Ahh... jak na razie nie mam żadnych nowych opowiadań:(
CZĘŚĆ DRUGA
Była północ.Ja i Thomas
ukradkiem wymknęliśmy się z domu i wsiedliśmy do starego Volkswagena ,którym
kierowała Violetta i z piskiem opon odjechaliśmy.Zaparkowaliśmy kilkanaście
metrów od wyznaczonego obiektu i ruszyliśmy w jego stronę.Na szczęście
gospodarze posiadłości byli tego dnia na bankiecie,dlatego nie musieliśmy się
śpieszyć.Specjalnymi narzędziami otworzyliśmy drzwi i zaczęliśmy
"poszukiwanie skarbów".Gdy weszliśmy do środka naszym oczom ukazał
się stylowy korytarz,a na ścianach pozawieszane były fotografie ślubne Państwa
Kelly.
-Weź je, w internecie
zrobią niezłą furorę-powiedział Dylan
-Ale to jest ich
pamiątka ze ślubu!-odpowiedziałam,ciągle próbując być wierna swoim zasadom
-Nawet nie zauważą!Bierz
je i chodź dalej!-powiedział przechodząc do pokoju obok.
Zabrałam zdjęcia i
dołączyłam do Dylana.To była garderoba,a zarazem największe pomieszczenie w
domu!Dwie komody pełne biżuterii,a na ścianach półki i wieszaki z
futrami,żakietami,bluzkami,sukienkami.Nawet w galerii handlowej nie było tyle
ciuchów co tutaj.
-Ej! Ta babka jest jakaś
chora-usłyszeliśmy głos Chrisa dobiegający z drugiego pokoju.
Szybko tam przeszliśmy i
zobaczyliśmy kilkaset par butów.Najróżniejszych!
-Wiecie jakby to
sprzedał!!!!Ile to musiałoby być kasy!-wykrzyknął kolega
-Alicja ty się na tym znasz,pakuj
co najdroższe!-powiedział jeden ze współpracowników
Czułam,że nie
postępujemy dobrze a moje sumienie wyżerało mnie od środka.Jednak z każdą
kolejną akcją to uczucie coraz bardziej zanikało.Może też przez to ,że
zakochałam się w Dylanie,ale jak na razie czekałam na jego pierwszy
krok.Pozacieraliśmy ślady po włamaniu i uciekliśmy z parceli.Wszystkie
ukradzione rzeczy sprzedaliśmy na czarnym rynku a łączna kwota,jaką dostaliśmy
za nie to dziesięć tysięcy amerykańskich dolarów.Postanowiliśmy trochę zaszaleć
i za swoją pierwszą "wypłatę" kupiliśmy narkotyki.Zaćpaliśmy się
prawie na śmierć .I to dosłownie.Uczucie jakie towarzyszyło nam następnego dnia
było nie do opisania.I powiem jedno.Rewelacji nie było.Żadna specjalność.No
może było nam trochę weselej niż zazwyczaj.Tego dnia nocowaliśmy u Chrisa ,ale
gdy wróciliśmy do domu Dylana mieliśmy przechlapane.To znaczy on miał
przechlapane ,bo ja wciąż byłam gościem tego domu.
Na szczęście wszystko
się jakoś ułożyło,a my zaczęliśmy szykować kolejne przedsięwzięcie.
Tym razem była to
niewielka willa,z ogrodem i basenem Pani Simson , która nie jest sławna, ale
obecny dom zawdzięcza swojemu byłemu mężowi,z którym się nie dawno rozwiodła.
Według planu akcja miała się zacząć o 23:30,jednak Violetta nie przyjechała po
nas na czas.Okazało się ,że zatrzymała ją policja,jednak udało jej się sprytnie
wybrnąć z niezręcznej sytuacji.Pół godziny później zaczęliśmy obserwację
wyznaczonego celu.Woleliśmy mieć pewność ,czy aby na pewno nikogo nie ma w
domu.Po pewnym czasie rozpoczęliśmy akcję.Były pewne problemy z otwarciem drzwi
wejściowych ,dlatego ja i Dylan postanowiliśmy wejść przez któreś z uchylonych
okien.To akurat była sypialnia.Szaro-lawendowe ściany.Przepiękne białe łoże
,stylowa toaletka i duża plazma.
-Przytulnie
,prawda?-spytał Dylan
-Bardzo!Podoba mi się
tu...Zamieszkajmy tu-zaśmiałam się
Usiedliśmy na łóżku i
nagle chłopak chwycił mnie za rękę.
-Wiesz,skoro tak tu
ładnie ,to może to odpowiedni moment ,żeby ci coś powiedzieć.
-tak?-spytałam,wiedząc
co odpowie.
-No bo kurcze dłużej już
nie wytrzymam-powiedział i nawet nie wiem kiedy zbliżył usta do moich i zaczął
mnie całować.Położyliśmy się ,nie przestając .Nagle do pokoju wparował Chris.
-Co ja sam mam obrabować
ten dom?-wykrzyknął z lekkim uśmiechem.
-Wszystko co weźmiesz
jest twoje.-odpowiedział Dylan-Za jakąś godzinę dołączymy do ciebie.-dodał
-Co ty na to
kochanie?-zapytał , potem chwycił zębami moją wargę a następnie wtopił się w
usta.
-Dobra ,to ja was
zostawiam...-powiedział wychodząc.
To była namiętna
godzina!Było o niebo lepiej niż z Thomasem.
Gdy leżeliśmy jeszcze w
łóżku usłyszeliśmy odgłos syreny policyjnej! Dylan półnagi wybiegł z łóżka i
wyglądnął przez okno.
-To policja!Zbieraj
się!Szybko!-wykrzyknął
Kiedy zarzucałam na
siebie ciuchy usłyszałam krzyki Chrisa.Wskazywały na to ,że dał się złapać.
-Nie ma
czasu!-powiedział Dylan.Wyskocz przez okno do basenu ,ja będę zaraz za tobą.
-Okej.-powiedziałam
skacząc z jakiś pięciu metrów.Tuż za mną wpadł kolega.Wyszłam z basenu jednak
Dylan długo sie nie wynurzał.Zobaczyłam plamę krwi ,która otoczyła jego
ciało.Bezzwłocznie skoczyłam na ratunek ukochanemu.Ostatkiem sił wyciągnęłam go
z wody i schowałam w krzakach.Niestety zdradziła nas krew ,która zostawiła
ślady na płytkach.Zobaczyłam błysk latarki.
-Widzę cię ! Nie ruszaj
się!-groził mierząc we mnie pistoletem!
-On jest ranny! trzeba
mu pomóc-Wskazałam na ukochanego
-Nie ruszaj
się!-powtarzał policjant,który najwidoczniej był głuchy na moje prośby!
-Do cholery! Zrób coś...
W tej samej chwili
przyszło kilku innych gliniarzy,którzy zabrali mnie i Chrisa na komisariat.
Dziesiątego dnia,który
spędziłam w więzieniu ,ktoś wpłacił za mnie kaucję.Przed więzieniem zobaczyłam
Thomasa!Nie mogłam uwierzyć.
-Dlaczego to
zrobiłeś?-spytałam
-Czytałem o was w
gazecie i ja...-zamilkł na chwilę-bardzo żałuję tego z Kate-byłem
głupi..kocham cię! zrozum!
-Teraz to już nie ma
znaczenia..dzięki za uratowanie tyłka ,ale nie myśl ,że zapomnę to co
zrobiłeś!-wykrzyczałam odchodząc w przeciwną stronę.Zrobiło mi się słabo i z
każdym mrugnięciem robiło mi się coraz bardziej czarno przed oczami.
-Tom!!!-tylko tyle
zdążyłam powiedzieć.
Obudziłam się w
szpitalu.Przy moim łóżku czuwał Cody i Thomas.
-Moja
głowa...-powiedziałam słabym głosem
-Nie ruszaj się,zaraz
zawołam lekarza.-odparł Tom i pobiegł w stronę drzwi.
-Gdzie Dylan-spytałam
Codiego
-On...
W tej chwili do pomieszczenia wszedł lekarz.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł lekarz.
-Znamy już przyczynę
twojego zasłabnięcia-powiedział z niepokojącym mnie uśmiechem.
-Jesteś w ciąży.-odparł
lekarz-To dopiero drugi tydzień.-Gratulacje
***
Po tej wiadomości
wpadłam w panikę.Nie przepadałam za dziećmi.
Niestety kiedy chciałam
skontaktować się z Dylanem,cały czas unikano tematu.W końcu kiedy wychodziłam
ze szpitala ,Cody oświadczył ,że Dylan w wyniku obrażeń poniesionych w naszej
nieodpowiedzialnej akcji,zmarł w ten sam dzień ,w którym dowiedziałam się o
ciąży.Jednak wszystko się ułożyło.Nie wróciłam już do Ojczyzny ,lecz związałam
się z Codym .Był dojrzałym mężczyzną ,który w pełni zaakceptował córeczkę
Dianę,która przyszła na świat dziewięć miesięcy później.
KONIEC.
fajne opowiadanie :)))
OdpowiedzUsuń