Wysyłajcie swoje
opowiadania na email : elo.kochanie@wp.pl Tylko proszę Was wysyłajcie już
opowiadania w całości!:) Wszystkie zostaną opublikowane i pamiętajcie się
podpisać!
CZĘŚĆ PIERWSZA
Mam na imię Paula. Postaram się wam przedstawić mój świat. Ten wykańczający świat, który nie raz się na mnie wypiął i ma mnie w dupie.
Jestem szczupłą, 14 latką, która ma białe włosy i taką samą karnację. Nie wymagam wiele od moich rodziców. Jedna bluza, na rok za duża o 2 rozmiary w razie gdybym urosła. Mama chce mi kupić ubrania, ale ja nie chcę. W szkole nie jestem lubiana czy popularna. Na przerwach siedzę w kącie z kapturem na głowie. Ubieram się na czarno w kilka bluz i rurki, ale nie jestem emo. Nie słucham także rapu. Jestem, bardzo szczupła, dla niektórych chłopaków jestem wieszakiem na ubrania. Nienawidzę siebie, kilka razy chciałam się zabić, ale zawsze ktoś mnie ratował. Mam za sobą naprawdę traumatyczne przeżycia. Gdy miałam 12 lat zdechł mi chomik i ktoś rozjechał mi psa. 2 miesące później na przejażdżce konnej mojego konia potrącił tir. Lekarze mówią, że cudem przeżyłam. Kierowca twierdzi, że widział wieki błysk, później tylko porozrywanego na kawałki konia i mnie w kałuży krwi. Gdy przyjechałam do szpitala dostałam 2 litry krwi. Każdy zastanawiał się jakim cudem się nie wykrwawiłam, czy nie zapadłam w śpiączkę. W moim pamiętniku przed tą tragedią miała napisane "Poświęcenie". Olałam to i pojechałam na przejażdżkę, aby to wszystko poukładać w głowie i odnaleźć sens tego proroctwa. Na wyjaśnienia długo czekać nie musiałam. Od tamtego czasu jestem zamknięta w sobie. Nie wiążę się, aby nie stracić znów tego co kocham.
***
Jak zwykle szłam korytarzem na lekcje. Miało dojść do nas kilka nowych osób. Kolejni, którzy zrobią zemnie pośmiewisko. Tak teraz chłopacy szaleją za dziewczynami z bandmką na głowie, bokserce, jeansowych szortach i vans'ach. Weszłam do sali i oberwałam miotłą w głowę, bolało. Leżałam na podłodze w plamie krwi. Klasa umilkła, nie było w niej nauczyciela. Nikogo kto mógłby mi pomóc, tak bardzo tego potrzebowałam. Byłam słaba, dlatego taka blada jak ściana. Oczy szare zamulone, powoli odpływałam do krainy snów, i w tym momencie straciłam przytomność. Bardzo dobrze wiem jak się mdleje, ponieważ zdarza mi się to średnio 2 razy w ciągu tygodnia. Rodzice mówią, że jestem wyjątkowa. Jestem cudem, czy coś takiego. Bardzo chciałabym zobaczyć jak to jest mdleć tak normalnie, bez efektów specjalnych. Jak to jest odpłynąć nie śniąc o niczym. Nigdy nie zaznałam tego spokoju.
***
Jestem stoję. Znów. Mam nadzieję, że tym razem nie wezwą mnie tak szybko. Czym ja się martwię, po prostu nie wstanę i tyle. No to chodźmy ku przygodzie. Miałam dzisiaj spędzić czas z Vincentem. Kochany przyjaciel. Szukałam go po całym mieście, naszych ulubionych miejscach. W końcu postanowiłam sprawdzić jego dom. Stanęłam jak wryta. Myślałam, że to sen w śnie. Dotychczas doskonale ułożone i posprzątanie mieszkanie zamieniło się w pobojowisko, czy ruiny. Błagam, żeby tylko nie nasłał go tu jego ojciec tylko nie on. Chyba szykuje nam się mała misja ratunkowa. Tak w tych snach jest jeden haczyk. Wszelkie obrażenia jakie tu odniosę przekładają się na moje zdrowie w tym prawdziwym świecie. Idę do Jess'ego spytać się co się stało. Szłam pustymi uliczkami. Kochałam Jess'a ale nie skrzywdziłabym go tak. Niech lepiej znajdzie sobie inną. Złamałby mi tym serce, dobrze o tym wie. Wszyscy marzą o miłości z odwzajemnieniem. Ja ją dostałam, ale odrzucam tę propozycję. Przegram. Przegram kolejną walkę o to co kocham. Szłam przepełnionymi ludźmi ulicami, myśląc co się może zdarzyć i rozmyślając o innych bzdurach. Nagle zza jakiegoś domu wybiegł Jess, porywając mnie za sobą. Nie uciekaliśmy przed nikim, ale też nikogo nie goniliśmy. Najszybszy człowiek w "krainie", a ja miałam nadążać. Myślałam, że zaraz się wywrócę i będzie mnie ciągnął po ziemi. Nie wiedziałam gdzie biegniemy. Ach ta spontaniczność. Pomyślałam z sarkazmem. Wbiegliśmy do jego domu. Moje drugie mieszkanie. Mam tam kosmetyki i ubrania. Od razu stanęłam zdenerwowana, piorunując go wzrokiem.
