czwartek, 15 sierpnia 2013

Story of life cz.17


Już zbliżamy się powoli do końca! :(

CZĘŚĆ SIEDEMNASTA
Kobieta spuściła wzrok po tym jak przekazała tą wiadomość. Amelia nie wiedziała co powiedzieć. Z jej oczu popłynęły ciepłe łzy. Schowała twarz w rękach.
-Spokojnie.- położyła dłoń na jej ramieniu.
-Przecież test ciążowy ..pokazały tylko jedną kreskę. Przecież .. zabezpieczaliśmy się.-łkała.
-Ciało ludzkie jest do końca nieodgadnione. Nigdy nie ma stu procentowej pewności.
-Ale.. co ja teraz zrobię.?!
-Nie możesz teraz się denerwować. Wiem.. łatwo powiedzieć, ale jeżeli chcesz aby z dzieckiem wszystko było w porządku musisz zachować zdrowy rozsądek.
Przez jakiś czas siedziała tak roniąc łzy. Kobieta pocieszała ją, mówiąc że to nie koniec świata, że są jeszcze młodsze dziewczyny w ciąży, że nie jest pierwszą i nie ostatnią nastolatką w ciąży. Zapewniała że rodzice pomogą, a jej chłopak na pewno jej nie zostawi. Tymczasem Adam z Damianem siedzieli w korytarzu niecierpliwiąc się. Dołączyła do niech Karolina po którą Damian zdążył pojechać. We trójkę wyczekiwali aż drzwi się otworzą. Karolina miała swoje przeczucia, jednak nie chciała nic mówić. Pozostawiała swoje myśli tylko dla siebie.
-Rozmawiałam już z panią ginekolog. Umówiłam Cię jutro na wieczorną wizytę. -podała Amelii jakieś kartki i książeczkę zdrowia.
Dziewczyna otarła twarz i mówiąc ciche `dziękuje ` i `do widzenia.` wyszła. Na jej widok poderwali się momentalnie. Zauważyli jej podpuchnięte oczy. Karolina podeszła i mocno ją do siebie przytuliła. Wtedy Amelka ponownie zemdlała.
Karolina i Adam weszli z Amelką do gabinetu. Damian został w poczekalni. Ułożyli ją na lekarskim łóżku okrytym białą folią.
-Co jej do cholery jest.?! -zdenerwował się Adam. Przysiadł przy niej .
-To zwykłe omdlenie. W jej stanie to normalne.
-W jej stanie.? -zdziwił się Adam. -jest chora.?
-Jeszcze nie wiesz.. – zorientowała się kobieta.
-To coś poważnego .? -wstał trzymając jej dłoń.
-To nie choroba. Ona.. jest w ciąży.
To było jak mocny cios. Taki konkretny nokaut, który zwala z nóg. Usiadł , patrząc się w jedno miejsce. W głowie przetwarzał sobie wszystkie myśli. Przypominał wszystkie dni od czasu ich pierwszego razu. I sam nie widział dlaczego wybiegł z gabinetu , a kolejno ze szpitala. Biegł zupełnie nie patrząc ,gdzie. Zdenerwowany , pokonywał kolejne ulice. Nie patrzył na samochody, biegł nie zastanawiając się nad niczym. Stchórzył.? Nie chciał, ale to było jak by silniejsze od niego. Przecież kochał ją, przecież był gotowy ponieść całą odpowiedzialność. Nie powinien zostawiać jej tam samej, powinien być przy niej. Zrobił coś innego. A zrozumiał to dopiero parę godzin później. Przez całe popołudnie jak mały chłopiec siedział w` swoim miejscu `. Tam pod tą rozłożystą wierzbą ,gdzie kiedyś siedzieli razem płakał skulony. Miał zostać ojcem.? To nie dochodziło do niego. Przez następny dzień nie odezwał się. Jego rodzice nie potrafili zrozumieć jego dziwnego zachowania. Siedział w zasłoniętym roletami pokoju .Godzinami odbijał piłkę tenisową o ścianę. Robiąc to nawet nie myślał. Co jakiś czas mama zaglądała pytając co się dzieję. Zbywał ją.
Około godziny 18 Amelia uszykowana wyszła z Karoliną ze swojego mieszkania.
-Dlaczego on to zrobił.? -zapytała przytłoczona.
-Jest w szoku. Może potrzebuje trochę samotności.. -usprawiedliwiał go Damian.
Karolina spojrzała na niego. Z jej oczu wyczytał ` Zrób coś. To Twój przyjaciel. Ona cierpi.` Kiwnął lekko głową ,dając znać ,że wie co zrobić. Podwiózł dziewczyny do szpitala ,a sam pojechał do domu Adama.
Zapukał. Otworzył jego ojciec.
-Jak dobrze że przyszedłeś. Wejdź. Nie wiem co się z nim dzieje. Wpadł wczoraj do domu, pobiegł gdzieś za ogród na parę godzin i wrócił późnym wieczorem. A dziś cały dzień siedzi w swoim pokoju. Nie chce wyjaśnić co się stało.. -żalił się mężczyzna wyraźnie zmartwiony zachowaniem syna.
-Pójdę z nim porozmawiać. -powiedział Damian kierując się korytarzem. Wszedł bez słowa do pokoju przyjaciela, który siedział tyłem do drzwi na krańcu łóżka .
Spojrzeli na siebie. Adam wpadł w jego ramiona. Byli dla siebie jak bracia. Damian poklepał go plecach.
-Jesteś jej teraz potrzebny. Musisz być silny, bo jeśli zostawisz ją z tym samą załamie się. -odciągnął go od siebie. Mówił patrząc prosto w oczy.
- Boję sie.
-A myślisz że ona nie.? Oboje sie do tego przyczyniliście. Musicie przejść przez to razem. Wczoraj zachowałeś się jak tchórz. Jeśli chcesz to teraz naprawić lepiej się pospiesz. Za pół godziny odbieram je spod szpitala. Wykąp się, ogol i zbierz siły. Nie jesteś już małym chłopcem. Musisz ponieść konsekwencje .
Adam bez słowa wyjął z szafy czysty komplet ubrań i zamknął się w łazience. W 20 minut był gotowy do wyjścia. Po tym co powiedział mu przyjaciel już nieco silniejszy.

* * *

Stali przy drzwiach wejściowych do przychodni,gdzie parę metrów dalej dostrzegli już Karolinę i Amelkę. Mówiły coś do siebie. Adam stał przygaszony.
-No jesteśmy.-powiedziała Karolina.
-I.?-zapytał Damian.
-Chodź. Powiem Ci w samochodzie. Niech oni porozmawiają.-wyszeptała .
Wyszli zostawiając ich samych. Stali na przeciwko siebie. Ludzie omijali ich obojętnie. Adam podszedł i przytulił ja do siebie. Oparła głowę o jego tors. Jeszcze nie płakała ,ale jej oczy robiły się mokre.
-Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak debil. Nie wiem czy to dobre wytłumaczenie ,ale sam nie byłem do końca świadomy tego co robię.
-Gdy otworzyłam oczy i nie ujrzałam Ciebie pomyślałam że to już koniec bajki. Książe odszedł, zostawił mnie. Nie rób tego więcej.
-Nie zrobię. Już teraz będę przy Tobie zawsze. Poradzimy sobie. Przejdziemy przez to razem. Pokonamy wszystkie przeciwności. Pamiętasz co powiedziałaś nad morzem .?Jesteśmy jednością. Teraz te słowa będą naszym motto. Pomogą nam. Bo razem będziemy silniejsi niż osobno..
Wtuliła się w niego jeszcze mocniej …

* * *
Pamiętnik Amelii.

Jak powiedzieć rodzicom.? I kiedy.? Może lepiej poczekać. Przygotować siebie, a im dać jakieś wskazówki. Czy powiedzieć od razu po ich powrocie? Z tymi pytaniami borykałam się przez prawie 2 tygodnie dopóki nie wrócili. Rozmawiając z nimi przez telefon musiałam udawać wesołą ,chodź wcale taka nie byłam. Kłamanie nie było moją mocną stroną więc szybko poznali po głosie ,że coś nie gra. Wykręcałam się ,że się nie wyspałam, że boli mnie głowa. Chyba nawet na to się złapali.
Potem nadszedł ten dzień gdy oboje z Adamem postanowiliśmy że dziś nasi rodzice się dowiedzą. Baliśmy się. Ale byliśmy z tym strachem razem. Czując dotyk siebie nawzajem, wiedzieliśmy że damy radę.


To dziwna myśl. Świadomość że w środku Ciebie jest mała istotka. Nowe życie..
Tamtego dnia chciałam poczekać aż Adam da mi znać ,że jest gotowy. O godzinie 20 akurat wtedy gdy tata wrócił z pracy a mama szykowała kolacje dostałam sms. Zostawiłam telefon w pokoju na biurku. Po raz ostatni spojrzałam na zdjęcie Adama stojące na biurku , wzięłam głęboki oddech i położyłam dłoń na dole mojego brzucha.
-Chyba już pora.. –powiedziałam kierując wzrok w miejscu gdzie trzymałam rękę. Wyszłam z pokoju czując jak moje ciało drży.
-Cześć córcia. –powiedział tata na mój widok. Chował swoje buty do szafki w przedpokoju.
-Cześć. –podeszłam i delikatnie musnęłam jego policzek.
-Siadaj Amelka. Zaraz poddam kolacje.-odparła spokojnym głosem mama.
-Muszę z Wami porozmawiać.. –zaczęłam. Schowałam spocone ze stresu ręce do kieszeni.
Spojrzeli równocześnie na mnie.
-Z Twojego wyrazu twarzy wyczytuje, że to nic dobrego..
Spuściłam wzrok. Pozwoliłam wypłynąć łzom zbierających się kącikach mych oczu. Otarłam je niepostrzeżenie. Za chwilę mieli zawieść się na mnie. Za chwilę miałam się stać tą nieodpowiedzialną córką.
-Jestem..–zacięłam się.
-No powiedz. –zachęcał tata .
-Jestem w ciąży… -wyrzuciłam to z siebie. Momentalnie usłyszałam tłukące się szkło w kuchni.
I wybuch płaczu ze strony mamy. Wybiegła z kuchni zasłaniając twarz rękoma.
Byłam przygotowana na wszystko. Na to że tata zacznie krzyczeć , na to że mnie uderzy, nawet na to że powie bym wyszła i już nie wracała. Jednak nie spodziewałam się że podejdzie i przytuli mnie tak mocno jak jeszcze nigdy. Pierwszy raz poczułam jak bardzo mnie kocha. Zawsze byłam pewna tego ,że dla mnie zrobi wszystko i kocha mnie najbardziej na świecie. Jednak pierwszy raz poczułam to z taką siłą. Jak by chciał mi w tym momencie powiedzieć `Nie załamuj się. Jestem przy Tobie i będę. Poradzimy sobie.`
Rozpłakałam się plamiąc łzami i rozmazanym makijażem jego koszule. Tamtego wieczoru długo staliśmy tak  wtuleni w siebie. Nic nie mówił, tylko głaskał mnie po głowie i plecach. A ja płakałam..
Od tego dnia moje życie znacznie się zmieniło…



CDN.
Magdalena


1 komentarz: