środa, 17 lipca 2013

Pisała Mokujin cz.2


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DRUGA
Z pomocą drugiego pracownika, który chyba robił tutaj na stałe, wnieśliśmy ich bagaże do poszczególnych pokojów. Szybko polubiłam ogrodnika, miał na imię Roy. Brunet, szare oczy, jasna karnacja, wyższy co najmniej o głowę. Był bardzo miły. Pokazali mi mój pokój: mały, skromny, z łóżkiem i komódką. Pospiesznie się rozpakowałam po czy pomogłam pozostałym lokatorom. Tylko jedna Britney (ładna siostrzyczka) nie miała żadnego udziału w wypakowywaniu swoich ciuchów - wszystko rozłożyłam sama. Uważała mnie za niższą klasę, kogoś gorszego. Cóż. Zaczęłam przygotowywać kolację, podczas gdy reszta domowników poszła się kąpać w morzu. Przygotowałam pieczonego łososia z sałatką i puree ziemniaczanym. Miałam do dyspozycji tyle składników, że mogłam puścić wodze fantazji, a uwielbiałam gotować. Nagle do kuchni wszedł Roy - co tak ładnie pachnie? -spytał z uśmiechem. -Kolacja - wyszczerzyłam zęby- muszę się postarać, żeby nie pożałowali zabrania mnie tutaj. Zaczęliśmy rozmawiać, czekałam aż rodzinka wróci znad wody. Dowiedziałam się, że pracuje tutaj od trzech lat, miał 23 lata, jego rodzice nie żyli, został sam 5 lat temu.Nie tracił jednak dobrego humoru, a i mnie potrafił rozśmieszyć. Ja natomiast powiedziałam o sobie raczej niewiele : tata w pracy za granicą, nieustanna pomoc mamie, trudności w szkole. Oboje jak widać nie mieliśmy kolorowego życia. Na poznawaniu się z pracodawcami, obowiązkach i odrobiną zabawy zleciały prawie dwa tygodnie. Nie ukrywam, że z każdym kolejnym dniem Luke rozkochiwał mnie w sobie coraz bardziej. Nieraz przychodził do kuchni żeby spytać co pichcę, spacerowaliśmy nawet po plaży chociaż jego rodzice chyba tego nie popierali. Któregoś dnia wieczorem, gdy wróciłam z krótkiej kąpieli w morzu znalazłam karteczkę na łóżku :" Przyjdź do altanki". Zmarszczyłam brwi, to pismo Luke'a. Ubrałam czerwoną zwiewną sukienkę, czarne balerinki, rozczesałam włosy i zeszłam po schodach, minęłam basen po czym dotarłam na wyznaczone miejsce. W środku stał ukochany brunet bez koszuli, w dżinsach z różą w ręce. Odebrało mi mowę. -Cześć śliczna -powiedział dając mi kwiatek. Wzięłam go, ale nie wiedziałam co zrobić. Chwycił mnie za rękę i pociągnął na hamak w kącie. Usiadłam ale on położył się obok więc zrobiłam to samo. Czułam się trochę dziwnie. Chciałam zapytać o co chodzi, ale zaczął mnie całować. Zaskoczył mnie i to bardzo. Odwzajemniłam jednak czułości. -Niesamowita z ciebie dziewczyna...- wymruczał trzymając mnie pod brodzę. Czułam się jak we śnie, cudownym śnie. Następnego dnia przygotowywałam śniadanie. Poprzedniego wieczoru między mną a Lukiem nic nie zaszło, dla jasności. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. To był on. Krępowałam się, bo za nami siedzieli jego krewni. On jednak jakby się tym nie przejmując pocałował mnie mocno. Nawet sobie nie wyobrażacie dezaprobatę na twarzy jego matki. Nikt nic jednak nie powiedział. Wieczorem na łóżku znowu znalazłam liścik. Ledwo skończyłam sprzątać całą wille, byłam wykończona, ale rozłożyłam kartkę. Luke napisał : "Przyjdź na plażę, koło baru". Założyłam strój kąpielowy (miałam zamiar wciągnąć go do wody), wciągnęłam dżinsowe spodenki i wybiegłam na zewnątrz. Żeby dotrzeć do celu musiałam przejść cały teren kurortu. Przebiegłam dystans. Zobaczyłam chłopaka siedzącego na piasku. Podeszłam po cichu i zasłoniłam mu oczy dłońmi i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się.-Chodźmy do morza-poprosiłam zdejmując spodenki. -Ok-rzucił też zsuwając czarne rybaczki. Wtargnęliśmy do wody, była ciepła. Nagle wziął mnie na ręce i zaniósł dalej, było na tyle ciemno, że nikt nas nie widział. Pocałował mnie raz, potem drugi i kolejny. Chwilę później poczułam że rozwiązuje mi stanik. Byłam głupia, nie oponowałam. Oddałam mu się tamtej nocy. Obudziłam się w jego łóżku, leżał obok. Czułam się cudownie, mimo że mało spałam czułam się wypoczęta bardziej niż kiedykolwiek. Całowaliśmy się jeszcze chwilę. Oboje byliśmy nago, nakryci tylko kocem od pasa w dół. Nagle drzwi się otwarły, stanęła w nich matka chłopaka. Serce mi stanęło pod jej surowym spojrzeniem. -Luke, Lin przyleciała o dzień wcześniej, zaraz tu będzie-burknęła i wyszła. Brunet zerwał się z łóżka jak poparzony, zaczął się ubierać. -Co się stało, kim jest Lin?- zapytałam zdezorientowana. -Nieważne, ubieraj się, musisz zrobić śniadanie- mruknął. Wstałam powoli z łóżka i owinęłam się kocem. Coś mnie zakłuło w środku. Nie zauważył, wybiegł z pokoju wołając - Posprzątaj tam! Rozejrzałam się po pomieszczeniu : na podłodze leżały poduszki, nasze ubrania, pościel nie wyglądała dobrze. Ubrałam si.ę, ogarnęłam wszytko do należytego porządku po czym zabrałam się za śniadanie. Nie minęła godzina, gdy w drzwiach, u boku Luke'a pojawiła się nowa twarz - przepiękna Chinka, zapewne Lin. Obejmował ją w talii, gruchali jak gołąbki. Na ten widok łzy stanęły mi w oczach. Wykorzystał mnie, tak strasznie mnie potraktował. Jak przedmiot. Był taki sam jak siostra.


CDN

Mokujin


5 komentarzy:

  1. fajnie się zapowiada :)liczę że po 22 przeczytam kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dodaj teraz kolejną część prosze

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy kolejna część

    OdpowiedzUsuń
  4. dodajj dlaszą część juz 3 godziny mineły

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu będzie się awantura :D

    OdpowiedzUsuń