piątek, 16 sierpnia 2013

Pisała Gabrysia cz.2


Ahh... jak na razie nie mam żadnych nowych opowiadań:(


CZĘŚĆ DRUGA
Była północ.Ja i Thomas ukradkiem wymknęliśmy się z domu i wsiedliśmy do starego Volkswagena ,którym kierowała Violetta i z piskiem opon odjechaliśmy.Zaparkowaliśmy kilkanaście metrów od wyznaczonego obiektu i ruszyliśmy w jego stronę.Na szczęście gospodarze posiadłości byli tego dnia na bankiecie,dlatego nie musieliśmy się śpieszyć.Specjalnymi narzędziami otworzyliśmy drzwi i zaczęliśmy "poszukiwanie skarbów".Gdy weszliśmy do środka naszym oczom ukazał się stylowy korytarz,a na ścianach pozawieszane były fotografie ślubne Państwa Kelly.
-Weź je, w internecie zrobią niezłą furorę-powiedział Dylan
-Ale to jest ich pamiątka ze ślubu!-odpowiedziałam,ciągle próbując być wierna swoim zasadom
-Nawet nie zauważą!Bierz je i chodź dalej!-powiedział przechodząc do pokoju obok.
Zabrałam zdjęcia i dołączyłam do Dylana.To była garderoba,a zarazem największe pomieszczenie w domu!Dwie komody pełne biżuterii,a na ścianach półki i wieszaki z futrami,żakietami,bluzkami,sukienkami.Nawet w galerii handlowej nie było tyle ciuchów co tutaj.
-Ej! Ta babka jest jakaś chora-usłyszeliśmy głos Chrisa dobiegający z drugiego pokoju.
Szybko tam przeszliśmy i zobaczyliśmy kilkaset par butów.Najróżniejszych!
-Wiecie jakby to sprzedał!!!!Ile to musiałoby być kasy!-wykrzyknął kolega
-Alicja ty się na tym znasz,pakuj co najdroższe!-powiedział jeden ze współpracowników
Czułam,że nie postępujemy dobrze a moje sumienie wyżerało mnie od środka.Jednak z każdą kolejną akcją to uczucie coraz bardziej zanikało.Może też przez to ,że zakochałam się w Dylanie,ale jak na razie czekałam na jego pierwszy krok.Pozacieraliśmy ślady po włamaniu i uciekliśmy z parceli.Wszystkie ukradzione rzeczy sprzedaliśmy na czarnym rynku a łączna kwota,jaką dostaliśmy za nie to dziesięć tysięcy amerykańskich dolarów.Postanowiliśmy trochę zaszaleć i za swoją pierwszą "wypłatę" kupiliśmy narkotyki.Zaćpaliśmy się prawie na śmierć .I to dosłownie.Uczucie jakie towarzyszyło nam następnego dnia było nie do opisania.I powiem jedno.Rewelacji nie było.Żadna specjalność.No może było nam trochę weselej niż zazwyczaj.Tego dnia nocowaliśmy u Chrisa ,ale gdy wróciliśmy do domu Dylana mieliśmy przechlapane.To znaczy on miał przechlapane ,bo ja wciąż byłam gościem tego domu.
Na szczęście wszystko się jakoś ułożyło,a my zaczęliśmy szykować kolejne przedsięwzięcie.
Tym razem była to niewielka willa,z ogrodem i basenem Pani Simson , która nie jest sławna, ale obecny dom zawdzięcza swojemu byłemu mężowi,z którym się nie dawno rozwiodła. Według planu akcja miała się zacząć o 23:30,jednak Violetta nie przyjechała po nas na czas.Okazało się ,że zatrzymała ją policja,jednak udało jej się sprytnie wybrnąć z niezręcznej sytuacji.Pół godziny później zaczęliśmy obserwację wyznaczonego celu.Woleliśmy mieć pewność ,czy aby na pewno nikogo nie ma w domu.Po pewnym czasie rozpoczęliśmy akcję.Były pewne problemy z otwarciem drzwi wejściowych ,dlatego ja i Dylan postanowiliśmy wejść przez któreś z uchylonych okien.To akurat była sypialnia.Szaro-lawendowe ściany.Przepiękne białe łoże ,stylowa toaletka i duża plazma.
-Przytulnie ,prawda?-spytał Dylan
-Bardzo!Podoba mi się tu...Zamieszkajmy tu-zaśmiałam się
