Wysyłajcie
swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ DZIESIĄTA - OSTATNIA
-Dlaczego ja, Oskar? Dlaczego ja? Mało mi było za pierwszym razem?! Wtedy nie mogłam się pozbierać, a teraz będzie ze mną jeszcze gorzej!
-Kochanie nie mów tak.
-Przecież wiesz, że się załamie! Doskonale wiesz, że może tak być! Będę przechodziła kolejną depresję, a moja psychika tego nie wytrzyma w końcu i wiesz co będzie dalej!
-nie mów tak!
-Ale tak będzie! płakałam coraz bardziej. Nie mogłam się uspokoić! Nie miałam pojęcia jak. W końcu Oskar przyniósł mi tabletki na uspokojenia, szybko zadziałały i zasnęłam. Jak wyglądały moje kolejne dni? Miesiące? Tak samo, ciągle płakałam w nocy, dzień kiedy tylko byłam w domu. Byłam wrakiem człowieka, schudłam bo nie mogłam nic przełknąć, brat karmił mnie na siłę. Rodzice nawet nie zauważyli, ze jest ze mną cos nie tak, chodziłam do psychologa, wydawało mi się, ze on mi pomaga. No wlasnie wydawało. Kiedy przychodziłam do domu wszystko wracało i zaczynałam od nowa. Nie skończyło się to tak, ze Eryk zrozumiał, ze mnie kocha, a to co zrobił to był błąd. Nie! W ogóle mnie nie widywał. Wiem, ze tylko doszły go słuchy co się ze mną dzieje. Byłam ciekawa jego reakcji, ale szybko miałam ją gdzieś. Byłam załamana. Oskar nie wiedział już jak ma mi pomóc. Diana też straciłą pomysły. Już tylko siedzieli przy mnie przytulając mnie. Wiedziałam, ze mam wspaniałego i kochającego brata i przyjaciółkę, ale nic więcej. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Pewnej nocy zaczęłam przeraźliwie krzyczeć, jakbym ktoś wbijał mi kolejny raz nóż w serce. Oskar przerażony wbiegł do mojego pokoju.
-Maja! Majka! Obudź się do cholery! Po 10 minutach wybudziłam się i wtuliłam się w niego. Już dobrze, to był tylko zły sen.
-Nie, już nigdy nie będzie dobrze. Oskar czy Ty nie widzisz, ze to już koniec? Koniec ze mną?
-Co Ty gadasz?! Majaczysz.
-Nie, nie majacze. Jestem świadoma tego, co mówię& Nawet nie wiesz jak bardzo. To jest dla mnie już stanowczo za dużo. Mija już pół roku, a zobacz co się ze mną stało. No co? Moja psychika siada i Ty wiesz bardzo dobrze o tym. Kocham Cię braciszku najbardziej na świecie i Dianę tak samo, ale ja dłużej tak nie mogę& Przepraszam.
-siostrzyczko ja tez Cię bardzo kocham, ale wierzę w to, ze wyjdziesz z tego.
-Za późno już na wiarę. Przepraszam. Pocałowałam go w policzek i przytuliłam z całej siły. Zasnęłam. Już nigdy się nie wybudziłam. Nikt nie mógł dojść do tego, dlaczego zmarłam-tak nagle. Jedynie Oskar i Diania mieli świadomość, ze to z miłości. Nieszczęśliwej miłości zmarłam. Widziałam z góry mój pogrzeb. Tych wszystkich ludzi płaczących, którzy mnie prawie w ogóle nie znali. Wypatrzyłam z tłumu Oskara, Dianę, moich rodziców i& Eryka. Płakał. W końcu doszło do niego to co się stało. Ale pogodził się z moją śmiercią, najwidoczniej rzeczywiście nie byłam dla niego kimś naprawdę ważnym. Jedynie było mi szkoda mojego brata i przyjaciółki. Widziałam jak przeżywają moje odejście. Dwa miesiące po tym jak odeszłam stali się parą. Cieszyłam się z tego powodu. Czuwałam nad nimi. Byłam ich aniołem stróżem. Modliłam się o to i czuwałam żeby nie spotkał ich tylko taki los jak mnie. Bo chociaż byłam tylko duszą i tak nie mogłabym znieść tego, że cierpieli tak samo jak ja.
koniec
-Kochanie nie mów tak.
