwalał.
Umyła twarz z
pasty do zębów, i wypłukała buzie. Chwilę potem żegnała się z nim, w przedpokoju.
Parę krótkich pocałunków
i już go nie było.
***
Z ciemnymi
okularami na nosie, zakrywając nieumalowane oczy szła w stronę wysokiego
budynku ,gdzie przez następne 2 godziny miała być przygotowywana do długiej i
wyczerpującej sesji . Tej od której zależała jej przyszłość. Jesienny wiatr
dmuchał prosto w jej nieskazitelną cerę. Był wczesny ranek, ale miasto tętniło
już życiem. Pokonała szereg schodów prowadzący do budynku. W tym samym momencie
gdy pociągnęła za drzwi od drugiej strony podszedł do nich młody chłopak
,ubrany w czarną kurtkę z pod której wystawał czarny kaptur, z logiem restauracji.
Nie zwróciłaby zbytnio na niego uwagi, gdyby nie to że omal na siebie nie
wpadli.
-To
Ty..–powiedziała mierząc ,go- szybko zmieniasz pracę. Wczoraj wyglądałeś jak mechanik,
dziś jak dostawca żywności.
-Tak.? A Ty
wyglądasz cały czas tak samo.
-Tzn.j ak.?
-Jak jędzowata
panienka zakochana w sobie..
Ogarnęła ją
złość. Już miała wymierzyć mu policzek ,ale ruszył przed siebie i nie zdążyła.
Odwróciła się i wykrzyknęła.
-Jakoś mało
mnie Twoje słowa interesują.!
-To tak jak
mnie Twoje.. –odpowiedział wsiadając do tego samego czerwonego samochodu co dzień
wcześniej.
Tupnęła nogą i
gotowa pobić pierwszą napotkaną osobę weszła z powrotem do studia.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz