wtorek, 13 sierpnia 2013

Story of life cz.8


Piszesz opowiadania? Weź udział w konkursie :) ----> *klik*

Kto nie śpi ?:)


CZĘŚĆ ÓSMA
Był piątek.Amelia wracała ze szkoły. Słuchała muzyki z mp3.Dzień był słoneczny ,a na niebie widniały kształne chmury,którym się przyglądała. Była koło garaży niedalego jej bloków. Zza jednoego wyłoniła sie Monika z dziewczynami których Amelia nie widziała nigdy na oczy.Staneły przed nią.Łącznie z Moniką było ich cztery.Amielia wyjeła z uszu słuchawki i ze zdziwieniem spojrzała po koleji na każdą. 
-Nie posłuchałaś się mnie.! A mówiłam odwal się od Adama .
-Hahaha.! -wybuchneła śmiechem na to co powiedziała Monika-Myślałaś że się Ciebie wystraszę.? Boże..ale Ty jesteś śmieszna.-powiedziała Amelia i chciała ominąć je ,ale wysoka brunetka zatrzymała ją popychając na miejsce w którym wcześniej stała. 
 W jednym momencie zaszła ją od tyłu silna blondynka. Wykręciła jej ręce i mocno przytrzymała.Amelia cicho jękneła z bólu. 
- O co Wam chodzi.?! 
-Ostrzegałam,że pożałujesz jeżeli go nie zostawisz.! Ja nie żucam słów na wiatr..-mówiła patrząc jej w oczy.
Odwróciła się do koleżanek ,a trzy dziewczyny podeszły do trzymanej przez czwarta Ameli. Stojąca pośrodku uderzyła ją z pięści w brzuch. Zwineła się z bólu i poczuła jak wszystko  podchodzi jej do gardła.Trzymająca ją dziewczyna pociągneła ją za ręce prostując. Amelia spojrzała w oczy Monice która ponownie stała przed nią. 
-Myślisz ,że to Ci coś da.? I tak będe z Adamem.-powiedziała prowokując ją do wymierzonego policzka . Pozostawiła ją przyjaciółką patrząc jak ją bija. Okładały ją pięsciami i kopały. Pluła krwią leżąc na ziemi i czując kolejne ciosy. Wkońcu przestały ,gdy opadła na twarz wyczerpana. 
-Nie chce Cię więcej widzieć przy Adamie szmato.! -krzykneła stojąc nad nią Monika. Na koniec ta sama blondynka która ją przytrzymywała kopneła ją w brzuch i odeszły za garażami.
Leżała na ziemi obolała .Nie miała siły by się ruszyć .Leciała jej krew z buzi .Powolnym ruchem sięgneła ręką do kieszeni po telefon. Z pamięci wpisała numer Adama i zadzwoniła do niego . 
 -Tak kochanie.?-usłyszała jego głos.
I wtedy zrozumiala jak go potrzebuje. Czuła się tak bezbromna i samotna. 
-Adam.. -powiedziała niewyraźnym głosem -pomóż mi.. -rozpłakała się.
-Co się stało.? Amelka.-Zdenerwował się.
-Przyjdź.. 
-Gdzie .? kochanie.. co się stało .? Gdzie jesteś.?
-Za garażami .Tu koło ..mojego bloku.. -wytłumaczyła powoli. 
-Zaraz będe. Spokojnie Skarbie.
-Kocham Cię..
-Ja Ciebie też Kocham .
 Rozłączył się. Położyła telefon na ziemi. Próbowała wstać ale udało jej się tylko przekręcić na plecy. Potem straciła przytomność .
 -Kurwa.. -usłyszała przekleństwo z ust z swojego chłopaka. Podbiegł do niej wraz z Damianem. Nic nie mówiąc wzioł ją na ręce .Ona też nic nie mówiła ,za bardzo ją to męczyło. Była słaba .Większość uderzeń badało w brzuch. Ciągle  czuła jak napływa jej krew do buzi. 
 Damian wyjął z jej plecaka klucze poinformowany ze znajdują się w małej przegrodzie.  W domu nikogo nie było .Ostrożnie położył ją na łożku . 
-Kto Ci zrobił Skarbie.? -zapytał kucając przy łóżku.
 Odwróciła głowę w druga strone.
-Powiedz .. Bo i tak sie dowiem.-trzymał ją za rękę.
 Damian poszedł do łazienki po apteczke ,by opatrzeć rany.