-Ej co to był za maraton po mieście?!-spytałam z ironią, a jednocześnie zaciekawieniem w głosie.
-Czy ty oszalałaś?!-wykrzyknął- Po mieście grasują strażnicy i zabijają każdą napotkaną na ulicy kobietę!
-Ojej. Mogłeś mnie nie ratować. Dobrze wiesz, że od dawna planuję samobójstwo i nigdy mi to nie wychodzi!-powiedziałam, z niewdzięcznością w głosie.-Idę się umyć.
Po godzinnej kąpieli wyszłam w koszuli nocnej. Jess przytulił mnie mocno od tyłu i zaczął całować po szyi. Wiedział jak działają na mnie jego pocałunki. Pragnę więcej i więcej. Nie kontroluję wtedy umysłu. Chcę, aby doszło do tego tak jak stoimy
-Kocham Cię.-powiedział między pocałunkami.
Nasze ciała przylgnęły do siebie. Nie myślałam już o konsekwencjach. Chciałam tego wodziłam dłonią po jego, już nagim ciele. Nasze ciała opadły na łóżko nie przestając się pieścić. Całował mnie tak namiętnie, że musiała bardzo starać się nie odłączyć. Nasze ręce wodziły po naszych nagich ciałach. Nogi splatały się na przemian z rękoma, które błądziły po naszych włosach.
Jestem szczupłą, 14 latką, która ma białe włosy i taką samą karnację. Nie wymagam wiele od moich rodziców. Jedna bluza, na rok za duża o 2 rozmiary w razie gdybym urosła. Mama chce mi kupić ubrania, ale ja nie chcę. W szkole nie jestem lubiana czy popularna. Na przerwach siedzę w kącie z kapturem na głowie. Ubieram się na czarno w kilka bluz i rurki, ale nie jestem emo. Nie słucham także rapu. Jestem, bardzo szczupła, dla niektórych chłopaków jestem wieszakiem na ubrania. Nienawidzę siebie, kilka razy chciałam się zabić, ale zawsze ktoś mnie ratował. Mam za sobą naprawdę traumatyczne przeżycia. Gdy miałam 12 lat zdechł mi chomik i ktoś rozjechał mi psa. 2 miesące później na przejażdżce konnej mojego konia potrącił tir. Lekarze mówią, że cudem przeżyłam. Kierowca twierdzi, że widział wieki błysk, później tylko porozrywanego na kawałki konia i mnie w kałuży krwi. Gdy przyjechałam do szpitala dostałam 2 litry krwi. Każdy zastanawiał się jakim cudem się nie wykrwawiłam, czy nie zapadłam w śpiączkę. W moim pamiętniku przed tą tragedią miała napisane "Poświęcenie". Olałam to i pojechałam na przejażdżkę, aby to wszystko poukładać w głowie i odnaleźć sens tego proroctwa. Na wyjaśnienia długo czekać nie musiałam. Od tamtego czasu jestem zamknięta w sobie. Nie wiążę się, aby nie stracić znów tego co kocham.
***
Jak zwykle szłam korytarzem na lekcje. Miało dojść do nas kilka nowych osób. Kolejni, którzy zrobią zemnie pośmiewisko. Tak teraz chłopacy szaleją za dziewczynami z bandmką na głowie, bokserce, jeansowych szortach i vans'ach. Weszłam do sali i oberwałam miotłą w głowę, bolało. Leżałam na podłodze w plamie krwi. Klasa umilkła, nie było w niej nauczyciela. Nikogo kto mógłby mi pomóc, tak bardzo tego potrzebowałam. Byłam słaba, dlatego taka blada jak ściana. Oczy szare zamulone, powoli odpływałam do krainy snów, i w tym momencie straciłam przytomność. Bardzo dobrze wiem jak się mdleje, ponieważ zdarza mi się to średnio 2 razy w ciągu tygodnia. Rodzice mówią, że jestem wyjątkowa. Jestem cudem, czy coś takiego. Bardzo chciałabym zobaczyć jak to jest mdleć tak normalnie, bez efektów specjalnych. Jak to jest odpłynąć nie śniąc o niczym. Nigdy nie zaznałam tego spokoju.
***
Jestem stoję. Znów. Mam nadzieję, że tym razem nie wezwą mnie tak szybko. Czym ja się martwię, po prostu nie wstanę i tyle. No to chodźmy ku przygodzie. Miałam dzisiaj spędzić czas z Vincentem. Kochany przyjaciel. Szukałam go po całym mieście, naszych ulubionych miejscach. W końcu postanowiłam sprawdzić jego dom. Stanęłam jak wryta. Myślałam, że to sen w śnie. Dotychczas doskonale ułożone i posprzątanie mieszkanie zamieniło się w pobojowisko, czy ruiny. Błagam, żeby tylko nie nasłał go tu jego ojciec tylko nie on. Chyba szykuje nam się mała misja ratunkowa. Tak w tych snach jest jeden haczyk. Wszelkie obrażenia jakie tu odniosę przekładają się na moje zdrowie w tym prawdziwym świecie. Idę do Jess'ego spytać się co się stało. Szłam pustymi uliczkami. Kochałam Jess'a ale nie skrzywdziłabym go tak. Niech lepiej znajdzie sobie inną. Złamałby mi tym serce, dobrze o tym wie. Wszyscy marzą o miłości z odwzajemnieniem. Ja ją dostałam, ale odrzucam tę propozycję. Przegram. Przegram kolejną walkę o to co kocham. Szłam przepełnionymi ludźmi ulicami, myśląc co się może zdarzyć i rozmyślając o innych bzdurach. Nagle zza jakiegoś domu wybiegł Jess, porywając mnie za sobą. Nie uciekaliśmy przed nikim, ale też nikogo nie goniliśmy. Najszybszy człowiek w "krainie", a ja miałam nadążać. Myślałam, że zaraz się wywrócę i będzie mnie ciągnął po ziemi. Nie wiedziałam gdzie biegniemy. Ach ta spontaniczność. Pomyślałam z sarkazmem. Wbiegliśmy do jego domu. Moje drugie mieszkanie. Mam tam kosmetyki i ubrania. Od razu stanęłam zdenerwowana, piorunując go wzrokiem.
-Ej co to był za maraton po mieście?!-spytałam z ironią, a jednocześnie zaciekawieniem w głosie.
-Czy ty oszalałaś?!-wykrzyknął- Po mieście grasują strażnicy i zabijają każdą napotkaną na ulicy kobietę!
-Ojej. Mogłeś mnie nie ratować. Dobrze wiesz, że od dawna planuję samobójstwo i nigdy mi to nie wychodzi!-powiedziałam, z niewdzięcznością w głosie.-Idę się umyć.
Po godzinnej kąpieli wyszłam w koszuli nocnej. Jess przytulił mnie mocno od tyłu i zaczął całować po szyi. Wiedział jak działają na mnie jego pocałunki. Pragnę więcej i więcej. Nie kontroluję wtedy umysłu. Chcę, aby doszło do tego tak jak stoimy
-Kocham Cię.-powiedział między pocałunkami.
Nasze ciała przylgnęły do siebie. Nie myślałam już o konsekwencjach. Chciałam tego wodziłam dłonią po jego, już nagim ciele. Nasze ciała opadły na łóżko nie przestając się pieścić. Całował mnie tak namiętnie, że musiała bardzo starać się nie odłączyć. Nasze ręce wodziły po naszych nagich ciałach. Nogi splatały się na przemian z rękoma, które błądziły po naszych włosach.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz