Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ SZÓSTA
Wyszłam z nim z toalety. Niosłam jego plecak, swój i na dodatek opierał się na mnie oddając mi pół ciężaru swojego ciała. No cóż trzeba cierpieć za głupotę. Ludzie ze szkoły dziwnie się na mnie patrzyli. No tak dziwna zadaje się z dziwnym. Idealne połączenie. Na szczęście moi rodzice wyjechali na tydzień. Byliśmy sami w moje 15 urodziny. Ciekawe czy planował przylot tutaj czy przybył po mnie o niczym nie wiedząc. Obstawiam tą pierwszą opcję. Miło z jego strony. Weszliśmy do domu. Posadziłam go na kanapie w salonie i poszłam po opatrunki. Dobrze, że musiałam ich dużo razy używać, więc wiedziałam gdzie je znaleźć. Gdy znalazłam apteczkę popędziłam szybko na dół wywracając się przy tym na schodach. Na szczęście nic mi się nie stało. Doszłam do kanapy i zobaczyłam tam śpiącego, półnagiego Jess'a. Wtedy dopiero zobaczyłam jak ma poobijane całe ciało. Przełknęłam ślinę, wyobrażając sobie przy tym ile bólu mu sprawiłam. Pocałowałam go delikatnie i zaczęłam go opatrywać. Mam nadzieję, że szybko się zagoi. Po 30 minutach był praktyczne cały w bandażach. Okryłam go kocem i położyłam się obok. Po jakiś 10 minutach wstał i zaczął mnie całować. Tu ja przejmowałam kontrolę. Zaprzestałam tego.
-Jutro przyjeżdżają moi rodzice.-wspomniałam.
-Ale to dopiero jutro.-pokusił.
-Jesse.-wypowiedziałam jego imię tak poważnie jak nigdy.-Nie możemy.
-Nie chce Ci się?-zapytał zbity z tropu.-Rozumiem.
-Hej kocie! Chcesz, żebym zaplamiła wszystko krwią?-zapytałam z uśmiechem.
-Moja królewna ma okres. Zapewnię Ci godne warunki.-wstał i zachwiał się.
-Jess musisz odpoczywać.-niestety jak zwykle mnie nie posłuchał. Wziął mnie na ręce zrobił krok i razem upadliśmy na ziemię.
-Auć-powiedziałam.-Musisz mi to jakoś zrekompensować.
-Nauczę Cię jeździć konno, ok?-zapytał, a ja z przejęciem w oczach kiwnęłam głową.
Tym razem na własnych nogach wstaliśmy i poszliśmy do mojego pokoju rozpocząć wielkie pakowanie. Mój ukochany już zakupił dom mi i moim rodzicom. Jak zwykle o wszystkim pomyślał. Pracowaliśmy w ogromnym skupieniu, co później nas rozbawiło. Zamówiliśmy firmę przeprowadzkową. Mieliśmy pół dnia i całą noc. Udało się nam spakować wszystko i nad ranem ustawiliśmy pudła przed domem. Poszliśmy spać. Równo o 10.00 obudziła nas zdenerwowana mama. Spałam z Jess'em w jednym łóżku. Tak moja mama się zdziwiła.
-Co to za chłopak.-zapytała pół szeptem, aby go nie obudzić.
-Mamo to jest Jess mój chłopak. Tej nocy do niczego nie doszło.-odpowiedziałam zaspana, a mama się uśmiechnęła.
-A co mają znaczyć te pudła przed domem?-zaciekawiła się.
-Dzisiaj wyjeżdżamy na planetę Jess'a. Tam gdzie wszyscy są tacy jak ja.-mama posmutniała-Zabieram Ciebie i tatę ze sobą. Nie potrafię tak was zostawić. Jess wszystko załatwił wszyscy wiedzą o naszym przybyciu.
***
Ładowaliśmy pudła do auta. Droga pod wskazany przez ukochanego adres była długa. To co zobaczyłam było przerażające. Ruiny jakiegoś starego zawalonego domu. Trudno. W pośpiechu rozpakowaliśmy pudła. Jess wyjął latarkę. Wpisał coś na niej i zaświecił, wszystko znikło. Wskazał drzwi. Nie był to stary dom tylko statek kosmiczny. Weszliśmy na pokład w milczeniu. Chłopak siadł za sterami, a ja pomachałam przez okno.
-Żegnaj Ziemio...-wyszeptałam.
Później nie było nic, aż do samej planety.
KONIEC
świetne ;)
OdpowiedzUsuńpisz kolejne opowiadania
super piszesz !!! masz niesamowitą wyobraźnię i naprawdę bardzo dobrze się czyta twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńpisz dalej!!! już nie mogę się doczekać :*