Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ DRUGA
Przygotowania zaczęły się od razu. Składanie broni, obmyślanie planu, taktyki, podział zadań. Położyłam się spać bardzo późno. Gdy zaczęłam zasypiać poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie, to na pewno był Sean, tylko on potrafił się tak skradać. Objął mnie od tyłu w talii. -A co ty tu robisz, nie śpisz?-zapytałam szeptem. Gdyby mój brat usłyszał, urwałby chłopakowi łeb, był nadopiekuńczy. -Pomyślałem, że dziś prześpię się z tobą-odparł równie cicho. Obróciłam się przodem do niego i mruknęłam. -Jeśli myślisz o seksie to możesz zapomnieć. -Nie śmiałbym- uśmiechnął się z miną aniołka i pocałował mnie. Nie byliśmy w związku, miałam takie dziwne relacje z wszystkimi chłopakami z gangu oprócz Conora. Złośliwi powiedzieliby, że byłam ich dziwką, ale to nie prawda, ograniczałam się do buziaków czy przytulania, jak to przyjaciele mawiali: byłam ich maskotką. Wracając do tematu, odwzajemniłam czułości, ale po chwili odsunęłam się i zasnęłam. Następne trzy dni zleciały na dalszych przygotowaniach. Wieczorem zmęczeni siedzieliśmy przy piecu, gdy nagle usłyszeliśmy hałas i odgłos kroków. Zerwaliśmy się z miejsc, dosłownie zgarnęliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i zaczęliśmy uciekać korytarzami, wiedzieliśmy co jest grane. Znaleźli nas.Rozległy się strzały. Biegnąc zobaczyłam za sobą mocno uzbrojoną policję. Strzelaliśmy, żeby ich spowolnić, z całej siły ściskałam pistolet w dłoni. Wybiegliśmy tylnym wyjściem i rzuciliśmy się pędem do vana. Po drodze Marcus potknął się i wywrócił. Zatrzymałam się i strzelając po policjantów pomogłam mu wstać i pociągnęłam w biegu za sobą. Wszyscy wskoczyli do samochodu, byłam ostatnia, już miało się udać, ale będąc w połowie wewnątrz oberwałam kulkę w ramię. Zawyłam, a Conor zabrał mnie do środka i zamknął drzwi. Rozpoczął się pościg, ale opancerzony wóz zapewniał duże bezpieczeństwo. Strasznie krwawiłam, ból był okropny. Brat chwycił mnie mocno. -Muszę wyciągnąć nabój-powiedział Felix, który dobrze się znał na ranach, nieraz szył nasze rany, przerwał studiowanie medycyny na drugim roku. -Nie mamy znieczulenia-mruknął Sean- Wiesz jak będzie cierpiała? -Widzisz inne wyjście?-zapytał niedoszły lekarz- Jeśli rana się zasklepi to będę musiał ją ciąć. -Dość!-jęknęłam-Rób co trzeba. Chłopak wziął specjalną pęsetę i przykazał mocno mnie trzymać. Starałam się być silna, nie krzyczeć, ale słabo mi to szkło. Gdy wreszcie wydobył nabój byłam mokra od potu i łez, czułam, że zaraz zemdleję. -Jeszcze tylko odkażę i zeszyję-szepnął Felix. Teraz już mniej bolało. Gdy było po wszystkim zasnęłam na kolanach Conora. Kiedy otworzyłam oczy nadal jechaliśmy, ale spokojniej, a mój braciszek zasnął. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę: wysoki, bardzo umięśniony, zgolony do łysa, ale bardzo przystojny chłopak o pięknym uśmiechu. Na dodatek tak bardzo się o mnie troszczył, zastępował mi rodziców. Kochałam go bardzo.-Musimy zrezygnować z akcji - burknął Marcus. Spuściliśmy wszyscy głowy. Dopiero późnym rankiem następnego dnia znaleźliśmy nowe miejsce, które miało posłużyć jako dom. Często uciekaliśmy, nie mieliśmy stałego adresu, zawsze byliśmy gotowi do ucieczki. Weszliśmy do opuszczonego budynku poczty, Sean niósł mnie na rękach. Wnętrze nie było w tak kiepskim stanie jak myśleliśmy, choć wymagało posprzątania. Zwróciłam uwagę na Jacka który spoglądał przez okno uśmiechając się. -Co jest?-zapytałam zaciekawiona. -Spójrzcie-wskazał przez szybę ogromną posiadłość na wzgórzu, jakieś 500 metrów dalej- To nasz następny cel. Brzmiało świetnie, ale takie budynki miały doskonałą ochronę, masę zabezpieczeń. -Jak?-Lyon nie był przekonany czy pomysł jest realny do wykonania. -Tego jeszcze nie wiem-odparł blondyn. Mimo że byłam ograniczona przez ranę na ramieniu pomagałam im jak mogłam w ogarnianiu bałaganu. Kilka dni później, gdy ćwiczyliśmy nagle do środka wpadł Luke i obwieścił :-Już wiem! Wiem jak ich okraść! Spojrzeliśmy na niego zdziwieni. -Zamieniamy się w słuch-mruknęłam. -Mieszka tam młody chłopak, ma może 17 lub 18 lat, to syn właścicieli. Dostaniemy się do środka przez niego. -Sprecyzuj-zniecierpliwił się Marcus. -Ona-wskazał na mnie- Rozkocha w sobie tego chłopaka, on zaprosi ją w końcu do siebie. Linna(czyli ja) obczai wszystkie zabezpieczenia, założy podsłuchy a może nawet dowie się czegoś o tajnych wejściach- trener mówił ze straszliwym ożywieniem. Gapiłam się na niego tępo. -Zwariowałeś? Ja nie umiem się dogadywać z chłopakami!-broniłam się. Popatrzyli na mnie z uniesionymi brwiami. -Żyjesz z nami od dwóch lat- przypomniał Lyon. Faktycznie, kiepska wymówka. -Ale ja nie umiem rozkochiwać chłopaków - mamrotałam. - Co byś nie zrobiła będzie twój- Sean do mnie mrugnął, poczułam jak Conor zaciska zęby. -Dobrze -zwiesiłam głowę.
CDN.
Mokujin
Genialne :* Dawaj szybko next :P
OdpowiedzUsuń