środa, 31 lipca 2013

Pisała Van cz.1


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ PIERWSZA
Ona - Karolina - bogata dziewczyna lecz nie pokazywała tego po swoim zachowaniu ani po ubiorze, starała się zawsze nie wyróżniać z tłumu. Była skromną dziewczyną która nie szukała wrażeń. W nauce nie szło jej źle zawsze miała dobre oceny rodzice to doceniali. Mieli do niej pełne zaufanie . Nie miła jeszcze żadnego chłopaka ale marzyła, że kiedyś pozna tego jedynego. Miał najlepszą przyjaciółkę Amielię
On- Tomek - także bogaty chłopak. Czasami zdarzały się też dopalacze. Nauka szła mu w miarę, nigdy nie przykładał wagi do ocen wystarczyła mu zwykła średnia 4,0. Był bardzo wrażliwy i czuły, traktował dziewczyny bardzo dobrze. Miał najlepszego przyjaciela Kubę

Jak co dzień Karolina szła przez swój ulubiony park ze spuszczoną głową do szkoły natomiast Tomek z kolegami ścigali się rowerami który pierwszy dojedzie do szkoły. Kilku kumpli przejechało już koło Karoliny bez żadnego problemu jednak Tomek był tak rozpędzony, że z wielkim hukiem wpadł na Karolinę która po chwili szoku zrozumiała co się stało. Chłopak najpierw podniósł swój rower nie zwracając uwagi na zszokowaną dziewczynę która leżała na poboczu chodnika wsiadł na rower i pojechał dalej ( myślał, że to chłopak i dla tego nie przeprosił ). Jego koledzy widzieli co się stało i widzieli, że to dziewczyna więc powiedzieli Tomkowi o tym, ten był bardzo zaskoczony i od razu popędził po różę na przeprosiny dla dziewczyny. Ona została sama nadal nie dowierzając w to co się stało powoli wstała otrzepała się z piachu i z obolałą kostką poszła do szkoły. Każdy ciekawił się co się jej stało że kuleje jednak ona była bardzo skryta i nie chciała mówić co się stało. Na jednej z przerw  przyjaciółka Karoliny Amelia powiedziała jej że poszukuje ją największe ciacho szkoły. Karolina dobrze znała Amelię i myślała że to kolejny jej żart lecz kiedy wyszła na boisko szkolne przekonała się że to nie był żaden głupi żart tylko prawda. Tomek podszedł do Karoliny z piękną różą i ze szczerym uśmiechem na ustach ją przeprosił. Dziewczyna bardzo była zszokowana że ją przeprosił nie myślała że wielce pan Tomasz będzie zdolny do takiego gestu. Miło podziękowała za różę i przyjęła przeprosiny.

Jednak w chłopaku coś się zmieniło cały czas nie mógł przestać myśleć o pięknych oczach Karoliny i o tym jej słodkim uśmiechu. Kumple to zauważyli i postanowili zrobić i jemu i jej niespodziankę. Potajemnie umówili się z Amelią żeby wyciągną  Karolinę na spacer do parku a oni wyciągną Tomka na rowery. Tak też się stało nie mieli większych problemów żeby zabrać ich do parku. Karolina zauważyła że Amelia jest bardzo uradowana bardzo to ją zaciekawiło i zaczęła ją wypytywać o co chodzi. Na szczęście kiedy Amelce skończyły się kłamstwa pojawili się chłopacy. Kiedy Tomek ujrzał Karolinę omal co się nie przewrócił na rowerze. Chłopacy szybko zabrali Amelkę ze sobą i zostawili Tomka i Karolinę razem. Oboje zaczęli się śmiać z tego wszystkiego i z pomysłu ich przyjaciół. Tomek nie pewnie zaczął rozmowę z Karoliną.
-No to nie źle to sobie wymyślili. Spotkali nas tutaj.
- Tak. Amelka jest nie przewidywalna. Zawsze ma szalone pomysły.
Zapadła niezręczna ciszą którą przerwał Tomek wracając do tematu nieszczęśliwego wypadku. 
- Jeszcze raz bardzo serdecznie cię przepraszam za tamten wypadek. Chciałem wygrać z kumplami  ale przez to moje zawsze CHCĘ potrąciłem Cię. A jak kostka mam nadzieję że nie jest skręcona.?
- Przeprosiny już przyjęłam razem z różą za którą bardzo ci dziękuję i już mnie nie przepraszaj. A kostka już mnie nie boli tylko na początku trochę kulałam ale jest ok.
- Dobrze. To już mi lepiej.  A skoro już tak siedzimy bezczynnie na tej ławce to może dasz się zaprosić na loby.?
- Hmm zważywszy na to że przyjęłam róże od ciebie to chyba nie mam wyjścia.?
- No niestety ale nie masz i musisz iść ze mną na pyszne lody do kawiarni za rogiem.
- Dobrze jeżeli muszę to z chęcią się tam wybiorę z tobą.

CDN.
Van

wtorek, 30 lipca 2013

Opowiadanie Dagmary


Kochani, nie wiem kiedy dodam następną część opowiadania Maggie, ponieważ nie dostałam kolejnych części. Proszę o cierpliwość, bo na pewno dodam !! A tymczasem opowiadanie Dagmary.


-Zostało 15 minut do końca lekcji. Monika już odliczała do dzwonka.
Ach , jeszcze 10 minut i ferie - myślała w duchu nastolatka.
W końcu będzie miała okazję pojechać gdzieś razem z ojcem .
Dziewczyna zamyśliła się . Dzwonek kończący lekcje wyrwał ją z transu.
Wszyscy uczniowie zaczęli krzyczeć ze szczęścia. Monika spokojnie udała się do szatni,
wzięła swoją kurtkę . Ubrała się i wyszła ze szkoły.
Na dworze nie było za zimno , ale za to było biało.
A to oznacza atak starszych chłopaków. Ledwo dziewczyna wyszła zza zakrętu a już leżała
w śniegu, Broniła się , krzyczała , odpychała tego łobuza , ale on był od niej silniejszy.
Miał na imię Damian. Od dłuższego czasu Monia się w nim kochała. Usiadł na niej i
powiedział , że czas na maseczkę ze śniegu. Monika oparła się na łokciach .
W głowie miała już plan działania . Chociać była dziewczyną nieśmiałą , wkońcu musi
zdobyć się na odwagę i zrobić pierwszy krok. Damian miał już śnieg w dłoni , ale nastolatka
była szybsza. Przyciągnęła go do siebie i namiętnie pocałowała , po czym przewróciła go na ziemię ,
tak , że teraz to ona na nim siedziała . Wzięła śnieg i wtarła mu w twarz . Po tej akcji
wstała i zadowolna udała się do domu . Nie zauważyła , że z kieszeni wypadły jej rękawiczki.
Damian wstał podniósł je i postanowił jej je odnieść.
Doszła do domu i zaczęła się pakować na wymarzony wyjazd.
Chodziła cała w skowronkach , śpiewała sobie pod nosem . Ale to nie trwało długo.
Jej okazywanie radości przerwał dźwięk telefonu . Dzwonili ze szpitala.
Okazało się , że jej ojciec miał poważny wypadek. Dziewczyna załamana wzięła kurtkę w
rękę i wybiegła z domu. Na schodach wpadła na jakiegoś chłopaka. To był Damian.
Gdy zobaczył łzy w oczach Moniki od razu złapał ją i mocno przytulił. Trzymał ją tak długo ,
aż dziewczyna się wyciszyła i uspokoiła, Dami chciał wiedzieć co się stało. Powiedział , że nie puści jej samej.
Zgodziła się .W drodzę do szpitala opowiedziała mu całe zdarzenia i przy okazji
przeprosiła go za tą akcję po szkole. Chłopak uśmiechnął się tylko do niej czule i poczylił
się nad nią. Złożył pocałunek na jej ustach . Monika zarumieniła się. Potem nie odzywali
się do siebie aż do dojazdu na miejsce.
W szpitalu Mona dowiedziała się , że ojciec nie będzie mógł chodzić. Jak na razie
był nieprzytomny... Pytała lekarza , czy może zostać na noc u boku swego taty. Zgodził się.
Podeszła do Damiana , podzękowała mu za wsparcie i oznajmiła , że ma zamiar zostać na noc w szpitalu.
Chłopak się nie zgodził. Poprosił by wróciła do domu i odpoczęła. On zostanie przy jej tacie i gdy się
zbudzi to da jej znać. Monia z wielką niechęcią się zgodziła. Gdy wracała do domu zastanawiała
się dlaczego Damian tak się zachowuje wobec niej.Był taki czuły i kochany - myślała.
Wróciła do domu , wzięła gorącą kąpiel i położyła się na łóżku. Włączyła swoją ulubioną
piosenkę , zamknęła oczy i wyobrażała sobie siebie z Damianem . W końcu usnęła.
Następnego dnia pojechała do szpitala. Zastała Damiego czuwającego wciąż przy jej ojcu.
Chłopak czule ją przywitał. Mona zaproponawała mu kawę na pobudzenie. Udali się razem do
kawiarenki piętro niżej. Gdy szli ich dłonie złączyły się .Gdy usiedli i złożyli już
zamówienie , dziewczyana chciała zadać mu mnóstwo pytań . Jednak było jej brak odwagi.
Jedyne na co się zdobyła to zapytała , co się stało , że teraz się nią tak interesuje.
Ku jej zdziwieniu chłopak zarumienił się . Wpatrywał się chwilę w filiżankę z kawą .
Usiadł bliżej niej . Chwycił ją za rękę i powiedział , że wtedy gdy ona go pocałowała
pierwszy raz poczuł , że to jest to czego pragnie. Poczuł , że zakochał się w niej.
Bał się jej o tym od razu powiedzieć , po za tym dziewczyna śpieszyła się do domu.
Oboje zamilkli. Chwilę trwali w tej ciszy. W końcu on zapytał.. Dziewczyna opowiedziała mu
jaka to ona była w nim zakochana od 1 klasy gimnazjum. Teraz to już liceum , wyższa sfera.
Już nie wszystko takie łatwe. Do tego ta jej nieśmiałość.. To przez nią to wszystko tak
długo trwało. Przytulił ją do siebie . Wstali i ruszyli ku pokoju jej ojca.
Mężczyzna obudził się . Po dwóch dniach wypuścili go do domu.
Monika i Damian już ofacjalnie związali się ze sobą .

Oboje zajmowali się chorym ojcem Mony.



KONIEC.

Dagmara



niedziela, 28 lipca 2013

Opowiadanie Gabrysi cz.2 -koniec


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DRUGA
-Nie bylem pewien czy usłyszała , ale nie bez powodu wybrałem to miejsce. Wszyscy zakochani tam siedzą, a dzięki temu można się lepiej poznać...
Po kilku lekcjach byłem już za szkołą przy ławeczce zakochanych.Czekałem dziesięć minut zanim zjawiła się Emily.
-Sorki,że tak długo ale trochę mi się zapomniało o naszym spotkaniu-wyszczerzyła ząbki
-To nic.-odparłem
Rozmowa przebiegła po mojej myśli.Dużo się o niej dowiedziałem ,wymieniliśmy się numerami i pod koniec przerwy byłem pewien,że dziewczyna jest moja.
Gdy wróciłem do domu,bez zastanowienia, poszedłem naprawiać niewielkie szkody spowodowane wypadkiem w lesie.Nagle poczułem wibracje mojego telefonu dochodzące z tylniej kieszeni spodni.
To był sms od Emi (tak brzmi ładniej) :
-"To kiedy przyjdziesz pomóc mi w naprawie motoru?:)"
Szybko się zebrałem i uruchomiłem wszystkie kontakty by dowiedzieć się gdzie mieszka ukochana.Piętnaście minut później byłem u niej na podjeździe. Zobaczyłem świecące się światło w garażu ,więc bez oporu wszedłem tam. Jak się spodziewałem moim oczom ukazała się cała ubrudzona z oleju Emily.
-W ekspresowym tempie ta pomoc techniczna ...-zaśmiała się na mój widok
-Jestem zawsze do twojej dyspozycji-odpowiedziałem-A poza tym-dodałem po chwili-to ja w ciebie wjechałem i zepsułem ci motor
Przez kilka godzin "naprawialiśmy" crossa, w zasadzie trudno ująć to naprawianiem bo większość czasu spędziłem na zbliżeniu się do dziewczyny.
-coś tu masz-wskazałem na jej szyję-czekaj!...nie ruszaj się-zbliżyłem usta do tej części ciała,jednocześnie spoglądając na jej minę.Zacząłem ją całować,coraz bardziej i mocniej.Potem całuśne policzki aż w końcu skończyłem na ustać.Widziałem zadowolenie w oczach prawie mojej dziewczyny.
Nagle usłyszeliśmy skrzypienie drzwi garażowych i mocne odchrząknięcie.
Jak poparzeni odsunęliśmy się od siebie,dotykając rękami ust by powstrzymać śmiech.
-Przepraszam ,że przeszkadzam,ale jest bardzo późno i chyba pora by twój kolega poszedł do domu-wymamrotał ojciec koleżanki.
-Oczywiście.Właśnie miałem wychodzić-powiedziałem próbując zyskać sympatię Pana Stuff
-Taak...widziałem...Emily za dziesięc minut widzę cię w domu-dodał wychodząc
-Będzie przypał?-spytałem
-Niee ..coś ty...on tylko się tak zgrywa,wiesz ,testuje cię...ale podobało mi się to jak mu się podlizywałeś...-zaśmiała się całując mnie w policzek
-Dobranoc-dodała i wyszła
Niedługo po tym byłem już w domu.Poszedłem do swojego pokoju i przez resztę nocy myślałem tylko o niej.Powoli nasza znajomość przeradzała się w coś więcej.Przez następne dwa tygodnie chodziliśmy na spacery,do kina i naprawialiśmy motor.
To był czwartek.Mieliśmy skrócone lekcje dlatego ok godziny 14 byłem już w domu.Napisałem sms'a do Emi:
-Bądź gotowa o 15.Przyjadę po ciebie.
To miała być niespodzianka.
Przyjechałem do niej piętnaście minut przed czasem i zabrałem na przejażdżkę.Ponieważ mieszkaliśmy w górach ,pojechaliśmy na sam szczyt Góry Koralowej skąd bylo widać całe nasze miasto i jeszcze więcej. Z niespodzianką zaczekałem aż do zachodu słońca.Wiecie,starałem się być romantyczny...Potem spytałem Emily czy zostanie moją dziewczyna i wręczyłem jej bransoletkę.Nie była to rzecz zwykła,ponieważ wygrawerowane na niej było:"Dla mojej Ukochanej od Kyle "
a pod spodem na małej zapince powieszony był motocyklista.
Rzuciła mi się na szyję i namiętnie pocałowała.To chyba znak ,że jej się spodobało.
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i leżąc w trawie.Później często wracaliśmy do tego miejsca podziwiając widoki.
W sobotę rodzice Emi wyjechali na spotkanie służbowe,dlatego zorganizowaliśmy wielką imprezę.
Przyszło dużo osób,większości z naszej szkoły ,ale zdarzali się też obcy. Były jointy,papierosy i alkohol.Koło północy wszyscy byli tak zalani,że ja i Emily postanowiliśmy iść do jej pokoju i trochę odpocząć.W zasadzie to była tylko wymówka,bo liczyłem na coś więcej.I przyznam nie zawiodłem się. Gdy tylko zamknęliśmy drzwi ,zacząłem namiętnie całować dziewczynę.Wziąłem ją na ręce i położyliśmy się na łóżku.Nie spodziewałem się tego,ale dziewczyna wyciągnęła różowe kajdanki z szafki nocnej i przypięła mnie do łóżka.Reszty chyba nie muszę wam dopowiadać.
Rano obudził nas przerażający krzyk.Jak myślicie kogo? To była matka Emily. Mieliśmy przechlapane!!!.
Wparowała do pokoju,w którym się znajdowaliśmy ,i zrobiła nam niezłą awanturę.Po tym jak niemalże wyrzuciła mnie ze swojego domu i uziemiła Emi,nie widziałem się z nią tydzień.Kara trwała znacznie dłużej ,ale prawie codziennie późnym wieczorem wkradałem się do jej pokoju. Którego z tych dni ,dziewczyna oznajmiła mi ,że ma zamiar wystartować w zawodach motocyklowych.Nie byłem zachwycony i nie chciałem się na to zgodzić.Jedna dziewczyna i dwudziestu motocyklistów? To zbyt niebezpieczne!Jednak ona nie chciała mnie słuchać.Doszło między nami do małej sprzeczki,ale nawet szybko się pogodziliśmy i ostatecznie się zgodziłem.
Przez następne dwa tygodnie,codziennie jeździliśmy po lesie ,jednocześnie trenując .Było ciężko wytrzymać przy trzydziestostopniowym upale,ale nie mieliśmy wyjścia.
                 ***
Nadszedł dzień zawodów.Pogoda nie była zbyt rewelacyjna. Zbierało się na porządną burzę ,ale każdy miał nadzieję na cudowną poprawę.Widać było ,że wszyscy się denerwują.Tuż przy torze wyścigowym zebrał się gigantyczny tłum ludzi z całego kraju,fotoreporterzy ,dziennikarze.Po krótkim wywiadzie zająłem miejsce startowe oczekując wystrzału.W tym samym momencie,zaczął mocno podać deszcz.Jednak nie było odwrotu.Usłyszeliśmy sygnał do startu i pognaliśmy.Huk ponad dwudziestu silników zagłuszył krzyczący tłum.Warunki pogodowe z każdym okrążeniem stawały się coraz bardziej niekorzystne.Obejrzałem się za siebie,by sprawdzić jak daje sobie radę Emily. W tym samym momencie inny motocyklista wywrócił się i z dużą prędkością uderzył we mnie.Poczułem tylko ogromny ból w okolicach żołądka i usłyszałem jak trybuny zamarły.Widziałem jak przez mgłę jak ratownicy próbują się ze mną skontaktować.Po kilku dniach  obudziłem się w szpitalu.Zobaczyłem płaczącą przy moim łóżku Emi.
-Czemu płaczesz kochanie?-spytałem z wielką trudnością.
-O Boże! Obudziłeś się.-z radości pocałowała mnie w usta-może to nie najlepszy moment ,ale muszę ci coś powiedzieć-Przełknęła ślinę-Jestem...-nabrała powietrza-jestem w ciąży...
Zamurowało mnie! Byłem pewien ,że chciała mnie powiadomić o swojej wygranej,ale to też była wspaniała wiadomość.
-Cieszysz się?-spytała z nadzieją w głosie
-Ależ oczywiście-w tym samym momencie wszedł lekarz by mnie zbadać.
                   ***
Godzinę później Kyle dostał nagłego krwotoku wewnętrznego i niestety nie udało się go uratować.Nawet nie wiecie jakie to uczucie ,gdy twój ukochany umiera na twoich oczach a ty nie możesz nic z tym zrobić.Bardzo go kochałam i zawsze będę.
Kilka miesięcy później urodził się mały Kyle ,a ja już nigdy żadnego faceta nie pokochałam tak bardzo.


KONIEC.
Gabrysia

Opowiadanie Gabrysi cz.1

Przepraszam Was bardzo za moją wczorajszą nieobecność, ale nie znalazłam czasu aby dodać cokolwiek. Myślę, że mnie zrozumiecie :) A teraz dodaję kolejne opowiadanie od Gabrysi, mam nadzieję, że się spodoba:))


CZĘŚĆ PIERWSZA
Dużo lasów,górzysty teren .Tutaj natura zachwyca o każdej porze roku.Jest zielono ,a powietrze jest czystsze niż gdziekolwiek indziej.Tu właśnie mieszkam.A kim jestem? Kyle Ray.Mam 19 lat ,brązowe włosy,dobrze zbudowane ciało ,a co najważniejsze ,moją największą pasją są motory.Naprawdę to kocham.Ostatnio dużo trenuję ,ponieważ chciałbym wygrać konkurs motocyklowy ,organizowany co roku w mojej miejscowości.Może wreszcie udowodniłbym ojcu ,że jest coś w czym jestem naprawdę dobry .A tak na marginesie nadal chodzę do szkoły i mało się uczę...nie oszukujmy się...większość wolnego czasu spędzam na grzebaniu w moim crossie,a na całe szczęście,lub na nieszczęście nie mam dziewczyny,to byłoby za dużo. No cóż z rodzicami jest pewien problem,nie akceptują tego co robię,ale szczerze? wale ich,dla mnie liczy się to ,ze jestem pełnoletni i mogę robić to co mi się żywnie podoba.
***
Kiedy ,jak zwykle po szkole, poszedłem do garażu moja matka postanowiła ze mną porozmawiać.Nie byłem zachwycony.
-Przyszłam pogadać z tobą o studiach.-próbowała zacząć łagodnie
-O studiach? naprawdę myślicie ,ze pójdę na studia?-zaśmiałem się kpiąco
-Rozmawiałam o tym z ojcem i tak postano...
-Tak postanowiliście? a czy ktoś spytał mnie o zdanie?-podniosłem głos
-Nie rozumiesz tego,że motory to nie jest dobra alternatywa na przyszłość?-wykrzyczała
Zaczęła się typowa gadka mojej matki.Oni wszyscy mnie nie rozumieją.
-Nie będę z tobą o tym rozmawiał....Przesuń się! Jadę się przejechać.-odpysknąłem
Byłem zdenerwowany.Z ostrym hukiem wyjechałem z garażu i pognałem prosto w las,coraz bardziej zwiększając prędkość.Przez dobre pół godziny jeździłem przez wzgórza i pagórki ,aż ,kiedy wjechałem w sam środek lasu,zaczęły nachodzić mnie różne myśli.Nie mogłem zapomnieć o tym co mówiła do mnie nadpobudliwa matka.Zawsze o wszystko się czepiała.Aż tu nagle zza drzew wyłonił się drugi motocyklista.Potem usłyszałem trzask i spadłem z motoru.To była zwykła stłuczka.Podniosłem się ,strzepałem kawałki ziemi z mojej skórzanej kurtki i pomogłem wstać drugiemu poszkodowanemu.
-Nic ci nie jest?-spytałem
-Patrz jak jeździsz ośle!-usłyszałem zdenerwowany głosik
Podniosłem motor ,a gdy znów się obróciłem ujrzałem średniego wzrostu postać,która płynnym ruchem ściągnęła kask,a jednocześnie spod niego, niczym fale wyleciały gęste ,kręcone, blond włosy.
Ale laska!!!-wykrzyczałem to w myślach. Szybko się otrząsnąłem i wyruszyłem na "polowanie"
-Wszystko dobrze z twoim motorem?-zapytałem z czarującym uśmiechem.
-No nie wygląda to fajnie!...a to wszystko przez ciebie!!!
Widziałem,że była podenerwowana,ale próbowałem załagodzić nieprzyjemną atmosferę.
-Nie martw się,znam kogoś kto może ci to naprawić.A właśnie ,jestem Kyle.
-Emily-podała mi rękę
-Skąd jesteś?-zapytałem z ciekawością
-Mieszkam niedaleko.
-Naprawdę? nigdy wcześniej cię nie widziałem .
-Bywa...pewnie tego nie wiesz ,ale od trzech lat chodzimy do jednego liceum!
Byłem mega zaskoczony!...
-To ja spadam-powiedziała nieznajoma,jednocześnie zakładając kask i wsiadając na motor.
-Może jakoś dojadę do domu.-dodała
Zanim zdążyłem skontaktować się ze światem zewnętrznym,Emily odjechała.
Była dla mnie wielką zagadką,którą musiałem jak najszybciej rozwiązać.
Kolejne dni mijały na trenowaniu i rozmyślaniu o spotkanej dziewczynie.Nawet zacząłem regularnie chodzić do szkoły,tylko dlatego ,żeby znów ją spotkać.I nic.Kiedy sobie trochę odpuściłem z poszukiwaniami ,a emocje związane z tamtym wydarzeniem opadły ,spotkaliśmy się na szkolnym korytarzu.Sytuacja trochę jak z filmu :.
Było już po dzwonku,ale na przejściu panował wielki tłok.Gdy próbowałem się przecisnąć przez chmarę uczniów,jakaś dziewczyna uderzyła we mnie i spadła tuż w moje ramiona.Od razu wiedziałem,że to właśnie Emily.
-O kurcze. Przepraszaa...-nie dokończyła.
-Miło cię znowu widzieć-powiedziałem,odsuwając się w boczne przejście
-Ciebie też-uśmiechnęła się-Sorki ale śpieszę się na chemię.
-Okej.-Usunąłem się jej z drogi ,a gdy odchodziła dodałem :
-Spotkajmy się na długiej przerwie na ławeczkach.


CDN
Gabrysia

czwartek, 25 lipca 2013

Pisała Maggie cz.7


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ SIÓDMA
Pokój był średnich rozmiarów, jednak od razu się nim zachwyciłam. Ściany były niebieskie, a podłogi z ciemnego drewna. Od razu polubiłam ten pokój.
Duże okno wychodziło na małe, malownicze jeziorko nieopodal lasu. Szybko otworzyłam szafę i zaczęłam się rozpakowywać, aby prędzej zbadać okolicę.
.....
Po kilkunastu minutach rozpakowywania usłyszałam ciche pukanie. Jednak osoba pukająca nie czekała na żadne rekacje z mojej strony, ponieważ bez zaproszenia wparowała do pokoju. No raczej nie "wparowała" tylko "wparował". Był to Daniel.
-No siema -uśmiechnął się. -Co tam u Ciebie? Pomóc Ci może?
I zanim zdążyłam zaprotestować już chwycił pierwszą lepszą rzecz z mojej walizki.. Która oczywiście okazała się stanikiem.
-No, proszę proszę -Daniel zarechotał głośno. -Co my tu mamy? 
-Oddawaj to! -krzyknęłam i ze śmiechem zaczęłam gonić za Danielem aby oddał niefortunny stanik.
Nagle Daniel zatrzymał się i odwrócił przodem do mnie, otwierając ramiona, przez co z impetem wpadłam mu w ramiona. Zaczął mnie łaskotać a ja się oczywiście coraz bardziej wierzgałam w jego ramionach.
-O mój Boże, Daniel -mówiłam przez łzy śmiechu. -Przestań.. Haha.. Proszę Cię, to takie śmieszne!
Tarzaliśmy się po podłodze, on z tym stanikiem w ręku, niemalże leżąc na mnie, i ja wrzeszcząca w niebo głosy z powodu śmiechu... Nic dziwnego, że ta sytuacja byłaby dość dziwna dla osób trzecich, prawda?
No i nagle do pokoju wparowała Elizabeth, Robert i na końcu pochodu nie kto inny jak ciotka. Zamarliśmy z Danielem, bo widzieliśmy jak to wygląda. Ja krzyczę, on trzyma mój stanik w ręce i niemalże na mnie leży. Cóż, sytuacja dość śmieszna.
-DANIELU! -ryknął Robert.-Jak Ci nie wstyd?! Po tym jak ją obroniłeś na stacji?! Sam okazujesz się taki sam! NIE TAK CIĘ WYCHOWYWAŁEM MÓJ DROGI! Masz coś na swoje usprawiedliwienie?!
-Tak tato -powiedział Daniel, nadal uśmiechając się szeroko. Wstał szybko z podłogi i podał mi rękę. -To tylko taka zabawa, zabrałem jej stanik z walizki i goniliśmy się, no wiesz, tak dla zabawy.. I w końcu zacząłem ją łaskotać a ona -w tym momencie oboje dusiliśmy się niemal ze śmiechu. -A ona się tak darła, bo ma straszne łaskotki...
W tym momencie wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. Elizabeth z Robertem wymienili szczere uśmiechy, a tylko ciotka przyjęła wyniosłą minę.
-Moja droga -zwróciła się do mnie. -Panience tak nie przystoi. Powinnaś się wstydzić, i jeszcze te twoje krzyki. Nie życzę sobie, abyś się w ten sposób zadawała z Danielem. Jak ty wyglądasz, dziecko -ciotka załamała ręce, a ja nadal, niemal ostatkiem sił, powstrzymywałam się od śmiechu. -Doprowadź się do porządku. Obiad będzie za godzinę w jadalni -zmierzyła mnie jeszcze jednym, wyniosłym i zimnym spojrzeniem, po czym wymaszerowała dumnie z pokoju, a za nią Robert i Elizabeth.
Spojrzeliśmy na siebie z Danielem i wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. 
-Widziałaś ich miny? Widziałaś? -Daniel ledwo nad sobą panował. Ja jednak po ostrzeżeniu ciotki wolałam na razie jej nie denerwować.
-Daniel -powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech. -Wolę jej nie denerwować, wiesz, widzę ją pierwszy raz w życiu..
-Dobra, dobra. To co -puścił do mnie oczko. -Po obiedzie idziemy pojeździć konno?
-Co? -wyszczerzyłam oczy. -Nigdy tego nie robiłam.. Szczerze mówiąc trochę się boję.
-Nie masz czego -znów zaśmiał się Daniel. -Wszystkiego Cię nauczę. No to co? Do zobaczenia na obiedzie!
Ruszył w stronę drzwi, jednak sobie coś przypomniałam i znów zaczęłam się śmiać.
-O co chodzi? -Daniel odwrócil się zdziwiony.
-Stanik.. -powiedziałam ledwo wyduszając jakiekolwiek słowa.
I on do mnie znów dołączył w tej salwie radości. Rzucił niefortunną część garderoby na łóżko i szybko wyszedł. Znów zostałam sama.
Jeszcze przez chwilę stałam nieruchomo w ciszy, jaka zapadła po jego wyjściu, rozmyślając co się przed chwilą wydarzyło i uśmiechnęłam się, jakby sama do siebie, po czym powróciłam do rozpakowywania się.


CDN
Maggie

Pisała Maggie cz.6


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ SZÓSTA
Gabinet był bardzo dużym pomieszczeniem, zapełnionym półkami z książkami. Pośrodku stało duże biurko, z schludnym stosem papierów, gazet i notatników. Wszystko sprawiało wrażenie bardzo elegenckich i kruchych. Ściany pomalowane były na beżowy kolor, a podłoga była w kolorze orzechowym.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu ciotki. Stała pod jednym z ogromnych okien, wpatrzona w krajobraz. Elizabeth cicho do niej podeszła.
-Amelie.. Przybyła twoja siostrzenica, Robert i Daniel -Na te słowa Amelie powoli się odwróciła. Już na pierwszy rzut oka wiedziałam że jest kobietą bardzo elegancką i surową. Przełknęłam ślinę, gdy jej zimne niebieskie oczy przesunęły się po mojej postaci. Poczułam się fatalnie na myśl, jak wyglądam po całodziennej podróży..
-Witaj, Carrie. -kobieta wolno do mnie podeszła. -Bardzo miło mi Cię poznać. Jesteś bardzo podobna do mojej siostry.. -urwała i znów zmierzyła mnie tym zimnym jak lód spojrzeniem. -Liczę na to, że będziesz się odpowiednio zachowywać. Masz do dyspozycji ogród, stajnię i las. Co do twojego pokoju, Elizabeth Cię do niego zaprowadzi. Możesz wchodzić tylko do biblioteki, jadalni, kuchni i kilku pomieszczeń, które wskaże Ci Elizabeth. No cóż.. To chyba na tyle.
-Dziękuję ciociu, za możliwość przyjechania tu..-postanowiłam od razu być miła. Szczerze po prostu się jej bałam.
-Och, ależ nie ma za co. -na jej twarzy ujrzałam grymas, który miał być chyba uśmiechem, jednak ona chyba należała do takich osób, które po prostu nie potrafią się uśmiechać. -Elizabeth, zaprowadź pannę Carrie do jej pokoju. -spojrzała na szeroko uśmiechniętych Daniela i Roberta. -Och Robercie! Danielu, jak Ty wyrosłeś, cudowny chłopak..
-Na co tak czekasz? -powiedziała zniecierpliwionym tonem Elizabeth. -Ruszaj się, nie mamy całego dnia.
Szybko ruszłam za tą kobietą. Nie poczułam do niej sympatii, była miła tylko przy Robercie lub swojej szefowej.
"Ten pobyt tutaj jest jakąś katastrofą. Dobrze chociaż, że Daniel okazał się normalnym chłopakiem.." -pomyślałam z dziwną pustką w brzuchu.
Po wejściu na piętro, Elizabeth zatrzymała się przy dużych, niebieskich drzwiach. Wyjęła kluczyk i wręczyła mi go.
-Proszę, to klucz do twojego pokoju. Łazienka jest naprzeciwko, tylko twoja. Daniel ma swój pokój obok Ciebie, widzisz, te brązowe drzwi na lewo. Miłego dnia! -odeszła szybko. Chwilę odprowadzałam ja wzrokiem. Westchnęłam, i włożyłam klucz do zamka.
"No ciekawa jestem, jak to wygląda.." -pomyślalam. Byłam gotowa niemalże na wszystko.
Przekeciłam klucz w zamku i pchnęłam drzwi...


CDN
Maggie

Autorka tego opowiadania ma problemy z internetem, więc 
następne części mogą być nieco opóźnione, ale na pewno się tutaj pojawią! :)

środa, 24 lipca 2013

UWAGA

Hej kochani! Chcę Was poinformować, że od jutra przez jakiś czas dziennie będę dodawać po 2-3 posty na blogu, ponieważ wyjeżdżam :)
Przepraszam i życzę udanych wakacji :)

Pisała Dominika cz.3 -koniec


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ TRZECIA
Widziałam go może z 2 razy w szkole to mnie dziwiło, bo chodzę tam już 2 lata.
Postanowiłam nic mu nie odpisywać i czekać do jutra.
Przez wszystkie spędzone godziny w szkole szukałam Max'a tak bardzo chciałam go znowu zobaczyć i dowiedzieć się, że to wszystko prawda, chociaż to było oczywiste, ale ja musiałam to potwierdzić.
Jestem w tej szkole już 2 lata a chyba pierwszy raz "przejrzałam" ją całą.
Szukałam go przez 7 godzin na każdej przerwie, nie znalazłam czy się mijaliśmy? to całkiem możliwe.
A może po prostu nie było go w szkole? ta myśl krążyła po mojej głowie przez wszystkie godziny spędzone w szkole. Czekałam na to, kiedy zadzwoni ten cholerny dzwonek lekcje strasznie długo trwały.
Byłam już w domu co chwile patrzyłam na zegarek aby sprawdzić, która godzina
Przecież nie mogę wyjść za wcześnie, ale też nie mogę wyjść za późno!
Dochodziła 16 ja szybo zerwałam się z domu.
Kiedy doszłam na miejsce była 16:30 miałam jeszcze pół godziny. Z daleka zobaczyłam chłopaka w długich brązowych włosach i w czerwonych słuchawkach przez chwile zastanawiałam się, czy to Max, lecz po chwili wiedziałam, że to on.
Siedział na ławce i wsłuchiwał się w piosenkę, która leciała w jego słuchawkach.
Postanowiłam do niego podejść, gdy byłam już koło niego objęłam go rękami od tyłu nie widział mojej twarzy. Nie obrócił się aby zobaczyć, kto to tylko wtulił się w moją rękę
-A ty co tak wcześnie?
-Skąd wiesz, że to ja?
-Czuję ten piękny zapach twoich perfum.
Usiadłam koło niego i czułam to dziwne uczucie ciepła nigdy tego nie czułam nie znałam tego uczucia.
Przez chwile siedzieliśmy cicho, lecz ja zadałam pytanie
-Dlaczego, wtedy nie usiadłeś koło mnie?
-Co masz na myśli?
Wtedy koło galerii w tym miejscu.
-Sam nie wiem dlaczego bałem się.
-Czego? przecież nie gryzę
-No wiesz ja tam nie wiem czy ty gryziesz - uśmiechną się
-Zapewniam cię, że nie gryzę ;] to, jak pomożesz mi z tą matmą?, aa! właśnie mam do ciebie jeszcze jedno pytanie skąd wiedziałeś, że mam 1 z matmy?
-Przypadkowo podsłuchałem, jak rozmawiałaś z koleżanką
-Nie ładnie tak podsłuchiwać!
-Noo widzisz, ale podsłuchałem i pomogę ci w matmie ;)
Wtedy wziął mnie za rękę nie wiedziałam, gdzie mnie prowadzi
-Gdzie idziemy?- zapytałam
-Zaraz zobaczysz - uśmiechną się
Szliśmy w stronę jakiś domków nigdy tam nie byłam. Po chwili dotarliśmy na miejsce, Max wyciągnął klucze z kieszeni i otworzył nimi furtkę.
Był to dość duży dom w środku było pięknie
-Ale tu ślicznie
-Eee tam może być, chcesz coś do picia? - zapytał
-Może być? jest pięknie!. Nie dzięki
Ale to nie był koniec.
Max zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju musieliśmy przejść przez schody.
-Noo to mój pokój
Rozglądałam się dookoła pokoju. Wszystko było ładnie poukładane i na swoim miejscu
-Ale tu czysto
-A co myślałaś, że zobaczysz wszystkie moje ubrania na podłodze i walające się jedzenie?
-Niee po prostu myślałam, że będzie trochę gorzej ;)
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na Maxa. Byliśmy sami nikogo nie było w domu
Miałam ochotę podejść i go przytulić, ale powstrzymywało mnie to, że przecież w ogóle się nie znamy.
noto jak z ta matmą? muszę ci pomóc- zapytał puszczając mi oczko
- Noo chyba muszę się, za to wziąć- powiedziałam
Minęła 1 godzina nauki jak na razie szło mi całkiem nieźle
Max starał się mi wszystko wytłumaczyć ciągle patrzył mi głęboko w oczy dosłownie przyciągał mnie wzrokiem, lecz starałam się skupić na nauce.


KONIEC
Dominika

Pisała Dominika cz.2


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DRUGA
Napisałam jeszcze jednego sms'a
-Super zabawa.. co ja sobie myślałam
nagle usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a nie był to mój telefon obróciłam się i zobaczyłam jakąś znajomą mi twarz był to chłopak, którego dzisiaj rano "potrąciłam" siedział na ławce.Było to dziwne, ale pomyślałam, że przecież milion osób pisze do siebie sms'y w tym samym czasie i, że pewnie, by do mnie podszedł.
Siedziałam tam jeszcze przez chwilkę, ale postanowiłam iść do domu.
-Hej! - usłyszałam od chłopaka siedzącego na ławce
-O hej
-A ty co tutaj robisz?
-Aa nic czekam tutaj nawet nie wiem na kogo, ale jak widać ktoś mnie wystawił a! i przepraszam jeszcze raz za te "potrącenie" rano.
-Spoko nic mi się nie stało, ale przyznam masz mocne ramię a tak w ogóle Max jestem.
-Kamila- uśmiechnęłam się
Usiadłam koło niego na ławce i patrzyłam w jego zielone oczy czułam jak odpływam, ale szybo się otrząsnęłam.
Długo ze sobą rozmawialiśmy aż ja w końcu zapytałam co on tu właściwie robi w sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale nie wytrzymałam
Powiedział mi,  że lubi tu przychodzić, ale czułam, że to nie tylko z tego powodu, lecz nic więcej mi nie mówił.
Straciłam kompletnie poczucie czasu spojrzałam na telefon dochodziła już 22
-Już chyba muszę wracać
Nie chciałam się z, nim rozstać świetnie mi się z, nim rozmawiało
-Odprowadzę cię - powiedział
Szliśmy i rozmawialiśmy dalej.Max był w moim typie
Doszliśmy już do mojej klatki
-Noo to tu
-Szkoda chciałbym zostać jeszcze, chociaż chwilkę z tobą
-Ja też-powiedziałam smutnym głosem
-Wyciągnęłam z torebki długopis i zapisałam na jego ręce swój numer telefonu
Szłam w stronę drzwi i usłyszałam:
-Do jutra! ;]
uśmiechnęłam się i powiedziałam
-Do jutra
Od razu, gdy weszłam do domu dostałam sms'a
-Było świetnie ;] jutro o 17 w tym samym miejscu, spij dobrze mała
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to numer telefonu już gdzieś go widziałam szybko spojrzałam w skrzynkę odbiorczą to był ten sam numer, ten sam numer, z którego ktoś napisał mi o tym, że pomoże mi przy matmie i o spotkaniu. Nie mogłam w to uwierzyć! To był Max.Zorientowałam się, że przecież, skoro wiedział o 1 z matmy, to jest z mojej szkoły.
Już wiem dlaczego jego twarz wydawała mi się znajoma. 

CDN


Dominika

Pisała Gabrysia cz.2 - koniec


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ DRUGA
Była godzina 21.Kiedy leżałam sobie na łóżku do mojego pokoju,cichym krokiem wszedł Kuba.
-Przeszkadzam?
-Nie, co ty...wejdź.-uśmiechnęłam się ładnie
-Wyskoczymy gdzieś razem?-spytał nieśmiało.
-Ja i ty? ze niby randka? -prychnęłam próbując ukryć jak bardzo go lubię
Nastąpiła niezręczna cisza.
-Ejj..nie bądź taka...wiem o co ci chodzi...ta sytuacja na lotnisku-podrapał się po głowie-jeszcze nie miałem okazji przeprosić.Wiem to było głupie.
-No dobra nie tłumacz się-szybko odpowiedziałam
-To jak masz ochotę na mały spacerek?
-Spoko.
Wyszliśmy ukradkiem ,tak zeby nikt nas nie usłyszał i poszliśmy prosto przed siebie.
-I jak ci się mieszka z Moniką?-spytał ,bo zwyczajnie nie było o czym rozmawiać
-No wiesz,trochę się różnimy i co prawda chyba nie zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami,ale jest miła.
-Wiesz,wydaje mi się jakaś dziwna , no ale każdy jest inny.
-Racja
-Ale nie o tym chciałem z tobą pogadać.Widzisz...strasznie mi się podobasz.Po prostu się zakochałem.Uwielbiam cię kiedy się uśmiechasz,jak do mnie mówisz,jak cieszysz się życiem.
Chciał coś jeszcze powiedzieć ale bez zastanowienia pocałowałam go tak mocno jak nikogo innego.
Na początku naszej znajomości przysięgałam sobie,ze jeśli coś między nami zaiskrzy ,nie będę dla niego pierwszą lepszą,ale jak sobie zdajecie sprawę ,szybko wylądowaliśmy w zbożu.
-Chcesz tego?-spytał mocno całując mnie po szyi
-Jak niczego innego-odpowiedziałam bez zastanowienia.
To był najwspanialszy 'pierwszy raz' w dziejach ludzkości.
Leżeliśmy do późnej nocy,całując się i rozmawiając.Potem wróciliśmy się do domu.Na całe szczęscie żaden z domowników nie zauważył naszego zniknięcia.
                                              ***
 
Następnego dnia ,trochę większą grupką niż zazwyczaj ,postanowiliśmy zrobić ognisko na polance,która,co ciekawe,znajdowała się w samym środku lasu.Jak dla mnie pomysł z deka chory, no wiecie polanka ,ognisko i mnóstwo drzew dookoła.Na początku nie chciałam się zgodzić,ale Kuba wiedział jak mnie przekonać.
Całą ,półgodzinną drogę , spędziłam rozmawiając z Moniką .Nawet ją polubiłam. Z początku wydawała się być mroczna i trochę straszna,ale w środku była ciepłą osobą.Gdy dotarliśmy do wyznaczonego miejsca,rozpaliliśmy ognisko i wspólnie się wygłupialiśmy.Siedziałam razem z Kubą.Nie chcieliśmy ukrywać naszej miłości ,dlatego zachowywaliśmy się trochę jak typowe gołąbki .Wtedy zrozumiałam tych zakochańców ,którzy non stop siedzą w parku i się całują.Było idealnie.Po kilku puszkach piwa,którego nie mogło zabraknąć na naszym ognisku,Monika skinęła głową ,żebym się do niej przybliżyła.
-Idziesz się przejść? zrobiło się trochę nudno.
-Okej-odpowiedziałam.
Szybki chód Moniki nie wskazywał na zwykły spacerek.Odeszłyśmy spory kawałek od grupki, po czym dziewczyna nerwowo zapaliła papierosa.
- A więc jesteś z Kubą?-spytała z dziwnym tonem
Usłyszałam lekki wiatr,który ze zgrozą kołysał koronami drzew.
Bałam się odpowiedzieć.
-T-tak.-w końcu wydusiłam to z siebie.
-Widzisz obserwuję was już jakiś czas. Wczoraj bardzo późno wróciliście się z waszego wypadu!
-Cholera-pomyślałam-byłam pewna ,że nikt nas nie słyszał.
Nagle dziewczyna zaczęła podchodzić coraz bliżej mnie.
-Powiem wprost! Odczep się od niego raz na zawsze! Rozumiesz?
-A co jeśli nie?-odpysknęłam-Myślisz ,że boje się o rok starszej zazdrośnicy ?! Jesteś żałosna!!! Lepiej wróćmy do reszty grupy i o wszystkim zapomnijmy!!
Poczułam w powietrzu gniew nastolatki.Ostro chwyciła mnie za rękę i wbiła nóż prosto w prawy bok.Pamiętam tylko bezwładny upadek i krzyk.
                              ***
Obudziłam się w szpitalu,nieświadoma zdarzeń sprzed kilkunastu godzin.Obróciłam głowę i zobaczyłam czuwającego przy moim łóżku Kubę.
-Co się w ogóle stało?-spytałam
-Monika najwyraźniej chciała cię zabić,ale nic się nie martw, policja się już nią zajęła,ważne ,że nic ci się nie stało-wypowiadając te słowa ,lekko się uśmiechnął
-Cieszę się,że jesteś przy mnie-czule powiedziałam do chłopaka ,czochrając jego bujną czuprynę
-Musisz teraz odpoczywać.
Po kilku dniach od tej rozmowy wyszłam ze szpitala.Byłam jeszcze słaba ,ale to nie przeszkodziło  mi w spędzeniu reszty wakacji razem z ukochanym.Po powrocie do domu ,pomimo dzielących nas kilometrów,często się spotykaliśmy.:)

KONIEC.
Gabrysia

Pisała Dominika cz.1


Wysyłajcie swoje opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się podpisać!


CZĘŚĆ PIERWSZA
Był to koniec roku ja jak zawsze miałam milion ocen do poprawienia.Ten miesiąc głownie poświęciłam na uczeniu się popołudniu i wieczorem.Miałam tego dość, gdy widziałam książki dostawałam szału. A najbardziej dobijało mnie to gdy dostawałam sms'a od kumpla lub kumpeli typu:
-Hey szykuje się impreza wpadniesz?
Ja zawsze miałam jedną odpowiedź
-Dzisiaj nie mogę uczę się.
Moi znajomi też mieli tego dosyć, ale opłacało się uczyć poprawiłam wszystkie oceny oprócz jednej.
Była to matematyka przedmiot, którego kompletnie nie rozumiałam nawet, gdy uczyłam się całą noc i cały dzień. Byłam zagrożona z matmy a miałam na poprawę dwa tygodnie wiedziałam, że bez czyjeś pomocy nie dam rady. Był to poniedziałek jak zwykle ciężko było mi się ruszyć z łóżka z myślą, że lekcje rozpoczynam od matematyki.Jednak po 10 minutach mojego "wstawania", o ile można to nazwać wstawaniem spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że za 20 minut muszę być w szkole. Szybko wyciągnęłam ciuchy z szafy, umyłam się i pomalowałam. Wybiegłam z domu nawet nie jedząc śniadania.Oczywiście na pierwszej lekcji nie obeszło się bez krytyki mojej wspaniałej Pani z matematyki, która powiedziała, że jestem najgorsza z klasy i, że zamiast robić inne głupoty wzięła bym się za naukę.
Gdy usłyszałam te słowa miałam ochotę wstać i uderzyć ją w twarz.
-Myśli Pani, że ja imprezuje,spotykam się codziennie z wszystkimi i jednym słowem mam w dupie naukę?
Ona tylko popatrzyła się na mnie jak na idiotkę i powiedziała, że mam małe szanse na lepszą ocenę niż 1 i na tym się skończyło.
Przez cały dzień byłam zdenerwowana i chciało mi się płakać.
W szkole spotkałam moją przyjaciółkę, która była starsza ode
mnie o rok Adę.
-Kamila co się stało?
-Aaa nic ciekawego, poza tym, że przez cały miesiąc siedzę przy tych zasranych książkach nie mam na nic czasu i do tego mam pałę z matmy na koniec jest świetnie!
-Kamila uspokój się zobaczysz poprawisz to! poprawiłaś inne przedmioty to i dasz rade z matmą.
Dzień w szkole mijał dość długo, gdy wróciłam do domu dostałam sms'a od jakiegoś nieznanego mi numeru.
-Pała z matmy uu nie dobrze, ale zawsze mogę ci pomóc ;]
Nie miałam pojęcia, kto do mnie napisał, więc długo się zastanawiałam.
-Dziękuje, ale nie wiem czy skorzystam i kim jesteś?
-Nie bój się chcę ci pomóc, jeśli się zdecydujesz przyjdź jutro o 17 pod Galerie dowiesz się kim jestem.
Przez całą noc zastanawiałam się, kto do mnie napisał i czy mam jutro się z tym kimś spotkać.
Był już ranek nawet nie wiem, kiedy wyszłam z domu, ale zostało mi jeszcze dużo czasu.
Szłam zamyślona i kompletnie nie patrzyłam, gdzie idę nagle poczułam jak uderzam kogoś ramieniem szybko ściągnęłam słuchawki z uszu i przeprosiłam.Był to chłopak, który miał piękne zielone oczy, długie brązowe włosy i rurki.Kochałam chłopaków w długich włosach i rurkach nie mogłam mu się oprzeć.
-Nic ci się nie stało? Przepraszam-powiedziałam
-Niee jest ok a ty żyjesz?
-Chyba tak-uśmiechnęłam się
Jego twarz wydawała mi się znajoma gdzieś go już widziałam.
Spojrzałam na telefon i powiedziałam:
-Sorki muszę już iść jeszcze raz przepraszam.
W szkole byłam zamyślona i nie słuchałam co ktoś do mnie mówi ciągle myślałam o tej wiadomości.
-Kamila halo? obudź się!- powiedziała Ada
-Sorki zamyśliłam się
-Noo widzę, ale o czym ty tak myślisz?
Nie chciałam mówić jej o wiadomości wolałam jeszcze poczekać.
-Aaa tak sobie myślę-odpowiedziałam
Dochodziła już 16 ja byłam już w domu i długo myślałam czy spotkać się z tym kimś, ale postanowiłam pójść. Szybko się wyszykowałam i powiedziałam mamie, że wychodzę.
Zorientowałam się, że nawet nie wiem kogo mam szukać szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i wyszukałam ten numer:
-Jak wyglądasz? nie wiem kogo mam szukać
usiadłam na ławce czekałam 10 minut nie dostałam żadnego sms'a z odpowiedzią myślałam, że ktoś po prostu zrobił sobie "jaja".


cdn
Dominika