 -Później Ci wszystko wyjaśnie ..-zapewniła i powoli wstała  z jego pomocą. Zdjeła koszulke na której bylo pare czerwonych plam od krwi.
-Ja pierdole..-powiedział gdy zobaczył jej sine ciało. Miała pełno siniaków . Pare zadrapań które wyjaśniały plamy krwi na bluzce.
 Do pokoju wszedł Damian. Był w szoku. Klnął pod nosem przyglądając się jej.
Podszedł do niej Adam. 
-Ubierz się .Musimy jechać do lekarza. -zdecydował .
-Nigdzie nie jade. -zaprotestowała . 
-Te obrażenia są za poważne . Musi je zobaczyć lekarz.
-Nic mi nie będzie. Siniaki posmaruje maścią ,a rany zakleje plastrem . Z czasem zejdzie ..
-Jesteś cała fioletowa. Lekarz Cie opatrzy.. 
-Nie jade do lekarza i koniec. -nie chciała się zgodzić.
-Ale Ty jesteś uparta.. -mruknął Adam. 
 -Lepiej zajmijmy sie jej ranami .-wtrącił się Damian. 
Przeszli do kuchni ,gdzie obaj chłopacy zajeli się nią . Siedziała na blacie stolu ,a oni przemywali rany i smarowali mąścią siniaki. W miedzy czasie ona opowiedziała ,kto ją pobił . Z początku nie powiedziała za co.
-Ale tak bez powodu Cie napadły…?-zdziwił sie Adam zaklejając plastrem zadrapanie na żebrach. 
Spuściła głowe. Ujoł ją pod brode. 
-Pobiły mnie za to ,że z Tobą ..jestem. 
-Co.?! -podniósł głos zdenerwowany ,gdy usłyszał . 
-Spokojnie.. -odezwał się Damian naklejając ostatni plaster. 
-Bo ta tapetowana blondi chciała z Tobą być. I kazała mi Cię zostawić, a że tego nie zrobiam to znalazła koleżanki i mnie pobiły- wytłumaczyła .
 Podszedł do niej i delikatnie przytuliła do siebie. Przygryzła wargi by nie jęknąć z bólu. 
-To moja winna..-odparł 
 Damian poszedł zanieść apteczke na miejsce.
-Nie prawda.-zaprzeczyła. -Nie jesteś niczemu winny.
-Naraziłem Cie na ból..Nie zadbałem o Twoje bezpieczeństwo..-wyrzucał sobie.
-Adaś.. nie prawda. To ona ubdurała sobie że Cię zdobędzie za wszelką cenne. A ja nie pozwole odebrać mi szczęścia i chłopaka którego tak bardzo kocham.
Do kuchni wszedł Damian. 
-I jak .?-zapytał . 
-Boli ..ale dam rade.
-Zuch dziewczyna . Takiej odpowiedzi oczekiwałem -uśmiechnoł sie . Schował telefon do kieszeni jensów. 
-Musze już iść . Jeżeli coś by się działo dajcie znać. 
Kiwneli głową równocześnie. 
-Opiekuj się nią. -zwrócił sie do Adama . 
-Dzięki za pomoc . 
-Nie ma problemu. -odpowiedział Amieli . Dali sobie po buziaku w policzek na pożehnanie. Klepnął Adama w ramie.
-Ty nie dostaniesz.. Nie licz na to. -ostrzegł z uśmiechem. 
 Zaśmiali się. Wyszedł z mieszkania zostawiając ich samych. 
 Adam stanoł przed Amelią oparty rękoma o słół . Ona wciąż siedziała na blacie. Wrócili do ich rozmowy.
-Najgorsze jest to ,że to dziewczyna. Gdy by nią nie była.. -uderzył pięscią w stół. 
-Nie denerwój się . Ona jeszcze pożałuje że mnie tak załatwiła. 
-A co zrobisz.? 
-Dołoże jej. -powiedziała bez ogródek.
-Nie próbój nawet. !- zabronił.
-Słucham .?! Bronisz jej.?-źle go zrozumiała.
-Nie bronie jej ,bo jak najbardziej jej się należy. Ale jeżeli ją pobijesz to ona ponownie naśle na Ciebie te dziewczyny. 
Zrobiła zrezygnowaną mine i spuściła wzrok. 
-Pójde się przebrać.. -zeszła ze stołu i poszła do pokoju zostawiając go samego w kuchni. 
Wyjeła z szafy dres i luźną koszulke. Z niemały trudem założyła na siebie ubrania. Usłyszała kroki więc odwróciła się. Do pokoju wszedł Adam.
 -Kochanie.. Martwie sie o Ciebie. -powiedział patrząc jej w oczy. – Nie chce by coś Ci się stało.
 Przytuliła się do niego. Objął ją i pocałował w czoło. 
-Idź już do domu . I tak Ci dużo czasu zabrałam.-podniosła głowe lekko do góry patrząc na niego.
-Przestań.. Bardzo dobrze zrobiłaś ,że do mnie zadzwoniłaś . I nie pójde ,zostane jeszcze z Tobą. Musze zaopiekować się moją kruszynką..
 Uśmiechneła się blado. Wszystko ją bolało. Położyła się na łóżku ,a Adam obok niej .Zasneła .Śniło jej się to co zdarzyło się gdy wracała do domu , ale w troche innej sceneri . Na końcu pojawił sie Adam . Patrzył jak leży pobita na ziemi i śmiał sie głośno wraz z Moniką. Nie miała siły wstać . Głośno płakała i w takim stanie się obudziła .Zapłakana. Siedział obok niej Adam. Uspokajał ją.
Do pokoju weszli rodzice. Akurat wtedy wrócili do domu.
-Co się stało. ?-wystraszyła się mama i zbliżyła się do córki podając Weronike mężowi.
 -Nic mamo..-skłamała wycierając husteczką twarz. 
-Lepiej powiedz prawde..-powiedział szeptem Adam.
 Spuściła głowe po raz kolejny tego dnia.
-Amelia..
 Wstała i podniosła bluzke pokazując posiniaczony brzuch. Przybrał kolor dojrzałej śliwki.
Mama zakryła twarz ręka. 
-Boże .. Kto Ci to zrobił.?
-Jest w szkole taka Monika..-zaczeła opowiadać. Siedziała na łożku i relacjonowała całe zdarzenie. Na końcu przytuliła się do Adama zagryzając warge z bólu. 
 Tara zaniósł Weronike do łożeczka. Był zdenerwowany tym że jego córka została tak pobita.
-Już ja to załatwie. Nikt nie będzie bił mojej córki.!- krzyczył miotając się po pokoju.
-Tato..-podeszła do niego. Przytulił ją bardzo delikatnie.
-To chore. Trzebra to zgłosić dyrektorowi. Ta gówniara odpowie za to. -Stwierdziła nie mniej zła matka. 
-Myśle że to niepotrzebne . Załatwie tą sprawe bez skarżenia nauczycielą. Ona już nigdy nie odważy nawet odezwać się do Ameli . Ucałował ją w czoło i poszedł do przedpokoju. A ona za nim . 
-Gdzie idziesz.?
-Załatwić to .-odpowiedział wiążac buta.
-Teraz .?-zdziwiła się.
-A czemu nie.?Poźniej do Ciebie wróce. 
-Dobrze . Tylko bądz spokojny i nie rób niczego głupiego.-dała mu buziaka stając na palcach.
 Wyszedł a ona poszła do pokoju mijajac rodziców. 
-Gdzie on tak popędził.?-zainteresowała się mama.
-Powiedział,że idzie załatwić to z tymi szmatami. -położyła się na łożku.
Rodzice zostawili ją w pokoju. Sami poszli przygotować obiad. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie dość że wszystko okropnie ją bolało to martwiła się o to co zrobi Adam . Słyszała jak rodzice rozmawiają o pobiciu I wtedy bardzo pożałowała że wogóle się dowiedzieli. Teraz będą chcieli robić wielką awanture. Leżała wpatrzona w obrazek wiszący na ścianie. Przedstawiał most nad rzeką na którym stała para ludzi. Kobieta i mężczyzna. Przyglądali się zachodowi słońca . `Niby tak zwyły obrazek a tyle w nim romantyzmu `-pomyślała czując pieczenie rany . Swój wzrok przeniosła na portret narysowany 2 lata temu ,gdy była z rodzicami na wakacjach . Miała wtedy długie włosy i dziewczęce rysy twarzy. ` Kończyłam wtedy 15 lat. ` -powiedziała do siebie. 
 Powoli zeszła z łożka . Podeszła do biurka. Z szuflady wyjeła swój pamiętnik. Usiadła na krześle otwierając czarny zeszyt, zapisując:


  Powiedziała że pożałuje jeżeli z nim będe . Dostałam.Jestem cała w siniakach. Miejscami mam zadrapania. Ale nawet przez chwile nie pożałowałam tego że z nim jestem. I mogą mnie nawet zabić. Śmierć z miłości. To byłoby piękne. Dla niego moge umrzeć . Dla niego zniose każdy ból. I oddałabym za niego życie. Nie wiedziałam, że można tak bardzo kochać.


Niecałe półtorej godziny później przyszedł Adam. Weszli razem do kuchni gdzie rodzice wspólnie siedzieli przy stole.
-Teraz już nawet na Ciebie nie spojrzy. -zwrócił się do Ameli . -nie mówiąc o tym by Cie dotkneła .Ona czy jej koleżanki. Nie pozwole na to.
-Co zrobiłeś .?-zapytała . 
-Czy to ważne.?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Mam nadzieje ,że nic głupiego.
-Nie martw się .Nie jestem chamem. Powiedziałem jej pare słow . I troche dziewczyne uświadomiłem. 
 Rodzice uśmiechneli się z ulgą i z przekonaniem że Ameli już nic się nie stanie. Ufali temu chłopakowi i widzieli jak bardzo ją kocha.
 - Ale i tak powinien się o tym dowiedzieć wychowawca..-stwierdził jednak tata.
-Nie chce robić wojny .Chodzić po pedagogach itd. Ważne żeby już się odczepiła..
 Pokiwał głową wzdychając.
-Jadłaś obiad .?-zapytał trosklwie Adam. 
-Nie byłam głodna. 
-Może Ty ją przekonasz , by coś zjadła. Pozwoliła sobie tylko zmienić opatrunki. Do ust od śniadania nic nie wzieła. -poskarżyła się na nią mama. Idąc w strone sypialni. Ojcies poszedł za nią . Zostali sami w kuchni.
-Czuj się jak u siebie Adam.-powiedział z uśmiechem i zamknął drzwi za sobą . 
-Muszisz coś zjeść -stwierdził całując jej policzek. 
Przeszedł ją przyjemny dreszcz. 
-Ale ja nie chce. -protestwowała jak mała dziewczynka .
-Nie marudź. 
 Otworzył lodówke. Wyjął ser , masło a z koszyczka z warzywami wział pomidora i zielonego ogórka. Usiadła poddając się. Obserwowała jak robił dla niej kanapki nie spuszczając nawet na moment wzroku. Był tak idealny. Ciemna  karnacja sprawiała że wyglądał jak chłopak z latynoskiego serialy brazylijskiego choć ze swoim stylem ubierania i nażelowanymi włosami przypominał bardziej najładniejszego chłopaka z amerykańskich komedi romantycznych. Najbardziej w cały oprócz niego całego kochała jego uśmiech . Gdy się do niej uśmiechał zapominała o całym świecie. 
 Siedziała tak zamyślona . Wpatrzona w niego. Swojego ukochanego. 
-O czym myślisz. ?-zapytał przekładając kanapki na talerzyk.
-O Tobie. -odpowiedziała bez zastanowienia.
-A dokładniej .? -postawił przed nią talerzyk , a obok szklanke z sokiem.
 -O tym że jesteś dla mnie wszystkim. I Kocham Cię tak bardzo że gotowa jestem oddać za Ciebie życie. -powiedziała patrząc łagodnym głosem patrząc mu w oczy.
Usiadł obok na krześle i pokierował trzymając za ręke na swoje kolana .
-Mam nadzieje że nie będziesz miała takiej okazji, bo nie zniósł bym myśli spędzenia reszty życia bez Ciebie. 


CDN.
Magdalena

1 komentarz: