środa, 21 sierpnia 2013

Pisała Megillin cz.12


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DWUNASTA
Obserwowała Wiktora siedząc na pozornie miękkiej kanapie, która w rzeczywistości taka niebyła. Na jej twarzy malowało się znużenie. Od paru godzin siedzieli w salonie, a na ekranie telewizora wciąż mówiono o niej. Wiktor męczył ją, ciągle cofając nagrane na kasetę video wiadomości. Już prawie znała na pamięć kwestie każdej osoby. Wiedziała, jaki cel miał w tym on. Mógł ją uderzyć, sprawić jej ból fizyczny. Ale nękał ją psychicznie. I to było gorsze. Chciał osiągnąć sukces w tym, co robi. Nawet, jeśli miałby za to zapłacić cenne większą niż ona za własne błędy.
-Emily Brown najprawdopodobniej opuściła miasto. Całkiem możliwe, że znajduję się zagranicą. To właśnie z tej przyczyny wszelkie podejrzenia spadają na nią- mówił starszy policjant. Miała tego dość. Nie chciała już słuchać w kółko słów oskarżających ją.
-Dość.! -krzyknęła. Słyszała szloch unoszący się w mieszkaniu. Nigdy nie spodziewała się, że może czuć się tak bardzo winna. Powoli dochodziło do niej to, kim była. Kim stała się z własnej winny.
-Błagam Cię, wyłącz to. Skończ całą tą męczarnie.! Daj mi żyć… -prosiła o litość. Zrobił to. A potem podszedł do niej. Trzęsła się zdenerwowana. Stanowczo zwrócił jej głowę do góry. Poczuła ból w karku.
Nie zdążył nic powiedzieć. Rzuciła się na niego z pięściami. Biła gdzie popadnie wyrzucając z siebie całą nienawiść, jaką go darzyła. Jej uderzenia nie działały na niego. Wystarczył jeden ruch ręką, aby leżała na podłodze. Przyciskając ją ciężarem własnego ciała zaczął mówić.
-Chciałem być dla Ciebie łagodny. Ale widzę skoro Ty się rzucasz, odpłacę Ci, tym samym. Teraz zrozumiesz każdy swój błąd. Poczujesz, go ze zdwojoną siłą.. –wyszeptał jej wprost do ucha. Nienawidziła go, ale jeszcze bardziej nienawidziła siebie..

***

Wciąż myślał o niej. Co teraz robiła, gdzie była, dlaczego tak postąpiła. Pisali o niej w gazecie, wspominali w każdym wydaniu wiadomości. Codziennie widział, gdzieś jej zdjęcie. Ale jej nie było przy nim. I nikt nie wiedział, gdzie mogła się znajdować. Starał się nie skupiać każdej swojej myśli na jej osobie. Jedna kto nie było łatwe. Tamtego wieczoru poszedł w to miejsce, gdzie wspólnie spędzili wieczór, a potem zasnęli wtuleni w siebie. Nieustannie słuchał tej piosenki, przy której wspólnie tańczyli, pił owocową herbatę, wspominał tamte chwilę. Należał do osób uczuciowych. Nie wstydził się publicznie uronić łzy. Ale dopiero przy niej poznał tą bardziej wrażliwą część siebie. Przy niej nauczył się być delikatnym, bo z kobietami jest jak z kwiatami. Trzeba je pielęgnować, dbać o nie, być w stosunku do nich subtelnym. Inaczej zwiędną, i stracą swój urok.
-Łukasz.. synku.. Obudź się. -usłyszał głos swojej matki. Zaspanymi oczami spojrzał na jej twarz pokrytą zmarszczkami. Okryta wełnianym kocem patrzyła na niego z uśmiechem.
-Dobrze..-odpowiedział od razu podnosząc się z łóżka. Zwykle przeciągnął swój sen jeszcze o parę minut. Ale nie miał na to ochoty. Nawet w snach była ciągle obecna ,a to sprawiało jeszcze większy ból.
W łazience wziął zimny prysznic. Ubrał się, iw tym samym czasie, znów usłyszał, mowę matki:
-Zrobiłam śniadanie…
Wyszedł z łazienki, i poprzez korytarz wyłożony ciemnymi płytkami wszedł do małej kuchni. Ich mieszkanie było skromne. Wyblakłe ściany, niegdyś jeszcze pokryte pastelowymi kolorami. Już od dłuższego czasu planowali remont. Jednak ciągle pojawiały się ważniejsze koszty.
-Mamo usiądź. Lekarz powiedział, że nie możesz się przemęczać. A Ty od samego rana bierzesz się za gotowanie – skarcił ją syn, siadając przy stole.
-Muszę coś robić. Nie mogę też ciągle leżeć w łóżku.. – znał te słowa na pamięć, i niemiał ochoty po raz enty powtarzać swoich racji. W milczeniu zjadł kanapki, popijając ciepłą kawą.
-Ciągle myślisz o niej.. -stwierdziła kobieta. Siedziała na czarnym stołku przy parapecie, patrząc się w ulicę za oknem. Ręce swobodnie skrzyżowała nie piersi.
-Minął już prawie miesiąc. Nic o niej nie wiadomo. Wciąż jej szukają..
-Skrzywdziła Cię..
-Wiem o tym.. Ale martwię się o nią. Wolałbym wiedzieć, że siedzi w więzieniu..
-Myślisz, że to ona zabiła tą dziewczynę.?
-Można by się tego po niej spodziewać.
- Najlepiej byłoby gdybyś o niej zapomniał. Potraktowała Cię .. zresztą sam wiesz jak Cię potraktowała. Nie zasłużyła na Twoje uczucie.
Takie słowa wprawiały, go w zdenerwowanie. Poderwał się z krzesła i wyszedł do przedpokoju, gdzie pośpiesznie nałożył buty i kurtkę, a potem rzucając `cześć` wyszedł z mieszkania. Już tydzień temu pojawił się śnieg, a temperatura znacznie spadła. W powietrzu było czuć nadchodzącą zimę. Po przeciwnej ulicy kobieta z paroletnim chłopcem szła szybkim krokiem, pracownicy otwierali drzwi do lokali zmieniając tabliczkę na` Otwarte`. Czuł się jak małe dziecko, zagubione w tym wielkim świecie. Wszystko wydawało się takie trudne.
Skręcił w uliczkę na końcu, której znajdowały się drzwi prowadzące na zaplecze restauracji. Będąc już przy drzwiach usłyszał ,że jego telefon komórkowy dzwoni. Nie znał tego numeru, jednak odebrał połączenie.
-Słucham.– powiedział obojętnym tonem.
-Łukasz..?– nogi mu zmiękły, gdy usłyszał ten głos. Czasami miał wrażenie, że już go zapomniał. Ale usłyszał, go znów. Emily, to była ona.

***

W jej oczach świeciły się iskierki nadziej. Może istniała jeszcze szansa, aby uwolnić się z tego miejsca, z tego domu, aby zakończyć ten koszmar. Jej blada, wychudzona twarz wręcz prosiła o pomoc.
-Emily.?– postawił pytanie, niczym ona przed paroma sekundami. Jego głos sprawiał, że czuła się silniejsza, gotowa walczyć o wolność.
-Łukasz..potrzebuję Cię. Musisz mi pomóc.
-Teraz mnie potrzebujesz.? – przypomniał sobie każdego słowo, które powiedziała muprzed swoim zniknięciem.
-Proszę Cię, zapomnij o tym. Byłam głupia. Błagam.. ratuj mnie – mówiła szeptem, przezłzy.
-Gdzie jesteś.?
-To jakiś duży dom, w Mediolanie na obrzeżach miasta. Znajdując się w centrum miasta należy skręcić w mało uczęszczaną uliczkę, mniej więcej dwa kilometry dalej znajduję się piętrowy dom. Nikt tu w pobliżu nie mieszka.. Błagam, zrób coś.
-Skrzywdził Cię.? –zapytał.
-To mało powiedziane.. – więcej nie było jej dane powiedzieć. Poczuła uderzenie w tył głowy. Ból był ogromny, jednak samo cios nie tak bardzo mocny, aby straciła przytomność.
-Pożałujesz tego..!- krzyknął odgrażając się. Drżała z przerażania. Parę ciosów wymierzonych przez Wiktora, potem zemdlała…

***
Mediolan, piętrowy dom, mało znana uliczka..próbował to wszystko poukładać. Zaskoczenie, przerażenie, strach o nią. Prawie pobiegł w stronę pokoju prezesa restauracji. Wiedział, że na niego mógł liczyć. Zapukał, a gdy nie usłyszał pozwolenia by wejść ponowił próbę. Dopiero wtedy mężczyzna otworzył drzwi.
-Łukasz ,co się dzieje.? –zapytał wpuszczając, go do środka.
-Potrzebuję pańskiej pomocy. To bardzo ważne.. –zaczął. Jak najkrócej mogąc streścił całą sytuację.
-Spokojnie, usiądź. Za chwilę załatwię Ci lot do Włoszech..
Różne myśli chodziły mu po głowie. Może powinien zawiadomić jej rodziców.. może powinien iść prosto na policję. Działał jednak pod wpływem impulsu. Robił to, co nakazywało mu serce. Ono podobno nie kłamię.
-Dokładnie za godzinę odlatuję samolot. Nie możesz lecieć sam. Przekaże tylko Beacie, że dziś muszą poradzić sobie sami.
-Nie, nie mogę narażać Pana na takie koszty. Byłbym jedynie wdzięczny gdyby mnie Pan zawiózł na lotnisko. Obiecuję zwrócę pieniądze za koszt biletu.
-Chodźmy .Sądzę jednak, że lepiej będzie jeśli polecę z Tobą… -upierał się mężczyzna, zakładając skórzaną kurtkę.
W parę minut załatwił sprawy związane z restauracją, a potem w równie szybkim czasie znaleźli się na lotnisku.
-Polecę z Tobą. Łukasz. Nalegam. – mówił mężczyzna, gdy stali na parkingu.
Chłopak w ostatniej chwili już nie zważając na nic, zgodził się. Odebrali zarezerwowane przez telefon bilety, będące ostatnimi, jakie pozostały. Tuż przed 9 weszli na pokład samolotu..

***

Chciała unieść rękę, aby dotknąć głowy, jednak przeszkodę stanowił sznur, którym przywiązana była do łóżka w tej samej piwnicy, w której spędziła już tyle godzin, i dni.
-Czy warto było Emily.? Czy warto było taki grać z życiem.? Spędziłaś tu już miesiąc.. czego się nauczyłaś.? –zapytał jak niemal każdego dnia.
-Zabij mnie. Zabij mnie proszę.. – mówiła łkając.
Wybuchł śmiechem.
-To byłaby nagroda.
-Już wystarczająco bardzo mnie ukarałeś.
-To Ty o tym decydujesz. Teraz chciałabyś wrócić do tego życia, z którego kiedyś pragnęłaś się wyrwać. Ironia losu. Z wyniosłej, dumnej i aroganckiej Emily pozostał niemal cień człowieka, który prosi o litość.. o śmierć. Jesteś wrogiem samej siebie, i nienawidzisz siebie za te kroki w życiu, które zrobiłaś. Mogłaś mieć miłość, o którą walczy połowa ludzkości. Wybrałaś jednak marzenia, a teraz, kim jesteś.? Jesteś zerem Emily… .zerem. Nie masz nic.
Była jak pionek w jego rękach. Mógł teraz z nią zrobić, co tylko chciał. Zawładnął jej życiem, niszcząc jej psychikę, tworząc piekło na ziemi, z którego sama nie miała szans by się wydostać. Każdego dnia spadała coraz niżej i niżej.. pozostawały jej tylko resztki nadziej, gdzieś na dnie serca, które mówiło `Bądź silna, nie możesz znów przegrać`. Musiała walczyć.. ale czy było o co.?

CDN.
Megillin

2 komentarze:

  1. proszę szybko o kolejne części, bardzo się wkręciłam w opowiadanie i prosiłabym o szybsze udostępnianie części opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  2. nom właśnie.. bardzo wolno są udostępniane kolejne części a opowiadanie jest ciekawe. poza tym ciekawi mnie czy Łukasz uratuje Emily i co się z nimi stanie.. podejrzewam że Emily trafi do więzienia ale na jak długo i czy będzie z Łukaszem?? ładnie proszę o szybsze wstawianie kolejnych części :)

    OdpowiedzUsuń