-Przecież wiesz, że się załamie! Doskonale wiesz, że może tak być! Będę przechodziła kolejną depresję, a moja psychika tego nie wytrzyma w końcu i wiesz co będzie dalej!
-nie mów tak!
-Ale tak będzie! płakałam coraz bardziej. Nie mogłam się uspokoić! Nie miałam pojęcia jak. W końcu Oskar przyniósł mi tabletki na uspokojenia, szybko zadziałały i zasnęłam. Jak wyglądały moje kolejne dni? Miesiące? Tak samo, ciągle płakałam w nocy, dzień kiedy tylko byłam w domu. Byłam wrakiem człowieka, schudłam bo nie mogłam nic przełknąć, brat karmił mnie na siłę. Rodzice nawet nie zauważyli, ze jest ze mną cos nie tak, chodziłam do psychologa, wydawało mi się, ze on mi pomaga. No wlasnie wydawało. Kiedy przychodziłam do domu wszystko wracało i zaczynałam od nowa. Nie skończyło się to tak, ze Eryk zrozumiał, ze mnie kocha, a to co zrobił to był błąd. Nie! W ogóle mnie nie widywał. Wiem, ze tylko doszły go słuchy co się ze mną dzieje. Byłam ciekawa jego reakcji, ale szybko miałam ją gdzieś. Byłam załamana. Oskar nie wiedział już jak ma mi pomóc. Diana też straciłą pomysły. Już tylko siedzieli przy mnie przytulając mnie. Wiedziałam, ze mam wspaniałego i kochającego brata i przyjaciółkę, ale nic więcej. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Pewnej nocy zaczęłam przeraźliwie krzyczeć, jakbym ktoś wbijał mi kolejny raz nóż w serce. Oskar przerażony wbiegł do mojego pokoju.
-Maja! Majka! Obudź się do cholery! Po 10 minutach wybudziłam się i wtuliłam się w niego. Już dobrze, to był tylko zły sen.
-Nie, już nigdy nie będzie dobrze. Oskar czy Ty nie widzisz, ze to już koniec? Koniec ze mną?
-Co Ty gadasz?! Majaczysz.
-Nie, nie majacze. Jestem świadoma tego, co mówię& Nawet nie wiesz jak bardzo. To jest dla mnie już stanowczo za dużo. Mija już pół roku, a zobacz co się ze mną stało. No co? Moja psychika siada i Ty wiesz bardzo dobrze o tym. Kocham Cię braciszku najbardziej na świecie i Dianę tak samo, ale ja dłużej tak nie mogę& Przepraszam.
-siostrzyczko ja tez Cię bardzo kocham, ale wierzę w to, ze wyjdziesz z tego.
-Za późno już na wiarę. Przepraszam. Pocałowałam go w policzek i przytuliłam z całej siły. Zasnęłam. Już nigdy się nie wybudziłam. Nikt nie mógł dojść do tego, dlaczego zmarłam-tak nagle. Jedynie Oskar i Diania mieli świadomość, ze to z miłości. Nieszczęśliwej miłości zmarłam. Widziałam z góry mój pogrzeb. Tych wszystkich ludzi płaczących, którzy mnie prawie w ogóle nie znali. Wypatrzyłam z tłumu Oskara, Dianę, moich rodziców i& Eryka. Płakał. W końcu doszło do niego to co się stało. Ale pogodził się z moją śmiercią, najwidoczniej rzeczywiście nie byłam dla niego kimś naprawdę ważnym. Jedynie było mi szkoda mojego brata i przyjaciółki. Widziałam jak przeżywają moje odejście. Dwa miesiące po tym jak odeszłam stali się parą. Cieszyłam się z tego powodu. Czuwałam nad nimi. Byłam ich aniołem stróżem. Modliłam się o to i czuwałam żeby nie spotkał ich tylko taki los jak mnie. Bo chociaż byłam tylko duszą i tak nie mogłabym znieść tego, że cierpieli tak samo jak ja.
koniec
Megillin
Piękne opowiadanie ! *-*
OdpowiedzUsuńSuper noemalnie popłakamał się :). Musisz załozyć jakiegoś bloga i pisac tam swoje opowiadnia:)Masz talent
OdpowiedzUsuńdziękuję w imieniu autorki :)
Usuń