Usiedliśmy na łóżku i nagle chłopak chwycił mnie za rękę.
-Wiesz,skoro tak tu ładnie ,to może to odpowiedni moment ,żeby ci coś powiedzieć.
-tak?-spytałam,wiedząc co odpowie.
-No bo kurcze dłużej już nie wytrzymam-powiedział i nawet nie wiem kiedy zbliżył usta do moich i zaczął mnie całować.Położyliśmy się ,nie przestając .Nagle do pokoju wparował Chris.
-Co ja sam mam obrabować ten dom?-wykrzyknął z lekkim uśmiechem.
-Wszystko co weźmiesz jest twoje.-odpowiedział Dylan-Za jakąś godzinę dołączymy do ciebie.-dodał
-Co ty na to kochanie?-zapytał , potem chwycił zębami moją wargę a następnie wtopił się w usta.
-Dobra ,to ja was zostawiam...-powiedział wychodząc.
To była namiętna godzina!Było o niebo lepiej niż z Thomasem.
Gdy leżeliśmy jeszcze w łóżku usłyszeliśmy odgłos syreny policyjnej! Dylan półnagi wybiegł z łóżka i wyglądnął przez okno.
-To policja!Zbieraj się!Szybko!-wykrzyknął
Kiedy zarzucałam na siebie ciuchy usłyszałam krzyki Chrisa.Wskazywały na to ,że dał się złapać.
-Nie ma czasu!-powiedział Dylan.Wyskocz przez okno do basenu ,ja będę zaraz za tobą.
-Okej.-powiedziałam skacząc z jakiś pięciu metrów.Tuż za mną wpadł kolega.Wyszłam z basenu jednak Dylan długo sie nie wynurzał.Zobaczyłam plamę krwi ,która otoczyła jego ciało.Bezzwłocznie skoczyłam na ratunek ukochanemu.Ostatkiem sił wyciągnęłam go z wody i schowałam w krzakach.Niestety zdradziła nas krew ,która zostawiła ślady na płytkach.Zobaczyłam błysk latarki.
-Widzę cię ! Nie ruszaj się!-groził mierząc we mnie pistoletem!
-On jest ranny! trzeba mu pomóc-Wskazałam na ukochanego
-Nie ruszaj się!-powtarzał policjant,który najwidoczniej był głuchy na moje prośby!
-Do cholery! Zrób coś...
W tej samej chwili przyszło kilku innych gliniarzy,którzy zabrali mnie i Chrisa na komisariat.
Dziesiątego dnia,który spędziłam w więzieniu ,ktoś wpłacił za mnie kaucję.Przed więzieniem zobaczyłam Thomasa!Nie mogłam uwierzyć.
-Dlaczego to zrobiłeś?-spytałam
-Czytałem o was w gazecie i ja...-zamilkł na chwilę-bardzo  żałuję tego z Kate-byłem głupi..kocham cię! zrozum!
-Teraz to już nie ma znaczenia..dzięki za uratowanie tyłka ,ale nie myśl ,że zapomnę to co zrobiłeś!-wykrzyczałam odchodząc w przeciwną stronę.Zrobiło mi się słabo i z każdym mrugnięciem robiło mi się coraz bardziej czarno przed oczami.
-Tom!!!-tylko tyle zdążyłam powiedzieć.
Obudziłam się w szpitalu.Przy moim łóżku czuwał Cody i Thomas.
-Moja głowa...-powiedziałam słabym głosem
-Nie ruszaj się,zaraz zawołam lekarza.-odparł Tom i pobiegł w stronę drzwi.
-Gdzie Dylan-spytałam Codiego
-On...
W tej chwili do pomieszczenia wszedł lekarz.
-Znamy już przyczynę twojego zasłabnięcia-powiedział z niepokojącym mnie uśmiechem.
-Jesteś w ciąży.-odparł lekarz-To dopiero drugi tydzień.-Gratulacje

***

Po tej wiadomości wpadłam w panikę.Nie przepadałam za dziećmi.
Niestety kiedy chciałam skontaktować się z Dylanem,cały czas unikano tematu.W końcu kiedy wychodziłam ze szpitala ,Cody oświadczył ,że Dylan w wyniku obrażeń poniesionych w naszej nieodpowiedzialnej akcji,zmarł w ten sam dzień ,w którym dowiedziałam się o ciąży.Jednak wszystko się ułożyło.Nie wróciłam już do Ojczyzny ,lecz związałam się z Codym .Był dojrzałym mężczyzną ,który w pełni zaakceptował córeczkę Dianę,która przyszła na świat dziewięć miesięcy później.


KONIEC.
Gabrysia


1 komentarz: