Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ PIĘTNASTA
Miała wrażenie,
że tkwi uwięziona w ciele nieznanego człowieka, a to, co teraz się dzieję nie
dotyczy jej osoby. W niewymiarowej koszuli, w obszernych spodniach związanych w
pasie przekroczyła próg celi, w której znajdowało się wąskie łóżko, umywalka i
toaleta. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Dobiegał tam hałas,
komentarze innych więźniarek zaciekawionych jej przybyciem.
Rozejrzała się
po nie wielkiej celi, w której od tego dnia miała spędzić każdy kolejny.
-Twój nowy
apartament.. Księżniczko-powiedziała z ironią kobieta.
-Śniadania o
godzinie 8. Obiady o 14, a kolacje o 19. Po obiadach przez półtorej godziny cele
pozostają otwarte, widzenie raz w tygodniu, kąpiel także. Jakieś pytania.?–
powiedziała ciągiem, nie robiąc przerwy na oddech.
-Nie..
–odpowiedziała tylko Emily nie patrząc jej w oczy.
Wyszła
zamykając cele. Dziewczyna usiadła niepewnie na łóżku. Ogarnął ją chłód
wnętrza, drżała na ciele czując się nieswojo. Przyglądała się ciemnym ścianom
więziennej celi. Kolejna droga w jej życiu.. za więziennymi kratami, w
otoczeniu zbrodniarek – takich samych jak i ona- lub gorszych. Z jej oczu
płynęły łzy.
Miała ochotę
krzyczeć. Wyrazić wszystkie swoje emocje, jednak nie zrobiła tego. Tłumiła w
sobie uczucia, i wszystkie te słowa, które tak pragnęła wypowiedzieć.
Wyrzucić z
siebie raz na zawsze…
***
Poczuła jak
ktoś zawiesza jej na ramiona ręce, obciążając ją swoim ciężarem.
-Witamy nową
koleżankę –powiedział głos po jej prawej stronie. Spojrzała do góry, widząc
wysoką i niezwykle chudą dziewczynę o blond włosach. Nazbyt wystające kości
policzkowe dawały wrażenie wizerunku anorektyczki. Przeniosła swój wzrok na tą,
która znajdowała się teraz tuż przed nią. Całkowite przeciwieństwo tej pierwszej.
Nie dużo wyższa od Emily, jednak o wiele silniejsza. Uwydatnione mięśniami
ręce, wulgarna mina i nienawistne spojrzenie kierowała w stosunku do Emily.
-Masz na imię.?
–postawiła pytanie.
-Emily..
-Dość nietypowo.
Ja jestem Bestia lub Dagmara. Ona nie jest piękna, a Szkapa lub Gośka… –
mówiła, nie uzyskując odpowiedzi.
-A liczyliśmy
na długo rozmowę z naszą nową koleżanką – nazywana Szkapą dziewczyna pogłaskała
ją po głowie, co zdenerwowało Emily. Gwałtownie odsunęła się od nich,
podchodząc bliżej łóżka.
Ich obecność
stała się nachalna, a w słowach, które wypowiadały kryła się kpina. Zaczepiały
ją, chcąc sprawdzić jej cierpliwość.
-Mogłybyście dać
mi spokój.?! –zapytała zdenerwowana, podnosząc ton głosu.
Spojrzały się
po sobie, z sarkastycznymi uśmiechami na twarzy. Bestia pchnęła ją jednym ruchem
ręki pod ścianę.
-To był taki
test. Chciałyśmy sprawdzić, do jakiej grupy możemy Cię zakwalifikować. Najwyraźniej
nie masz ochoty żyć z nami w zgodzie, więc miej się na baczności. Tępimy tu
takich pseudo chojraków. – powiedziała spokojnym, jednak dobitnym tonem.
Poklepała ją ręką po policzku, i wyszła pierwsza z celi.
-A mówili, że
jesteś taka ładna… – nie oszczędziła sobie komentarza na koniec.
Chwilę potem
Emily znów została sama. Dała się ponieść emocjom, czego potem bardzo żałowała.
Czuła się słaba, zbyt słaba by przezwyciężyć to, co czekało ją w tym miejscu..
***
-Nie płacz,
już za późno na łzy. Dasz radę..– powtarzała kojącym głosem matka, kładąc dłoń
na jej policzku.
-Nawet nie
wiesz jak tu jest…
-Ale wyobrażam
to sobie..
-Chciałabym cofnąć
czas, wrócić do mojego mieszkania.. chciałabym to wszystko zmienić. Tyle złego
się wydarzyło..
Kobieta
patrzyła na córkę z żalem.
-Dobrze, że
chociaż zrozumiałaś własne błędy.. Jeśli chodzi o Twoje mieszkanie..
-Sprzedaliście
je. Wiem.. Tata wspominał tydzień temu. Nie mam Wam tego za złe. Wykorzystajcie
pieniądze, jakie otrzymaliście.. –zamilkła na chwilę. Jej matka także
utrzymywała się tym stanie
-Wiesz może..
–odezwała się w końcu dziewczyna- jak ma się.. Łukasz.?
-Kochasz tego
chłopaka.? –odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Tak, kocham
go. I nie potrafię o nim nie myśleć..
-Zgubiłaś się
we własnym życiu. Twoje postępowanie zwiodło Cię na zły tor. Musisz przez niego
przebrnąć. Nie będzie łatwo, ale wierze w Ciebie. Poradzisz sobie.
- Nie mam już
siły walczyć..
-Musisz mieć.
Pamiętaj nie jesteś sama.. – uścisnęła mocniej dłonie dziewczyny. W tej samej
chwili pilnująca strażniczka oznajmiła, że to już koniec odwiedzin.
Wstały,
przytulając się do siebie. Matka ucałowała ją, i poszła ocierając dyskretnie
łzy.
Były jeszcze
dwie tak ważne osoby w jej życiu, dla których warto było przezwyciężyć wszystko.
Jej rodzice – oni wciąż wierzyli w swoją Emily.
***
Stawiała kroki
poprzez więzienny korytarz. W ustach czuła wciąż smak niesmacznej zupy, którą
karmili ich prawie codziennie. Jak najszybciej chciała dostać się do swojej
cieli, by móc położyć się i zasnąć. To była czynność, którą wykonywała
najczęściej. Wolała spać w dzień, a noce spędzać na rozmyślaniach. Wtedy
panował spokój, nikt nie drażnił ją swoim natrętnym towarzystwem. Mogła
beztrosko odlecieć do świata wspomnień, spokojnie ronić łzy do poduszki, i
wyrzucać sobie winny. Minęło już sporo czasu. Powoli przyzwyczajała się do
życia w więzieniu.
-Zróbcie
przejście.! Nasza gwiazda idzie. –usłyszała głos po swojej prawej stronie.
Spojrzała w bok widząc Dagmarę opartą o ścianę.
Przechodzące dziewczyny
i kobiety zatrzymały się zainteresowane.
-Jak się masz
śliczna.? – dłonią przejechała wzdłuż jej policzka, tak aby wyglądało to pieszczotliwie.
Emily złapała jej rękę, czując zdenerwowanie. Ten gest był jednak złym ruchem.
W jednym momencie znalazła się na ziemi. Czując uderzenia padające w różne
części ciała, w szczególności na twarz. Zasłaniała głowę rękoma, kuląc się z
bólu, i w myślach prosząc by już przestała.
-Już dawno
miałam ochotę to zrobić.!Plastikowa lalka, pusta idiotka.! – przekrzykiwała
głosy innych dziewczyn.
Dopiero
pojawienie się strażniczki zdołało uspokoić żeńską grupę dopingujących.
-Rozejść się
do swoich cel.! – Krzyk niósł się po korytarzu, który w parę minut opustoszał.
Emily
podniosła się czując ciepłą ciecz wypływającą z jej wargi. Odsunęła się na pewną
odległość od Dagmary, która obdarzyła ją kolejnym wrogim spojrzeniem. Na jej
czole wystąpiły kropelki potu. Dyszała zdenerwowana.
-Mogę wrócić
do celi? –zapytała Emily.
-Pielęgniarka opatrzy
rany, a Ty zostaniesz ukarana. Chodźcie..- powiedziała surowym tonem prowadząc
je w nie znane dla Emily miejsce…
***
-Mogło to
wyglądać strasznie, ale na cielenie masz zbyt dużo siniaków, czy zadrapań.
Najbardziej ucierpiała twarz. Za tydzień nie powinno być śladu po pobiciu-
mówiła młoda pielęgniarka sprzątając już po obejrzeniu Emily. Dziewczyna
naciągnęła powolnie koszulę, i stanęła na nogach.
-Dzięki.. –
powiedziała cichym tonem.
-W porządku.
Była to chyba
pierwsza miła osoba, jaką spotkała w tym miejscu. Większość kobiet, na które
spojrzała odpowiadała słowami typu `Nie gap się`. Nie było tu dziewczyny, z
którą mogłaby zamienić zdanie. Tylko ta młoda pielęgniarka okazała się być w
stosunku do niej przyjaźnie nastawiona.
-Przyjdź do
mnie jutro z rana, spojrzę na te rany jeszcze raz.
-Dobrze..
-Nie bądź taka
przygaszona. Jestem tu pielęgniarką, ale od czasu do czasu pełnie rolę
psychologa. Nie gryzę, i nie znęcam się nad żadną z kobiet czy dziewczyn. Mam
nieść pomoc, i dodawać otuchy..
-Ta pomoc to
chyba trochę niesłuszna..
-Niesłuszna.?–zagadnęła.
-Bo czy zasłużyłyśmy
na nią.? Jesteśmy sobie same winne. To nasza kara..
- Mało, która
z tych przestępczyń ma takie podejście. Chyba wiele przeszłaś. Jesteś…Jak masz
na imię.?
-Emily…Emily Brown.
-Kojarzę Cię…Tylko
nie wiem skąd.
Dziewczyna
usiadła z powrotem na szpitalnym łóżku.
-Byłam modelką,
więcej z moim nazwiskiem mogłaś spotkać się chociażby w gazecie.
-Całkiem możliwe.
Ja jestem Aurelia –wyciągnęła w jej stronę rękę.
Emily
uścisnęła ją, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Długo tu jesteś.?
-Przeszło 3
miesiące..
-Pewnie nie
spotkałaś się jeszcze z kimś normalnym, miłym.. Na mnie zawsze możesz liczyć.
-Nawet nie
wiesz, co zrobiłam, a traktujesz mnie tak przyjaźnie.
-Staram się
być wyrozumiała.
W drzwiach
stanęła strażniczka oznajmiając stanowczo, że pora wrócić do celi. Wyszła z
niewielkiego gabinetu kierując się w stronę znienawidzonego pomieszczenia…
CDN.
super dawaj nexty
OdpowiedzUsuń